Black Mirror to jeden z najbardziej niepokojących seriali ostatnich lat. Choć miał swoje wzloty i upadki, twórcy w sposób mistrzowski prezentowali w nim zagrożenia, jakie wiążą się z rozwojem nowoczesnych technologii. Z pozoru niewinne gadżety okazywały się kluczem do samozniszczenia głównych bohaterów i odarcia ich z człowieczeństwa. Narzędzia, które miały ulepszyć człowieka, obnażały jego niemoc wobec postępu, maszyn oraz sztucznej inteligencji. Ludzcy bohaterowie byli jedynie marionetkami, a główną rolę odgrywała bezwzględna technologia. Futurystyczny klimat serialu zbudowano głównie za sprawą plastycznej, przekoloryzowanej scenografii. Gdy jednak przyjrzymy się bliżej samej technologii, zauważymy, że nie odstaje znacząco od tej, z której korzystamy na co dzień. W ramach tej serii co tydzień będę brał na warsztat jeden odcinek Czarnego lustra i zastanawiał się, czy przedstawione w nim zdarzenia mogłyby wydarzyć się w naszym świecie. Udowadnianie, że politycy zrobią każde świństwo dla zachowania władzy, a wyborcy łakną taniej sensacji to żadne odkrycie, dlatego ominę pierwszy odcinek i zrezygnuję z analizowania serialu w kolejności chronologicznej. Zamiast tego od razu przejdę do jednej z najbardziej aktualnych opowieści.

Na łeb na szyję

Pierwszy odcinek trzeciej serii można uznać za przesłodzony, przesadzony i do bólu przewidywalny. Lacie, główna bohaterka, żyje w świecie, w którym wszyscy na każdym kroku oceniają się za pośrednictwem mediów społecznościowych. Dobry wynik w rankingu pozwala wynająć mieszkanie po atrakcyjnej cenie, wypożyczyć lepszy samochód albo zostać obsłużonym w pierwszej kolejności. Ludzie z niższym rankingiem są wyszydzani, unika się ich, piętnuje i zabrania wchodzić do konkretnych budynków. Widz szybko uświadamia sobie, że historia Lacie będzie opowieścią o bolesnym upadku młodej, popularnej dziewczyny na samo dno hierarchii społecznej. Zostawmy jednak fabułę i przyjrzyjmy się rzeczywistości, w której przyszło żyć głównej bohaterce. A ta wbrew pozorom nie różni się od naszej codzienności. Miasta, nawet jeśli nieco zbyt pastelowe, wyglądają znajomo. W biurowcach królują open space’y, ludzie spędzają przerwy w kawiarniach, a głównym środkiem komunikacji wciąż pozostają samochody. Być może z dróg zniknęły pojazdy spalinowe, ale kierowcy nadal borykają się z tymi samymi problemami. Lacie wynajęła starszy model auta, niekompatybilny z ładowarką na stacji szybkiego ładowania, niestety okazuje się, że nikt nie ma pod ręką adaptera, który mógłby jej pożyczyć. Sytuacja jak żywo przypomina podróżowanie samochodem na gaz po Europie, w której wykorzystuje się cztery różne końcówki do dystrybutora.
Obywatelu, oceń się sam!
Jedynym obcym elementem, który od razu rzuca się w oczy, jest algorytm permanentnego wartościowania obywateli. W żadnym państwie nie stosuje się (jeszcze) tak agresywnych i otwartych systemów oceniających, jednak żyjemy w niepokojąco podobnej rzeczywistości do tej przedstawionej w odcinku Nosedive. Na początku tego roku firmy We Are Social i Hootsuite opublikowały raport dotyczący popularności internetu oraz rozwiązań mobilnych na świecie. Spośród 7,5 miliarda ludzi dostęp do internetu mają 4 miliardy, a 3,2 miliarda można nazwać aktywnymi użytkownikami mediów społecznościowych. Oznacza to, że 42%, ludzkości bierze czynny udział w ocenianiu znajomych, komentowaniu ich wpisów czy krytykowaniu celebrytów lub polityków. W krajach rozwiniętych odsetek ten będzie oczywiście znacząco wyższy.
Źródło: Netflix
Like oraz inne reakcje facebookowe stały się cyfrową walutą wartościującą. Jeśli uświadomimy sobie, że z serwisu Zuckerberga korzysta ok. 2,2 miliarda użytkowników, zrozumiemy, jak ogromną rolę odgrywa w społeczeństwie. Liczba polubieni lub negatywnych reakcji może mieć wpływ na to, jak jesteśmy postrzegani przez przyjaciół, rodzinę i współpracowników. Pracodawcy coraz chętniej zaglądają na nasze profile społecznościowe, aby lepiej poznać nas przed zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną. Wygłaszając publicznie kontrowersyjne opinie, narażamy swoją reputację, zupełnie tak, jak miało to miejsce w serialu. Stajemy się także obiektami cenzury. Osoby odpowiedzialne za prowadzenie grup facebookowych mogą nas zablokować, a przedstawiciele portalu lubią nakładać blokady na konta i usuwać strony łamiące zasady społeczności. Zasady, które ustalili oraz interpretują we własnym, wąskim gronie. Oceny rozprzestrzeniły się także w innych zakamarkach sieci – znajdziemy je w sklepach internetowych, witrynach z aplikacjami, serwisach pokroju Znanylekarz.pl, restauracjach a nawet w mapach Google, gdzie każdy może ocenić dowolną firmę. Na tym jednak nie koniec – nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że korzystając z aplikacji taksówkarskich, nie tylko my oceniamy kierowców, również oni mogą wystawić nam opinię. Jeśli zbierzemy zbyt dużo negatywnych ocen, trafimy na czarną listę. Tacy klienci są rzadziej zabierani i znacznie trudniej będzie im złapać taksówkę. Czy ta sytuacja nie zaczyna niepokojąco przypominać tego, co działo się w "Na łeb na szyję"? Nie? W takim razie czas uderzyć z grubej rury. Wybieramy się do Chin. Państwo Środka stosuje wiele programów monitorowania i weryfikacji obywateli, wśród których wyróżnia się przede wszystkim weryfikacja Zhima zintegrowana z systemem Alipay. Stworzono ją po to, aby móc oszacować wypłacalność Chińczyków, gdyż wielu z nich nie ma klasycznej historii kredytowej. W ramach programu analizowane są zachowania uczestników, to z kim zawierają transakcje, jakie przedmioty kupują i co piszą na portalach społecznościowych. Osoby wydające duże sumy na dobra konsumpcyjne i spędzające wiele godzin przed komputerem spadną w rankingu, zaś ci, którzy np. inwestują w rozwój dzieci, zostaną obdarowani dodatkowymi punktami. Uczestnictwo w systemie jest dobrowolne, ale poddanie się analizie może okazać się opłacalne, jeśli algorytm wysoko oceni użytkownika. Dzięki dobrej reputacji można np. uzyskać lepsze warunki kredytu lub nie płacić depozytu za wypożyczenie roweru miejskiego. Szybko okazało się, że osoby z najwyższych pozycji rankingu zaczęły chwalić się swoją reputacją w mediach społecznościowych – zachowywały się dokładnie tak, jak bohaterowie serialu.
Źródło: creditsesame.com
Ale to dopiero początek wielkich zmian, jakie czekają Chińczyków w najbliższych latach. Do 2020 tamtejsze władze planują objąć wszystkich obywateli Systemem Zaufania Społecznego, który będzie państwowym rankingiem na miarę tego z Czarnego lustra. Rządzący skatalogują Chińczyków, będą monitorować i oceniać niemal każdy aspekt ich życia. Pod lupę wzięta zostanie historia kredytowa, nawyki zakupowe czy kontakty międzyludzkie. Cały ten proces będzie miał na celu wskazanie dobrych i złych obywateli. Ci pierwsi, wysoko postawieni w rankingu, wezmą korzystniejsze pożyczki, łatwiej otrzymają pracę w ośrodkach państwowych a nawet szybciej znajdą partnera lub partnerkę, gdyż usługa będzie wymieniać się informacjami z serwisami randkowymi. Osoby z niską punktacją nie będą mogły korzystać z szybkiego internetu, mogą dostać zakaz podróżowania a nawet podejmowania pracy np. w zawodzie dziennikarza czy urzędnika. Zdaję sobie sprawę z tego, że Czarne lustro miało znacznie lepsze odcinki niż "Na łeb na szyję", ale to ta historia ma szansę najszybciej zaistnieć w prawdziwym świecie. Wszystkie rozwiązania zaprezentowane w tej części już funkcjonują, jedynie nie zostały wdrożone do powszechnego użytku i zintegrowane w jeden, globalny system oceniający. Na koniec przytoczę cytat Lacie, który doskonale opisuje świat, w którym wkrótce przyjdzie nam żyć:
Muszę walczyć o cyferki, tak kręci się ten cholerny świat
Technologiczne smaczki Na koniec kilka krótkich futurystycznych gadżetów z filmu, które już dziś możemy znaleźć na rynku. Półprzezroczyste wyświetlacze. Zarówno smartfony, jak i monitory widoczne na filmie wyposażono w transparentne ekrany. Wyglądają zjawiskowo, ale już teraz istnieją firmy produkujące przezroczyste wyświetlacze, np. brytyjska ProDisplay.  Nie spotkamy ich w biurach czy komputerach gamingowych, to sprzęt stworzony o klientach biznesowych, którzy chcą wykorzystać je np. w sklepach do uatrakcyjnienia ekspozycji. Bezramkowe telefony. Podobają ci się smartfony, z których korzystają bohaterowie tego odcinka? W dniu premiery "Na łeb na szyję" mogły wydawać się futurystycznym rozwiązaniem, ale od czasu premiery iPhone’a X bezramkowy wyświetlacz stał się niezwykle popularny.
Źródło: Continental AG
Wyświetlacz na szybie samochodu. Odkąd Elon Musk wypromował Teslę, tablety w miejscu deski rozdzielczej nie robią już na nas wrażenia. Za to wyświetlacz zintegrowany z przednią szybą samochodu? To byłoby coś, prawda? Tak się składa, że proste systemy rzutujące obraz istnieją na rynku od kilku lat (np. Garmin HUD+). Nie są tak zaawansowane jak te z Czarnego lustra, ale pozwalają śledzić podstawowe parametry jazdy oraz wyświetlać "w powietrzu" nawigację samochodową. Firma Continental pracuje zaś nad HUD-em, który byłby równie zaawansowany co ten serialowy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj