22 września miałem okazję wziąć udział w grupowym wywiadzie z Krisem Zierhutem i Joshem Greenfieldem, czyli głównym projektantem technicznym i producentem z Blizzard Entertainment, a konkretnie zespołu zajmującego się rozwojem World of Warcraft w klasycznym wydaniu. Rozmowa dotyczyła nadchodzącego Wrath of the Lich King Classic, który ponownie zabierze graczy w podróż w mroźne zakątki Northrend oraz pozwoli zmierzyć się z Arthasem, tytułowym Królem Liszem.  Zierhuta i Greenfielda bez wątpienia można określić mianem weteranów World of Warcraft. Ten pierwszy rozpoczął pracę w Blizzardzie 17 lat temu, a więc był tam obecny od samego początku tego popularnego MMORPG, drugi zaś dołączył przy okazji startu Wrath of the Lich King. Tym, co dało się wyczuć już od pierwszych minut, był fakt, że obaj doskonale wiedzieli, o czym mówią: nie tylko z perspektywy twórców, ale też i graczy. Gdy poprosiłem ich o wskazanie swoich ulubionych elementów z WOTLK, to z pasją i ekscytacja w głosie zaczęli wspominać przemierzanie Grizzly Hills czy ruin w Zul'Drak, a także pierwszy kontakt z Ulduar, raidem, który oferował prawdziwie rewolucyjną mechanikę z aktywowaniem opcjonalnych, trudniejszych pojedynków z bossami.  Jednym z najbardziej kontrowersyjnych aspektów zbliżającej się gry jest fakt, że zabraknie w niej dungeon findera, czyli narzędzia umożliwiającego proste poszukiwanie kompanów do aktywności grupowych. Nie trzeba było długo czekać, by jeden z dziennikarzy zapytał o powody stojące za decyzją, która podzieliła społeczność. Zierhut brak takiej opcji tłumaczy tym, że twórcy nie chcą zepsuć "społecznościowego" aspektu gry. Chcą, by gracze musieli ze sobą rozmawiać, umawiać się na wspólne granie czy wyprawy do lochów. Wprowadzenie dungeon findera sprawiłoby, że działałoby to w zdecydowanie bardziej "bezosobowy" sposób. Jestem w stanie zrozumieć ten argument, bo wiem, jak wygląda to w Shadowlands. Zwykle w ogóle nie ma tam komunikacji z losowo dobraną drużyną, a wszystkim jej członkom zależy na jednym: jak najszybszym dotarciu do końca, by odbębnić aktywność i zebrać nagrody za nią. Jest jednak i druga strona medalu: poszukiwanie towarzyszy "ręcznie" jest zdecydowanie bardziej wymagające i czasochłonne, co nie każdemu przypadnie do gustu. Szkoda, że nie pokuszono się o przygotowanie jakiegoś kompromisu, by spróbować zadowolić wszystkich.  Innym przedmiotem sporu są zmiany wprowadzane w "klasycznej" zawartości. WoW Classic zadebiutowało jako możliwość przeżycia dokładnego tego samego doświadczenia co w roku 2004, ale niedługo później zdecydowano się na pewne świeże rozwiązania, takie jak Season of Mastery. W nowym-starym WOTLK ten trend będzie kontynuowany. Heroiczne lochy doczekają się nowego, wyższego poziomu trudności o nazwie "Heroic +". Nie będzie jednak to coś na wzór "Mythic +" znanego z aktualnej wersji gry i wprowadzającego klucze i limity czasowe. Zierhut i Greenfield wytłumaczyli, jak ma to działać. Gracze będą mogli wspólnie zadecydować, by wzmocnić przeciwników (zwiększyć ich punkty życia i zadawane obrażenia), a w zamian zyskać więcej przedmiotów. Co ciekawe, nagrody mają pochodzić z 10-osobowych raidów. Twórcy liczą, że w ten sposób "heroiki" utrzymają grających na dłużej. Mówiąc krótko: "Heroic+" to nie zupełnie nowa zawartość, a modyfikacja tego, co i tak znajdowało się w grze. 
fot. Blizzard Entertainment
+17 więcej
Zdaję sobie sprawę, że istnieje duże grono osób, które chciałoby większych zmian i nowości w Classicu. Zapytałem więc twórców, czy rozważali rozwijanie istniejących już zadań lub historii, a także wprowadzanie nowych questów i lochów. Ich odpowiedź była interesująca i zarazem zaskakująca. Nie tylko nie zaprzeczyli temu, ale przyznali, że niczego nie skreślają i mają mnóstwo pomysłów dotyczących nowej, sezonowej zawartości. Podobno jest ich zdecydowanie więcej niż czasu na wcielenie ich w życie. Czy z czasem możemy doczekać się zupełnie nowych aktywności w znanym świecie? To nic pewnego, ale nie można tego wykluczyć!  Podobnie wygląda sytuacja z kolejnymi klasycznymi odsłonami World of Warcraft, takimi jak Cataclysm i Mists of Pandaria – wszystko może się zdarzyć. Jak na razie zespół w pełni skupia się na Wrath of the Lich King Classic, który prawdopodobnie wspierany będzie dłużej niż wcześniej The Burning Crusade, ale cała reszta zależeć będzie od tego, czego zechcą fani. Zapewniono, że Blizzard słucha swoich odbiorców i poproszono o dzielenie się swoimi opiniami i przemyśleniami w ankietach i mediach społecznościowych. Co ciekawe, o tym, że reagowanie na głosy fanów nie jest tylko typowo marketingowym gadaniem, można było przekonać się podczas samej rozmowy. Pewien dziennikarz zwrócił uwagę, że w WOTLK Classic powróciło kłopotliwe osiągnięcie "School of Hard Knocks", będące częścią meta-osiągnięcia "What a Long, Strange Trip It's Been" – przypomnijmy, że achievement wymaga szczęścia i współpracy w rozgrywkach PVP, przez co wielu graczy zrezygnowało z prób jego zdobycia, a to w konsekwencji doprowadziło do jego usunięcia. Zierhut podziękował za zwrócenie na to uwagi i zapewnił, że zespół zajmie się tym w jednej z nadchodzących aktualizacji.  World of Warcraft: Wrath of the Lich King Classic - premiera już 26 września. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj