Wbrew pozorom odpowiednie przedstawienie produkcji wojennej na srebrnym ekranie to nie jest taka prosta sprawa. Szeroka widownia, przyzwyczajona do telewizyjnej rozrywki, niekoniecznie przyjmie z otwartymi ramionami naturalistyczną opowieść historyczną, w której najważniejsze jest skrupulatne przedstawienie faktów. Jak umiejętnie zbalansować popkulturowy charakter telewizji z realistycznym obrazem działań wojennych? Bardzo wielu fanów i krytyków uważa, że tematyka militarystyczna osiągnęła swoje apogeum i szczyt artystyczny wraz z produkcjami Band of Brothers i The Pacific. Oba miniseriale są pokłosiem pozytywnego przyjęcia filmu Saving Private Ryan i mają podobną estetykę. Wyróżniają się jednak skrupulatnym podejściem do kwestii szczegółów historycznych . Momentami można mieć wrażenie, że twórcy większą uwagę przykładają właśnie do odzwierciedlenia faktów, niż do budowania dramatycznej historii, w oparciu o głównych bohaterów. Zarówno w Kompanii Braci, jak i w Pacyfiku, nie ma jednego protagonisty. Postacie targane są wichrami wojny. Kolejnych bohaterów spotykamy w co raz to nowszych sytuacjach batalistycznych, podczas gdy walczą i giną w imię swoich idei. Takie podejście twórców do tematu wojny sprawdziło się doskonale. Widz, oglądając obie produkcje, może poczuć się jak jeden z żołnierzy walczących na froncie. W obu przypadkach, zamiast pustej rozrywki, telewizja przynosi wielkie emocje. Pacyfik i Kompania braci to najbardziej znani z przedstawicieli gatunku wojennego w telewizji. Twórcy obu miniseriali nie popełnili błędu wielu podobnych produkcji funkcjonujących w głównym nurcie. Nie da się ukryć, że istnieje tendencja do skupiania się na wymyślonych wątkach poszczególnych postaci, pomijając tym samym dramatyzm faktów historycznych. Twórcy, chcąc przypodobać się masowemu widzowi, wprowadzają na siłę romantyczne, sensacyjne i tragiczne motywy, zapominając że w przypadku opowieści wojennych, kluczem do sukcesu jest prawdziwa historia. Najgorzej już jednak, gdy producenci, traktują swój obraz jako tubę propagandową i zamiast skupić się na opowieści opartej na faktach, sprzedają widzom konkretne idee. Ostatnimi czasy powyższą sytuację mieliśmy na własnym podwórku. Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać to serial nieudany, obraźliwy i niepotrzebny. Serial, który realizacyjnie jest tak zły, że aż widz czuje się zażenowany podczas seansu. Do tego wszystkiego opowiada ważną historię na dość kontrowersyjny temat. W rękach zdolnego i inteligentnego twórcy mógłby powstać ciekawy obraz wojenny. Niestety tak się nie dzieje. Twórcy podeszli do swojego „dzieła” bez szacunku, a historię Żołnierzy Wyklętych opowiedzieli w sposób nieangażujący i nie dający do myślenia. Dodatkowo wpletli gdzie się tylko da motywy światopoglądowe i polityczne, zabijając całkowicie przesłanie historyczne. To że da się opowiedzieć trudną fabułę, w sposób konstruktywny i nieindoktrynacyjny, udowodnił rosyjski miniserial Shtrafbat. Produkcja, mimo że nie znana szerokiej publiczności, jest zdecydowanie warta obejrzenia. Akcja toczy się w czasie II wojny światowej na froncie wschodnim. Karny batalion to specjalny radziecki oddział, w skład którego wchodzą przestępcy, ale też tzw. „wrogowie ludu”. Jednostka wysyłana jest na najniebezpieczniejsze misje wojenne. Z jednej strony Trzecia Rzesza, z drugiej NKWD. Dramatyzmu tutaj nie brakuje. Serial opowiada historię w bardzo naturalistyczny sposób. Mimo że część wydarzeń jest oczywiście fikcją, to całość robi wrażenie naprawdę dobrze zrealizowanego dzieła wojennego. Ważne też jest, że producentami formatu nie są Amerykanie. Zawsze miło spojrzeć na opowieść militarną z innej perspektywy niż ta zza oceanu. Fakt, że robią to Rosjanie i robią to dobrze, dodaje dodatkowego smaczku. Całe szczęście polskie seriale wojenne nie zaczynają się i nie kończą na Historii Roja. Na pochwałę zasługują z pewnością produkcje 1920. Wojna i miłość i Tajemnica Twierdzy Szyfrów. Oba seriale nie są oczywiście realizacyjnymi majstersztykami i do światowego poziomu wiele im brakuje, jednak należy im się wyróżnienie za merytoryczne podejście do faktów historycznych. 1920 to poruszająca opowieść trzech żołnierzy, którzy bronią polskich granic przed inwazją Armii Czerwonej. Twierdza Szyfrów natomiast to fascynująca historia polskiego kryptologia, który w czasie II Wojny Światowej próbuje zdobyć nazistowską maszynę deszyfrującą. Autorem tego serialu jest Bogusław Wołoszański, który stanowi gwarancję świetnie opowiedzianej historii. Paradoksalnie, w obu powyższych przypadkach, braki budżetowe zadziałały na korzyść. Twórcy, zamiast skupiać się na efektownej akcji i wypełniaczach w postaci niezliczonych ilości motywów sensacyjnych, poświęcili więcej czasu ekranowego motywom wojennym i dramatycznym wydarzeniom z tamtejszych epok. Oba seriale mają oczywiście swoje wady, lecz widoczne są również niewątpliwe zalety. Olbrzymi szacunek do historii i brak spłyceń opowieści to wielka siła obu produkcji. Będąc przy polskich serialach, warto również wspomnieć o Czas honoru i o Wojenne dziewczyny – niezwykle popularnych i nieco lżejszych opowieściach o wojennym podziemiu. Podczas seansów wyżej wymienionych tytułów można mieć jednak mieszane uczucia. Z jednej strony, obu serialom nie da się odmówić ciekawej historii i dobrej realizacji. Z drugiej jednak strony, realizmu w nich jest jak na lekarstwo. Bohaterowie są wyidealizowani, a główna oś fabularna toczy się wokół relacji między nimi, ich romansów i miłostek. Czas honoru i Wojenne dziewczyny to seriale pełne akcji, przygody i dynamizmu. Gdzieniegdzie pojawia się nawet humor. Całość ogląda się bardzo przyjemnie, a konwencja przygodowa może przywodzić na myśl pewne motywy charakterystyczne przygodom Indiany Jones’a. Seriale skierowane są głównie do młodszego widza. Wydaje się, że mają za zadanie zainteresować młodzież historią i pokazać ją w sposób atrakcyjny dla gustów szerokiej widowni. Z tej roli obie produkcje wywiązują się doskonale. Pasjonaci faktów wojennych nie mają jednak czego tutaj szukać. Powinni przyjrzeć się raczej Kampen om tungtvannet. Ten norweski serial to kolejne niszowe arcydzieło wojenne. Produkcja ta nie zdobyła wielkiego rozgłosu, a szkoda bo opowiada niezwykle ciekawą historię opartą na faktach. Bitwa o ciężką wodę to jedna z akcji sabotażowych podczas II Wojny Światowej. W 1938 roku, Naziści werbują pewnego noblistę, w celu skonstruowania bomby jądrowej. Jednym ze składników potrzebnych do zbudowania tej śmiercionośnej broni jest związek chemiczny zwany ciężką wodą, którego fabryka znajduje się właśnie w Norwegii. W 1940 Niemcy zajmują ową wytwórnię i są na dobrej drodze do przechylenia szali zwycięstwa na swoją stronę. Aby zapobiec konstrukcji bomby, alianci wysyłają do Skandynawii oddział komandosów, który ma jeden cel – wysadzić fabrykę w powietrze. Ten sześcioodcinkowy miniserial świetnie łączy elementy przygodowe z faktami historycznymi. Mimo że nie jest wysokobudżetowym widowiskiem, to zawiera wiele efektownej wydarzeń i ciekawych zwrotów akcji. Doskonały przykład jak pokazywać wojnę w telewizji. Pisząc o niszowych produkcjach, warto jeszcze na koniec wrócić do Rosji i przyjrzeć się Конвой PQ-17. Akcja miniserialu dzieje się ponownie podczas II wojny światowej. Alianci wysyłają statkami sprzęt wojskowy do Związku Radzieckiego, jednak na morzu spotykają niemieckie u-booty i samoloty Luftwaffe. Ten serial dla odmiany imponuje widowiskowością. Bitwy morskie robią olbrzymie wrażenie. Rosjanie po raz kolejny udowadniają, że są nieźli w tej tematyce. Nie najgorszych produkcji wojennych, które zostały wyprodukowane na potrzeby telewizji jest dużo więcej. Wystarczy wspomnieć Das Boot, M*A*S*H, Generation Kill czy ostatnio Six. W każdym z tych seriali twórcy stoją przed wielkim wyzwaniem. Jak zbilansować elementy rozrywkowe, które zapewnią sukces komercyjny, z suchymi faktami historycznymi, będącymi esencją tego typu obrazów? Czasem wychodzi to lepiej, czasem gorzej. Można odnieść wrażenie, że Europejczycy są wierniejsi tradycyjnej formie, podczas gdy Amerykanie umiejętniej wplątują elementy popkulturowe do tego typu produkcji. Na naszym podwórku wychodzi to różnie. W polskiej telewizji nie było jeszcze produkcji, która połączyłaby zarówno fanów motywów przygodowych, jak i pasjonatów historii. Wielka szkoda, że tak się dzieje, bo ze względu na tragiczną przeszłość naszego kraju, wciąż mamy wiele do opowiedzenia.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj