ROZCZAROWANIA

Jesienny sezon seriali

Po raz drugi z rzędu jesień seriali mnie rozczarowuje. Jeszcze kilka lat temu mieliśmy wiele nowych tytułów wywołujących duże emocje i zainteresowanie, a teraz? Można wymienić pojedyncze przykłady, które nigdy nie sięgnęły hype'u, jakiego oczekujemy po ważnych tytułach. Nie chodzi o to, że nie było nic dobrego, bo są perełki (Kroniki Times Square np.), ale w przekroju całego sezonu zdecydowana większość tytułów to takie "no, fajne", niż "wow, czekam na kolejny odcinek!". Brakuje hitów, które wzbudzałyby emocje i o których można byłoby dyskutować. Podkreślam, że chodzi mi o nowości, nie powroty.
Źródło: HBO

Justice League

Jak wiecie, pozytywnie oceniam Batman v Superman: Dawn of Justice (szczególnie Ultimate Edition). Spodobała mi się mroczna, poważniejsza wizja Zacka Snydera, która dała mi coś nieoczekiwanego i bardzo odmiennego od lekkiego i przyjemnego Marvela. Dlatego tym bardziej rozczarowanie pierwszym wspólnym filmem tych superbohaterów jest tak wielkie. Dostaliśmy pół-produkt: rzecz niedopracowaną (słabe efekty specjalne rażą po oczach), kiepsko zmontowaną i silącą się, by śmieszyć jak Marvel. Efektem jest tego chaos, fatalny czarny charakter, brak emocji, ciekawej historii i nawet nie ma akcji, która potrafiłaby wywołać efekt "Wow". Ta grupa superbohaterów, których interakcje są jedynym pozytywem filmu, zasługuje na więcej.
Źródło: Warner Bros.

8. sezon The Walking Dead

7. sezon miał sens, dobrze rozpisaną fabułę, świetnego Negana i dużo emocji. Dlatego tym bardziej jestem rozczarowany tym, co Scott Gimple zaoferował w 8. sezonie. Kiepskie pomysły, fatalna realizacja oczekiwanej konfrontacji ze Zbawcami i bezsensowne pozbycie się jednej z ważniejszych postaci. Przez wiele sezonów oczekiwaliśmy akcji, walk czy strzelanin, a gdy je dostajemy... jest po prostu nudno. Dawno nie byłem rozczarowany jakimś serialem tak bardzo jak tutaj.
fot. AMC

Guardians of the Galaxy Vol. 2

Uwielbiam pierwszą część i kilkakrotnie do niej już powróciłem przy różnych okazjach. Czekałem na dobry sequel pełny akcji, humoru i z ciekawą fabułą, a dostałem coś, co mnie totalnie rozczarowało. Przede wszystkim kiepska historia, która mówiąc kolokwialnie: ani ziębi, ani grzeje. Nie ma w niej nic, co by potrafiło mnie zaangażować, nadać jej sensu czy celu. A do tego Kurt Russell jako Ego z jednej strony świetny i charyzmatyczny, z drugiej zmarnowany kiepskim decyzjami i słabą motywacją postaci. Interakcje pomiędzy bohaterami tym razem nie zawsze grały jak powinny, a do tego humor w porównaniu do pierwszej części nie bawił. W dużej mierze był suchy i czerstwy. Z żadnego filmu w 2017 roku nie wyszedłem tak rozczarowany i znudzony, jak przy tym.
Źródło: Marvel
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj