Wampiry: Dziedzictwo to serial rozgrywający się po wydarzeniach z dwóch hitów Pamiętniki wampirów oraz The Originals. Czemu ten świat wciaż cieszy się popularnością wśród widzów?
Gdy w 2009 roku powstał serial Pamiętniki wampirów, luźno oparty na popularnym cyklu książkowym, nikt nie spodziewał się hitu. Mówiono o tym wprost: tania telewizyjna podróbka Zmierzchu, który wówczas cieszył się popularnością i wszyscy myśleli, jak to wykorzystać na swoją korzyść. Co prawda, początkowe podobieństwa dało się dostrzec (piękna, niewinna dziewczyna zakochuje się w tajemniczym wampirze), ale potem poszło to w innym kierunku. Buntowniczy i niebezpieczny brat rzeczonego krwiopijcy wprowadzał inną dynamikę. Trójkąt miłosny pomiędzy Eleną, Stefanem oraz Damonem był ważny, ale nie stanowił klucza do popularności serialu.
Nikt nie oczekiwał, że Pamiętniki wampirów będą emitowane przez osiem lat oraz doczekają się dwóch spin-offów The Originals oraz wspomnianego Wampiry: Dziedzictwo. Choć w gwoli ścisłości to ostatni serial jest bardziej spin-offem The Originals, bo opowiada o córce centralnego bohatera historii. Jednak od 12 lat ten świat nie zwalnia tempa i wciąż się rozwija, zachęcając do oglądania pomimo dość kuriozalnej konwencji i - aż nadto widocznym - dziwnym podejściu do widza. Twórcy tego serialu musieli pracować w rzeczywistości amerykańskiej telewizji The CW, więc grupa docelowa to młode kobiety. Producenci tych stacji, tworząc seriale, przede wszystkim myślą o tych odbiorcach, a potem o całej reszcie. Stąd też konwencja Pamiętników wampirów przypomina trochę operę mydlaną z nadnaturalnym twistem, więc mamy oparcie na wątkach uczuciowych, obyczajowych i czasem rodzinnych, które często są tak niedorzecznie podkręcane, że trudno to zdzierżyć. Stąd też niepisane motto wszystkich wampirów tego świata: koszulki to zło, musimy chodzić półnadzy. Takim zabiegami telewizja chce usatysfakcjonować swojego widza. To taki serial, który trzeba zaakceptować z całym dobrodziejstwem inwentarza, bo inaczej się nie da.
Podobnie było z The Originals, ale tam twórcy poszli w totalnie innym kierunku, robiąc coś w stylu Gry o tron istot nadnaturalnych, których polem walki był Nowy Orlean. Konwencja sama w sobie również była specyficzna, ale postawiono na ciekawsze rozwiązania, spory, konflikty, politykę grup i walki o przetrwanie z czymś potężnym, kosztem miłostek wszelakich. Kontynuacja części konwencji była obecna i nikt nie pomyliłby świata, w którym ten serial jest osadzony, ale dzięki innej ekipie akcenty były położone na zupełnie różnych rzeczach. To niestety zmieniło się w ostatnim sezonie, gdy twórczyni Pamiętników wampirów przejęła stery i... produkcja stała się niestrawnym festiwalem uczuciowych perturbacji.
Wspominam o tym, bo zrozumienie konwencji jest ważne dla wyjaśnienia tej popularności. Pomimo skierowania produkcji do młodych kobiet czy ogólnie młodzieży, oglądają ją też dorośli i dobrze się na tym bawią. W tym i ja, choć do dziś zastanawiam się, jak przetrwałem koszmarnie złe ostatnie sezony pierwszych dwóch tytułów. Julie Plec i jej ekipa, z całym należnym szacunkiem, nie są najlepszym gronem scenarzystów w amerykańskiej telewizji. To oczywiście dość łagodne określenie, ale prawda jest taka, że większość Pamiętników wampirów z wszelkimi twistami przypominały bardziej kiepski fanfic, niż rzetelną robotę profesjonalistów. Nie chodzi nawet o kwestię samej historii i często irracjonalnych pomysłów, a o całokształt oparty na fatalnych dialogach, głupim i pozbawionym sensu zachowaniem postaci oraz absurdalnie niedorzecznym rozwoju historii. Tego było tak dużo, że to aż w pewnym momencie przestało być śmieszne, więc tym bardziej, przechodząc do The Originals, widz i fan uniwersum mógł jedynie poczuć odświeżające pomysły i dobrze nakreślone, charyzmatyczne postacie. Wampiry: Dziedzictwo natomiast to w dużej mierze historia o wyciąganiu wniosków z własnych błędów. Czuć to w pierwszych trzech sezonach, które dostarczają kawał niezłej rozrywki, utrzymując całą konwencję na znanym poziomie (fatalne wątki uczuciowe), choć nie są pozbawione różnego rodzaju banałów, uproszczeń, głupotek i dziwnych decyzji. Są jednak spójne i charakterne.
Sam zastanawiam się, dlaczego w ogóle wszystkie seriale oglądałem w całości, a najnowszy nadal oglądam? Jestem świadomy wszelkich błędów, niedociągnięć czy problemów konwencji, ale po prostu świetnie się na tym bawię. Czasem w popkulturze siłą jest prostota, która daje rozrywkę lekką, przyjemną, czasem zabawną. Te seriale nigdy nie siliły się na jakość produkcji stacji HBO, dając prostą, popcornową rozrywkę. Dla mnie to guilty pleasure. To po prostu historie o ładnych ludziach, którzy są rzucani w tak absurdalne historie, że aż dobrze się to ogląda. Jednakże każdy widz odbierz to inaczej - ja czerpię z tego przyjemność, bo lekkość konwencji do mnie trafia, a na przykładzie Wampiry: Dziedzictwo historia główna serialu ma intrygujący pomysł na zabawę popkulturą. Patrząc jednak na to, jak młodsi odbiorcy, wręcz kolejne ich pokolenie, przyjęło Paula Wesleya i Iana Somerhaldera podczas Warsaw Comic Con, dla nich to rozrywka na zupełnie innym poziomie, niezrozumiałym dla starszego odbiorcy. Pamiętam panel z aktorami i do dziś na samą myśl dzwoni mi w uszach od pisku ekscytacji setek fanek.
Fenomen uniwersum Pamiętnika wampirów nie jest więc tak bardzo skomplikowany. Podobne niuanse decydowały o sukcesie sagi Zmierzch, ale pod wieloma względami ten świat ma o wiele więcej do zaoferowania. Prosta, klarowne konwencja łącząca operę mydlaną z jakimiś ważnymi nadnaturalnymi rzeczami, w których ważą się losy świata, trafia do widza, wywołując sprawnie najbardziej podstawowe emocje. Oglądając takie seriale, można się zrelaksować i - broń Boże! - nie można myśleć, bo jak zaczniemy się zastanawiać, dlaczego świat zawsze musi być ratowany podczas balu, na którym główna bohaterka jest niczym księżniczka, głowa może rozboleć. Powody oglądania tych seriali mogą być naprawdę błahe. I nie ma w tym niczego złego, bo Wampiry: Dziedzictwo jako najnowszy tytuł uniwersum udowadnia, że to nadal trafia do widza w różnym wieku, a dopracowywana konwencja ma szansę dać prostą rozrywkę na kolejne lata. Czasem dobrze obejrzeć coś tak "głupiego", że aż fajnego.
Telewizyjna emisja serialu Wampiry: Dziedzictwo w każdy wtorek o 21:00 na Sci-Fi.