Serial stworzony przez Chrisa Cartera swoją premierę miał 10 września 1993 roku. Jako że w tym roku dzieło obchodzi swoją 30. rocznicę, warto przypomnieć tę kultową serię oraz sprawdzić, czy trzyma poziom przy tak sporej serialowej konkurencji.
Z Archiwum X opowiada o dwójce agentów FBI, Foksie Mulderze (
David Duchovny) oraz Danie Scully (
Gillian Anderson), którzy zajmują się badaniem tajemniczych i niewyjaśnionych zdarzeń, często związanych ze zjawiskami paranormalnymi, teoriami spiskowymi i UFO. Mulder jest głęboko przekonany o istnieniu życia pozaziemskiego i próbuje odkryć prawdę za plecami rządu. Jego partnerka – lekarka i naukowczyni – często podchodzi do tych zagadek z dużym sceptycyzmem, stara się znaleźć logiczne wyjaśnienie dla każdej z nich. Partnerzy na swojej drodze natrafiają na wiele interesujących spraw. W zmaganiach w dążeniu do prawdy pomaga im przełożony Walter Skinner (
Mitch Pileggi). Mimo że z początku duetowi agentów nie było po drodze z szefem, z biegiem czasu udowodnił on swoją lojalność. Nie można też pominąć głównego antagonistę, tajemniczego agenta zwanego Palaczem. Przydomek ten zyskał za sprawą towarzyszących mu nieodłącznie papierosów. Mężczyzna za wszelką cenę stara się udaremnić wysiłki agentów oraz przeszkodzić im w dotarciu do prawdy.
Swoją przygodę z Archiwum X zacząłem stosunkowo niedawno, bo niespełna dwa lata temu. Jednak wiedziałem o nim praktycznie od zawsze. Podchodziłem do niego dość sceptycznie, ale na próbę włączyłem pierwszy odcinek, który kupił mnie jak dziecko paczkę żelków. Nie mogłem uwierzyć, że serial telewizyjny, który swoją premierę miał tyle lat temu, może być tak dobry. A trzeba zaznaczyć, że kręcono go w czasach, w których budżet odcinka wynosił o wiele mniej niż współcześnie. I dlatego
Z Archiwum X wypada tak fenomenalnie. Już w pierwszym epizodzie urzekła mnie jakość. W ogóle nie odczułem, iż został wyprodukowany na początku lat 90. Wciągnął mnie do tego stopnia, że po obejrzeniu pierwszego odcinka spędziłem niemal całą noc na seansie kolejnych.
Z Archiwum X - gościnne występy
Fabuła jest ciekawa, wypełniona tajemnicami, które starasz się rozwikłać razem z bohaterami, a także pełna intrygujących, rozbudowanych oraz barwnych postaci. Fox i Dana, mimo tak wielu różnic, tworzą zgrany duet, co widać od pierwszych odcinków. Muldera można określić jako wyluzowanego, zabawnego agenta, którego radość związana z nowymi sprawami jest niemal porównywalna z zachwytem dziecka po otrzymaniu nowej zabawki. Nie zmienia to faktu, że jest on oddanym, skrupulatnym i bardzo dobrym pracownikiem. Wytrwale dąży do odkrycia prawdy, nie zważając na przeciwności. Z kolei Scully jest mocno zdystansowana i nie bierze niczego za pewnik. Stawia naukę ponad wszystko i nie wierzy w zjawiska nadprzyrodzone, nawet jeśli zobaczy je na własne oczy. Zawsze szuka logicznego wyjaśnienia. To połączenie dwóch różnych charakterów jest niczym Yin i Yang. Jedno dopełnia drugie. David Duchovny oraz Gillian Anderson idealnie odnaleźli się w swoich rolach. Można powiedzieć, że zrośli się z odgrywanymi postaciami do tego stopnia, że nie sposób wyobrazić sobie kogoś innego w tych kreacjach.
Na wyróżnienie zasługują także efekty specjalne. Nie mogę powiedzieć, że zawsze były one dobre. Niektóre niedociągnięcia udawało się zatuszować słabym oświetleniem, ponieważ akcja miała miejsce w nocy, inne zaś nadmiarem światła, które oślepiało zarówno bohaterów, jak i widzów. Te proste zabiegi dodawały produkcji klimatu i wzmagały uczucie niepokoju. W przypadku gdy efekty były bardzo wyraźne, widać było różnicę między nimi a światem przedstawionym. Jednak ze względu na wiek produkcji, są to mankamenty tak drobne, że bez wyrzutów sumienia można przymknąć na nie oko.
Nie tylko efekty specjalne przyciągały widzów przed ekrany. Muzyka z intra, skomponowana przez Marka Snowa, stała się jednym z najbardziej rozpoznawalnych motywów muzycznych wszech czasów. Jej enigmatyczne, niesamowite brzmienie doskonale oddaje atmosferę tajemniczości, która przewija się przez cały serial. Utwór ten zyskał własne życie! Stał się symbolem nie tylko serialu, ale także wszelkich sytuacji trudnych do wyjaśnienia. Nawet osoby, które nigdy nie miały okazji oglądać
Z Archiwum X, rozpoznają ten motyw muzyczny i skojarzą go z czymś niesamowitym. Wiele razy był parodiowany, remiksowany czy wykorzystywany w różnych produkcjach, co tylko potwierdza jego nieśmiertelność w kulturze masowej.
Niestety wielosezonowe seriale już tak mają, że w pewnym momencie zaczynają być męczące – zwłaszcza jeśli ktoś ogląda je ciągiem. Nie ominęło to także i tej serii. Chociaż zmęczenie dopadło mnie dopiero w okolicach 6-7 sezonu, postanowiłem dokończyć historię, która ciągnęła się już trochę za długo. Co było najbardziej irytujące? Mimo że bohaterowie dokonywali wielu odkryć i zamykali mnóstwo spraw, miało się wrażenie dreptania w miejscu. Irytację potęgowały ciągłe wątpliwości niektórych postaci (zwłaszcza Dany). Z początkiem każdego kolejnego sezonu wydawało mi się, że zaczynamy od zera, bo wszyscy oprócz Muldera zapominali o wydarzeniach z poprzednich odsłon.
Trzydzieści lat po premierze
Z Archiwum X wciąż jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych seriali telewizyjnych na świecie. Choć technologia, efekty specjalne i pewne elementy fabuły mogą dzisiaj wydawać się nieco przestarzałe, to jednak głębia postaci, mistrzowskie aktorstwo i unikatowa atmosfera sprawiają, że produkcja nadal przyciąga nowych widzów i jest doceniana zarówno przez starsze, jak i młodsze pokolenia. Nie da się zaprzeczyć, że miała ona ogromny wpływ na popkulturę – wprowadziła wiele ikonicznych elementów, takich jak tytułowa melodia czy fraza "Prawda jest gdzieś tam" ("The Truth Is Out There"). Wielu twórców inspirowało się intrygującą fabułą i tworzyło własne historie o teoriach spiskowych, paranormalnych zjawiskach czy UFO. Wpływy serialu można znaleźć w literaturze, muzyce czy grach komputerowych. Wielu artystów odnosiło się do niego w swoich pracach, a niektóre z tych odniesień stały się kultowe. Faktycznie liczba odcinków może trochę przytłoczyć i – jak wcześniej wspominałem – znudzić. Mimo to swojego zdania nie zmieniam i w dalszym ciągu uważam, że
Z Archiwum X jest fenomenalną produkcją. Upływ lat niemal go nie naruszył, więc nawet dziś przyjemnie się go ogląda. Polecam wszystkim zapoznać się z tym fantastycznym światem – i to niezależnie od wieku. Sam mogę powiedzieć, że pluję sobie w brodę za to, że tak długo zwlekałem z zapoznaniem się z tą historią.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h