Początek lat 80. XX wieku. Amerykański prezydent Ronald Reagan wdraża swoją doktrynę mającą na celu przeciwdziałanie wpływom komunizmu w skali całego globu, a ZSRR określa mianem "Imperium zła". Stosunki na linii Waszyngton-Moskwa stają się bardzo napięte.

Kontekst polityczny jest niezwykle istotny, ponieważ fabuła The Americans koncentruje się na losach małżeństwa Elisabeth (Kerri Russell) i Phillipha (Matthew Rhys) Jennings – na pokaz pracowników agencji turystycznej, a w rzeczywistości - dwójki szpiegów KGB. Phillip i Elisabeth zostali poddani surowemu treningowi w ZSRR i wysłani przed laty do USA, by udawać przeciętne amerykańskie małżeństwo z klasy średniej. Mieszkają w ładnym domu na obrzeżach Waszyngtonu i mają dwójkę dzieci. Do pełnej idylli brakuje tylko psa merdającego z radości ogonem.

Fasada normalności skrywa dwójkę świetnie wyszkolonych ludzi należącą do elity tajnych agentów. Państwo Jennings na zlecenie moskiewskiej rezydentury KGB w Waszyngtonie wykonuje najtrudniejsze akcje – począwszy od pozyskiwania informatorów z najwyższych kręgów decyzyjno-wykonawczych, na zabójstwach kończąc. Fabuła serialu stanowi swoisty powiew świeżości na rynku telewizyjnym, lecz w kontekście dorobku X muzy pozornie nie wydaje się być czymś oryginalnym. Anglosaskie kino wątek "uśpionych" radzieckich agentów podejmowało (z różnym skutkiem) wiele razy.

"Uśpieni" w kinie

W 1977 r. Don Siegel nakręcił przyzwoity – nie mogący jednak mocniej zaistnieć na filmowym firmamencie w natłoku znakomitych produkcji lat 70. – "Telefon". Siegel opowiada o dzielnym majorze KGB Grigoriju Borzowie próbującym powstrzymać swojego zbuntowanego kolegę po fachu – Mikołaja Dalchimskiego. Ten obsesyjnie pragnie doprowadzić do zbrojnego konfliktu pomiędzy USA i ZSRR. Dzwoni do rozsianych przed wieloma laty na terytorium Ameryki uśpionych radzieckich agentów i za pośrednictwem specjalnego słownego kodu wprowadza ich w stan zbliżony do hipnozy. Po chwili wydawałoby się zwyczajni mieszkańcy USA zmieniają się w "komunistycznych kamikaze" atakujących strategiczne cele Wujka Sama.

Phillip Noyce, reżyser m.in. Czasu patriotów i Stanu zagrożenia – zdawałoby się więc, że właściwy człowiek na właściwym miejscu – popełnił w 2010 r. thriller szpiegowski pt. Salt z Angeliną Jolie w roli tytułowej. Oskarżona o zdradę stanu agentka CIA Evelyn Salt (Jolie) zmuszona zostaje do ucieczki przed organami ścigania. Twórcy Salt pragnęli stworzyć porządne kino akcji trzymające widza w napięciu i w zamyśle mające zmuszać go do zadawania sobie pytania, komu służy Salt. Amerykanom czy też Rosji? W efekcie otrzymaliśmy jednak dość absurdalny scenariusz i Jolie, której ekwilibrystyczne popisy wpędziłyby w kompleksy niejednego bohatera ze stajni Marvela.

Trochę lepiej spisał się Richard Gere i Topher Grace (Różowe lata siedemdziesiąte) w obrazie "Druga twarz" z 2011 roku. Gere jako były agent CIA i Grace w roli agenta FBI na tropie owianego legendą radzieckiego zabójcy grasującego w USA zaprezentowali się całkiem nieźle. Niestety niewielki budżet filmu, a co za tym idzie - słaba kampania marketingowa, sprawiły, że "Druga twarz" nie doczekała się szerokiej dystrybucji kinowej nawet w Stanach.

Na wyróżnienie zasługuje z kolei "Bez wyjścia" (1987) Rogera Donaldsona z Kevinem Costnerem wcielającym się w komandora podporucznika marynarki wojennej Toma Farrella oskarżonego o zdradę stanu. Minister obrony narodowej USA (Gene Hackman), chcąc przykryć własną zbrodnię, urządza polowanie na mitycznego radzieckiego szpiega Jurija. Farrell zostaje postawiony w kręgu podejrzeń. "Bez wyjścia" zapewnia spory zastrzyk adrenaliny, aktorstwo na wysokim poziomie i zwroty akcji nieobrażające inteligencji widza.

W 2011 roku powstał chyba najbardziej doceniony przez krytykę w tym zestawieniu obraz - Szpieg Tomasa Alfredsona. Film nominowano do Oscara w kategorii najlepszy scenariusz i najlepsza pierwszoplanowa rola męska (Gary Oldman). Szpieg to ekranizacja prozy uznanego Johna Le Carré. Brytyjski pisarz uraczył nas skomplikowaną układanką, której części nawet po zakończeniu seansu niełatwo do siebie dopasować. Londyn, wczesne lata 70. Historia emerytowanego agenta brytyjskiego wywiadu przywróconego do służby i mającego za zadanie odnalezienie sowieckiego kreta w szeregach MI6. Miłośnicy szybkiej akcji będą jednak tym tytułem srodze zawiedzeni, bo Szpieg stanowi bardzo statyczne kino skierowane do wytrawnego widza.

Pan i Pani Jennings

Pomysłodawcą i producentem The Americans jest Joe Weisberg – były agent CIA. Weisberg oparł część elementów scenariusza na wydarzeniach, jakie faktycznie miały miejsce. Wydaje się więc, że produkcja nie podąża nadmiernie w stronę krainy fantazji, trzymając się ówczesnych realiów. Nie obyło się bez pewnych uproszczeń, efekciarskich zwrotów akcji czy też cliffhangerów, tym niemniej ograniczono je do niezbędnego minimum. Jeżeli już się pojawiają, to wykonane są ze sporą klasą i wyczuciem tematu. Forma w żadnym wypadku nie wiedzie prymu nad treścią serialu.

Co ciekawe, Weisberg twierdzi, że sednem całej historii jest przede wszystkim rodzina i panujące w niej relacje. Ukazane na ekranie stosunki międzynarodowe określa zaś mianem alegorii zależności pomiędzy członkami familii. Rzeczywiście, bardzo często na pierwszy plan wysuwa się codzienna egzystencja uśpionych szpiegów - osób pozostających w nieustannym zagrożeniu dekonspiracją, żyjących nie własnym, a stworzonym jedynie dla potrzeb mistyfikacji życiem. Wraz z rozwojem akcji coraz bardziej wciąga nas wewnętrzny świat głównych uczestników spektaklu. Poznajemy Phillipa, u którego wieloletnia konspiracja zrodziła szereg rozterek połączonych ze zwątpieniem w swój komunistyczny kraj. Kolejne odcinki ujawniają nam historię "związku" naszych bohaterów, który zrodził się w wyniku rozkazu. W istocie całe ich życie (także to intymne) pozostaje wynikiem wypełniania poleceń płynących z Moskwy. Zawarcie małżeństwa, narodziny dzieci – to efekt mozolnego budowania pozorów american dream.

Następujące po sobie rozdziały tej intrygującej opowieści w jeszcze większym stopniu zarysowują prawdziwą samotność bohaterów wynikającą z założeń przyjętej tożsamości. Związek Phillipa i Elisabeth jest pusty. Przez lata pozostawali ze sobą de facto w relacjach czysto służbowych. Dowiadujemy się, że Elisabeth zgłasza przełożonym wątpliwości dotyczące Phillipa i jego zbyt dużego przywiązania do amerykańskiego stylu życia. Nasi protagoniści pozostają tak naprawdę wyobcowani nie tylko względem siebie czy świata zewnętrznego, lecz również wobec własnego syna i córki, których wychowują na prawdziwych Amerykanów.

Serial bez nadmiernych uproszczeń ukazuje skomplikowaną rzeczywistość. Narodziny dzieci są istotną częścią realizowanego "cover story" i jednocześnie źródłem trosk wynikających z rodzicielskich uczuć. Kolejne elementy budowania ułudy prawdziwego życia, w którym to potomstwo ma fundamentalne znaczenie, dramatycznie podwyższa stawkę, o jaką grają tytułowi agenci w walce przed demaskacją. I właśnie na tym "nieurodzaju" twórcy serialu dają nam możliwość obserwowania uczucia, jakie powoli dojrzewa między Phillipem a Elisabeth. Portret psychologiczny głównych postaci The Americans jest w rzeczywistości czymś wyjątkowym.

Oczywiście wątek szpiegowski nie został "osierocony"; scenariusz pozwala nam również nacieszyć się prawdziwą robotą wywiadu. Jego głównym składnikiem uczyniono trzeciego bohatera dramatu – Stana Beemana, agenta FBI, który mieszka niemal drzwi w drzwi z małżeństwem Jenningsów. Beemana poznajemy, gdy osiedla się w sąsiedztwie. Stosunki pomiędzy Stanem a Phillipem szybko zaczynają przypominać grę w kotka i myszkę – nieco na wzór stosunków pomiędzy Walterem White’em a Hankiem Schraderem z Breaking Bad. Beeman jest niezwykle zdeterminowany do ścigania radzieckich szpiegów. Zdaje sobie sprawę, że znajdują się tuż obok niego, w Waszyngtonie. Nie wie nawet jak blisko…

Wiarygodnie przedstawienie złożoności dwójki głównych bohaterów udało się w znacznej mierze dzięki aktorstwu wysokiej próby. Zarówno Kerri Russell ("Felicity"), jak i Matthew Rhys (Bracia i siostry) sprawdzili się bez zarzutu. Na duże brawa zasługuje także Noah Emmerich w roli Stana oraz Annet Mahendru wcielająca się w Ninę, pracownicę radzieckiej ambasady. Warto też odnotować polski akcent obecny w The Americans. Rolę mentora Phillipa i Elisabteh, generała Wiktora Żukowa, odgrywa bowiem Olek Krupa, aktor urodzony nad Wisłą.

Szczegóły tworzą całość

Dużą uwagę w The Americans przywiązano do oddania realiów epoki. W radiu i telewizji nadawane są przemowy Reagana, wspomina się o prężnej działalności polskiego podziemia antykomunistycznego, a głównym wątkiem jednego z odcinków uczyniono nawet rozpracowywanie polskiego dysydenta krytykującego politykę ZSRR i zamierzającego stworzyć rząd na uchodźstwie.

Da się odczuć, iż dla twórców detale są naprawdę istotne. Jeżeli dialogi prowadzone są po rosyjsku, to posługują się nimi aktorzy autentycznie biegle władający tym językiem. Podobnie jest z kilkoma słowami pojawiającymi się w naszej mowie ojczystej. Popkulturowy portal A.V. Club ponadto uznał, że serial The Americans miał jedną z najlepszych ścieżek dźwiękowych. Trudno się z tym nie zgodzić, jeżeli podczas seansu do naszych uszu dociera "In the Air Tonight" Philla Collinsa, "Tusk" Fleetwood Mac czy też "Games Without Frontier" Petera Gabriela.

Pierwszy sezon The Americans pod względem oglądalności okazał się najlepszym debiutem pośród seriali dramatycznych amerykańskiej stacji FX. To znaczące osiągnięcie, zważywszy na to, że inne tytuły tego kanału to uznani przez krytyków Synowie Anarchii oraz mające wierną publiczność American Horror Story. Niech nie zmyli nikogo otoczka lat 80., w których żyje rodzina Jenningsów - to dramat szpiegowski zrealizowany według jak najbardziej współczesnych standardów.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj