Od dnia premiery Przebudzenia Mocy dyskusje na temat postaci Kylo Rena nie ustają. Nie mogło zabraknąć głosu, który jest w zdecydowanej mniejszości. Mojego głosu.
Nie licząc BB-8 (a bądźmy szczerzy - droidy to jednak inny typ bohatera), Kylo Ren jest moją ulubioną postacią z filmu
Star Wars: The Force Awakens. Gdy tylko po raz pierwszy ujrzałam go na ekranie, gdy pewnym krokiem wyszedł ze swojego statku otoczony szturmowcami, wiedziałam już, że to jest to. W miarę trwania filmu i kolejnych scen z jego udziałem moje odczucia tylko się potwierdzały. Ani przez chwilę nie poczułam się rozczarowana czy zawiedziona - wręcz przeciwnie! Kylo zaskakiwał mnie pozytywnie na każdym kroku, wciąż nie miałam go dość. Wydał mi się najprawdziwszym czarnym charakterem całej sagi
Gwiezdnych wojen i zaraz Wam powiem dlaczego.
Kiedy wyszłam z kina, byłam niesamowicie podekscytowana. To właśnie o Kylo Renie chciałam mówić najwięcej, miałam na jego temat najwięcej przemyśleń. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że jest to postać nielubiana, wyśmiewana i najbardziej krytykowana. Czytałam i słuchałam tych wszystkich zarzutów i byłam w szoku. Zaczęłam się zastanawiać, o co w tym chodzi i czy może ja oglądałam jakiś inny film niż wszyscy. Temat nie dawał mi spokoju na tyle, że zaczęłam nad nim intensywnie rozmyślać.
Dlaczego ludzie nie polubili Kylo Rena? Olśnienie przyszło szybko: ponieważ nie jest tym, kogo się spodziewali. Z oczekiwaniami tak to już jest, że można łatwo się rozczarować, a niestety większość po czarnym charakterze nowych
Gwiezdnych wojen oczekiwała tego, że będzie to Darth Vader 2.0. Wielka szkoda, ale to właśnie natychmiast ustawiło specyficzny odbiór postaci Kylo Rena.
No url
Darth Vader był niezachwiany, potężny, opanowany, nie miał żadnych wątpliwości, był czystą charyzmą. Kiedy nagle okazało się, że Kylo Ren jest jego przeciwieństwem - ma mnóstwo wątpliwości, nie jest tak potężny ani opanowany i generalnie emocje go zjadają - natychmiast zaczęto się krzywić. To duży błąd. Patrzenie na Kylo Rena przez pryzmat Dartha Vadera nie jest dobrym podejściem, wtedy bowiem nic się nie widzi. Natychmiast widz zostaje odrzucony od postaci i przestaje chcieć się nad nią zastanawiać, a przecież powinno być odwrotnie! To jest więc pierwszy warunek - oddzielić te postacie od siebie całkowicie, bo niby dlaczego nie? To są inni bohaterowie! Nigdy nikt nie powiedział, że mieli być tacy sami, ba, nie powinni być tacy sami. Anakin Skywalker nie jest Benem Solo, a Darth Vader nie jest Kylo Renem.
Odrzucenie tego, co znamy i kochamy, jest trudne, bo odbiera pewną stałość i poczucie bezpieczeństwa, ale aby poznać Kylo Rena, naprawdę wgłębić się w tę postać, trzeba porzucić swoje oczekiwania i chęć pozostania w tym, co jest już znane i przez to takie przytulne, takie miłe. Warto to zrobić, bo wtedy odkryje się całkiem nową, całkiem inną i jakże fascynującą postać!
Dlaczego Kylo Ren jest tak dobrą postacią? Właśnie dlatego, że jest inny. To nie jest typowy czarny charakter, który występuje w każdym filmie. I bardzo dobrze! Kylo Ren nie jest Darthem Vaderem, ale obsesyjnie pragnie nim być. To w
Przebudzeniu Mocy jest doskonale pokazane dzięki świetnej grze aktorskiej Adama Drivera. Doskonale potrafił on odegrać rozchwianego emocjonalnie, niestabilnego, zagubionego dzieciaka, jakim jest Kylo Ren. Bo właśnie nim jest. Wciąż widać, jakie wątpliwości nim targają, jak stara się z nimi walczyć i nie zawsze mu wychodzi. To największa siła tej postaci - jest skomplikowany, nieoczywisty, chce być kimś innym, kimś mroczniejszym, ale jednocześnie ciągnie go do światła. Obserwowanie tych zmagań było fascynujące i nie wątpię, że nadal będzie.
No url
Kylo Ren ma prawo być zagubiony i roztrzęsiony. Jest synem Lei Organy i Hana Solo - największych bohaterów Rebelii. Jego wuj to Luke Skywalker, ten, który na nowo ma obudzić Moc Jedi. A tymczasem on, Ben Solo, stał się zakałą rodziny i przeszedł na Ciemną Stronę Mocy. To musi być dla niego trauma, której nie da się opisać. Presja, w jakiej się wychowywał, silnie podziałała na jego psychikę. Otoczony taką Mocą, z pewnością wyczuwał ją w sobie, żył jednak w cieniu rodziny i być może to było elementem zapalającym - tym, co sprawiło, że postanowił się zbuntować. Ben Solo chciał udowodnić, że jest tak samo uzdolniony i potężny jak oni wszyscy (a może bardziej!). Gdy w głowie młodego Bena pojawia się takie myślenie, kto może stać się dla niego autorytetem? Oczywiście, że Darth Vader. To w końcu jego dziadek.
I tak oto Ben odchodzi, ale nie do końca wie, czy dobrze robi. Ma w sobie tyle sprzeczności, że nie potrafi sobie z nimi poradzić. Jego plastyczny umysł doskonale jednak nadaje się do tego, by wtłoczyć w niego wszystko, co się chce, więc Snoke ma ułatwione zadanie. Mimo rozpoczętego szkolenia w Kylo wciąż są wątpliwości, co w filmie pokazał wiele razy, a najbardziej w przejmującej scenie, w której zwraca się do maski swojego dziadka.
Czytaj także: Ewan McGregor powróci jako Obi-Wan Kenobi?
Zwróćcie uwagę na to, jaki wybuchowy jest Kylo, jak nie potrafi się kontrolować. Niszczy wszystko, co mu stanie na drodze, gdy coś idzie nie tak. Nie jest zimnym, opanowanym Vaderem - jest zapaleńcem, niestabilnym młodym człowiekiem. Dzieciakiem, któremu ktoś narzucił zbyt wiele, więc próbuje robić wszystko, by sprostać wymaganiom, co doskonale widać w scenach, w których próbuje być władczy, dominujący, bezwzględny. Nie miałam jednak żadnych problemów z dostrzeżeniem, że to tylko gra - próba założenia maski, którą zresztą założył nie tylko metaforycznie. Vader miał maskę, bo musiał. Został tak okaleczony przez Obi-Wana, że inaczej by nie przeżył. A Kylo Ren? Kylo Ren pod maską próbuje ukryć to, że sobie nie radzi; próbuje ukryć wątpliwości i emocje. To nie jest przypadek, że ją nosi, i nie jest też przypadkiem, że przychodzą momenty, gdy ją zdejmuje. Gdy mu ciąży. Na twarzy Adama Drivera widać wtedy całą gamę szczerych emocji.
Jeszcze słowo o najpoważniejszym zarzucie wobec Kylo Rena: został pokonany w walce przez dwójkę niedoświadczonym wojowników. Jestem zaskoczona, że fani tak chętnie przemilczają fakty, jeśli chodzi o tę scenę. A więc po pierwsze: Kylo Ren jest w trakcie szkolenia, nie skończył go. To znaczy, że nie jest jeszcze tak potężny, jak wszyscy myślą. Po drugie: czy wszyscy przegapili to, że został ranny? I to nie byle jak ranny! Przypomnijcie sobie scenę, w której Han Solo pożycza kuszę od Chewbacki i jednym strzałem powala dwóch szturmowców na znaczną odległość. To była demonstracja siły kuszy, ważna scena. Potem z tej samej broni obrywa Kylo Ren. Jest bardzo ranny, a nawet nie upadł pod wpływem strzału! To świadczy o jego ogromnej sile. Nie tylko nie upadł - poszedł walczyć.
No url
Następna sprawa: Kylo Ren chwilę przed walką zabił swojego ojca. Naprawdę to miało nie wpłynąć na jego koncentrację i skupienie? To wydarzenie musiało przecież go całkowicie rozstroić wewnętrznie, nikt chyba nie powinien być zdziwiony. Była to zapewne najtrudniejsza rzecz, jaką musiał zrobić w całym swoim życiu. Z pewnością miał prawo do dekoncentracji. Moim zdaniem miał prawo nawet do tego, by całkiem się załamać, przynajmniej na tych kilka chwil, a jednak poszedł walczyć.
A co z tymi "niedoświadczonymi" wojownikami? Cóż, Finn był szturmowcem. Od maleńkiego chłopca był szkolony tylko do walki. Rey za pomocą kija rozprawiła się z dwoma rzezimieszkami, którzy chcieli ukraść jej BB-8. Całe życie była sama w niebezpiecznym, nieprzyjaznym środowisku. Ona także umiała walczyć. Do tego oczywiście dochodzi sprawa tego, że jest wybranką Mocy. Może i bez szkolenia Jedi, może i nie widziała miecz świetlnego nigdy wcześniej, ale Moc w niej jest silna. Prawdopodobnie jest dziesięć razy silniejsza od Kylo Rena, nawet bez szkolenia. Cały film w końcu ukazywał ją w ten sposób - jako wybraną.
Tak więc potwornie ranny, wciąż niepewny swojej mrocznej natury Kylo Ren, który nie ukończył szkolenia i właśnie zabił swojego ojca, przegrywa z dwójką wyszkolonych w walce ludzi, w tym z dziewczyną, która jest w stanie opanować kontrolę umysłu bez żadnego szkolenia, a miecz Luke'a Skywalkera sam ją wybiera. Wnioski nasuwają się same.
Czytaj także: Przebudzenie Mocy, czyli dlaczego nagle dorosłem
Kylo Ren jest przemyślaną postacią, prowadzoną w konsekwentny sposób od początku do końca. Jest czarnym charakterem tak nieoczywistym, tak zagadkowym, że dzięki niemu Ciemna Strona Mocy nabrała jakiejś głębi. Nie jest zwyczajnym fanatykiem czy wykonawcą poleceń. Nie jest nudnym psychopatą, któremu krzywdzenie sprawia radość. Nie jest zwykły.
Zagubienie, niestabilność emocjonalna, chaotyczność, skłonności do załamania, siła, którą można pokonać - to wszystkie cechy, które wymienia się jako wady Kylo Rena, jako powody, dla których jest słabą postacią. A jest dokładnie odwrotnie - to są właśnie te cechy, które sprawiają, że Kylo Ren jest niesamowitą postacią. Wystarczy zmienić perspektywę.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h