Jak się okazuje, Patty Jenkins nie czekała długo z przygotowaniami do drugiego filmu. Ba, nie czekała nawet, aż pierwsza część trafi do kin. "Już pod koniec zdjęć do Wonder Woman zdałam sobie sprawę, że nie czuję ulgi z końca tego projektu, ale bardziej złość, że już się kończy. Widziałam, ile rzeczy nie udało mi się z tą postacią zrobić, zwłaszcza że ona staje się Wonder Woman dopiero w ostatniej scenie filmu. Zrobiłam takie wprowadzenie do jej świata, a teraz chciałam nakręcić film już o niej jako o bohaterce, którą wszyscy znamy. Do tego zależało mi, by jakoś nawiązywała do problemów, z którymi zmaga się ludzkość. I tak powstał pomysł na Wonder Woman 1984" –  mówi reżyserka. „Największym wyzwaniem była zmiana scenerii. Pierwszy film kręciliśmy w Wielkiej Brytanii, w drugim akcja przenosi się do Waszyngtonu. Co za tym idzie, zmienia się nie tylko architektura, ale też mentalność ludzi. Do tego przeskok czasowy musiał odbić się na całej opowieści” – dodaje Jenkins. Jeśli widzieliście już ten film, to wiecie, że Wonder Woman nie jest w nim do końca tą samą postacią, którą pożegnaliśmy przy pierwszej produkcji. „Okres od 1918 do 1984 był dla Diany bardzo ciężki. Wszyscy jej przyjaciele zmarli. Została poniekąd sama. Ten ból był dla niej tak ogromy, że nie chce go powtarzać, co skutkuje automatycznie tym, że nie chce nawiązywać nowych znajomości. Boi się, że jeśli do kogoś się przywiąże, to prędzej czy później będzie musiała tę osobę pożegnać. Tak więc przez te 66 lat żyje w pewnego rodzaju izolacji” –  tłumaczy Gal Gadot. „Jej jedynym celem jest pomoc ludzkości” –  dodaje aktorka. Głównymi przeciwnikami Diany w tej części jest Maxwell Lord grany przez Pedro Pascala i Cheetah grana przez Kristen Wiig. „Pierwszy raz w życiu grałam w produkcji o takim rozmachu, wymagającej ode mnie ogromnej fizyczności. Nie chciałam jednak, by historia tej postaci była szablonowa: szara myszka przekształca się w lwa i ta zmiana uderza jej do głowy. Dlatego możecie zaobserwować, że Minerva tak jakby przechodzi przez trzy etapy, nim przeistoczy się w Cheethe, jaką widzowie mogą kojarzyć z komiksów”  – opowiada Kristen Wiig. „Jestem ogromnym geekiem. Chodzę na wszystkie ekranizacje komiksów. Tym bardziej, gdy usłyszałam, że Patty chce mi powierzyć rolę w swoim filmie i to jeszcze czarnego charakteru, byłam przerażona i uradowana jednocześnie. Rzadko się zdarza, by reżyserzy tak ryzykowali, przełamując dotychczasowy wizerunek aktora” –  dodaje. Trudno się z nią nie zgodzić, bo choć Wiig ma na swoim koncie role w takich filmach jak Marsjanin czy Sekretne życie Waltera Mitty, to najczęściej jest obsadzana w komediach. Przez siedem lat była stałym członkiem obsady programu Saturday Night Live i producenci jakoś nie mogą tego zapomnieć, szufladkując ją jako specjalistkę od ról komediowych.   Przed aktorką stanęło nie lada wyzwanie, jakim była finałowa walka Cheethy z Wonder Woman. „Pierwszy problem polegał na tym, że nie znaleźliśmy na całym świecie sceny na tyle dużej, byśmy mogli całą tę sekwencję nagrać. Trzeba było ją więc zbudować. Potem zatrudniliśmy ludzi z Cirque du Soleil, którzy zaprojektowali choreografię, a następnie nauczyli jej naszych aktorów. I to było największe wyzwanie” –  wspomina Patty. „A na dodatek to jest bardzo nierówna walka, ponieważ moja bohaterka nie ma problemu, by Dianie zrobić krzywdę i na przykład uderzyć z wielką siłą pięścią w twarz. Natomiast Diana nie chce tego robić, bo uważa ją za swoją przyjaciółkę” –  mówi Wiig. „Dlatego styl walk tych obu postaci w tej dokładnie scenie jest zupełnie inny” – dodaje Gadot.
foto. naEKRANIE.pl
W trakcie tej rozmowy można było zobaczyć smutek na twarzy Pedro Pascala. „Ja nie otrzymałem tym razem scen wymagających ode mnie jakiejś ogromnej fizyczności. Jeśli mam być szczerzy, to Max jest chyba najbardziej zbliżoną do mnie postacią, jaką miałem okazję dotąd grać. Jest przestraszony, czasami zdesperowany, niedoskonały, czyli po prostu ludzki. Taki jak ja” – wyznaje aktor. Oglądając WW84, też miałem takie uczucie. Pedro gra mężczyznę, który się pogubił w życiu. Został zdominowany przez moc, którą zdobył. Nie chce jednak opanować świata, zniszczyć Wonder Woman. Nic z tych rzeczy. On chce być lubiany i doceniany przez wszystkich. Uwierzył w amerykański sen o tym, że ciężką pracą można dojść do bogactwa. Gdy się tak nie dzieje, zaczyna popadać w obsesję. Dużo poświęcił, by ten mityczny sen się ziścił. Nie uznaje możliwości porażki.  Do roli Steve’a Trevora powraca Chris Pine, co dla niektórych było zaskoczeniem, bo jego postać zginęła w poprzedniej części. „Nie ukrywam, że gdy dostałem informację, że to nie jest koniec mojej przygody z tą serią, byłem zaskoczony. Moje zaskoczenie jeszcze bardziej urosło, gdy przeczytałem scenariusz i zobaczyłem, w jaki sposób wraca oraz jaka rola została mi tym razem przydzielona. Odwróciliśmy trochę układ i teraz to Diana wprowadza Steve’a w „nowy świat” lat 80. Co ciekawe, męskie postaci nie zawsze są stawiane przez twórców w tej pozycji, raczej jest to domena kobiet. Dlatego było to dla mnie tak interesujące. Po drugie, to na Trevorze spoczywał tym razem aspekt komediowy tego filmu, co również wydało mi się ciekawe. Pokazanie dorosłego faceta zachowującego się jak zagubione dziecko w taki sposób, by widz to kupił, było bardzo trudne ” – wspomina Chris Pine. Już wiemy, że zarówno Gal Gadot, jak i Patty Jenkins wrócą do nas z trzecią częścią przygód Wonder Woman, o czym oficjalnie poinformowali przedstawiciele studia WB. „Mam jeszcze kilka pomysłów na to, jak poprowadzić naszą bohaterkę, ale nie wiem jeszcze, na który się zdecydować” – powiedziała reżyserka. Pomimo tego, że premiera jest wstępnie zaplanowana już na 2023 roku, to czasu wcale nie zostało tak dużo. Zwłaszcza że reżyserka w międzyczasie przygotowuje również produkcję ze świata Gwiezdnych Wojen dla Disneya. Może to skutkować tym, że tym razem to nie ona będzie odpowiadała za napisanie scenariusza, a będzie jedynie podrzucać pewne pomysły. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj