Ile może się zmienić w ciągu tygodnia? Shonda Rhimes udowadnia nam, że niewiele. Trzeci odcinek to tak naprawdę przedłużenie wątków zaakcentowanych w dwóch pierwszych. Meredith i Derek "odpoczywają" na zasłużonym urlopie. Do relaksu im jednak daleko, ponieważ nieprzepadający za snem nowy członek rodziny kategorycznie odmawia samotnego czuwania. Twórcy humorystycznie podeszli do wykorzystywania każdej możliwej chwili na przynajmniej godzinkę drzemki. Jestem przekonana, że na twarzy każdego rodzica zakwitł uśmiech. Odniosłam też nieprzeparte wrażenie, że umęczony wygląd Patricka Dempseya niezamierzenie może świadczyć o tym, iż aktor ma już dość odgrywania dziesiąty rok z rzędu tej samej roli.

Arizona stara się naprawić swój związek, używając wszelkich możliwych trików. Seksowny strój do pracy oraz nowa fryzura mają jej zapewnić uwagę żony, a terapia małżeńska ma pomóc załagodzić sytuację. Złość Callie pozostaje jednak równie świeża jak tydzień temu, co skutkuje ponurymi spojrzeniami oraz wzajemnym unikaniem się. Zanosi się na dłuższą kłótnię małżeńską. Skutki kryzysu ich związku dopadną nie tylko same zainteresowane, lecz zapewne także ich przyjaciół, rodzinę oraz sam szpital.

[video-browser playlist="634800" suggest=""]

Stan Webbera nadal jest bardzo poważny. Lekarze to podobno najgorsi pacjenci i widać to również w tym przypadku. Richard sam prowadzi swój przypadek, chociaż ledwo może mówić, a posłuszna do granic możliwości Miranda przytakuje mu we wszystkim. Shonda Rhimes już od jakiegoś czasu urabia Bailey, w konsekwencji otrzymując kruchą i płaczliwą postać, dlatego to opanowana emocjonalnie Mer została powołana przez Webbera do sprawowania funkcji osoby pierwszego kontaktu. Wyraźnie jednak ukazane jest osłabienie woli Richarda do walki. Finał odcinka udowadnia nam, że jest na tyle zniechęcony do życia, iż zaczyna podważać nawet decyzje dr Grey.

Trudną sytuację zdrowotną byłego szefa chirurgii za wszelką cenę stara się poprawić Ross. Nie da się uniknąć wrażenia, iż pragnie on odpokutować za śmierć Brooks, za którą będzie się jeszcze długo biczował. Jak na razie wątek ten poprowadzony jest w sposób interesujący. Miejmy nadzieję, że Rhimes nie zmarnuje jego potencjału, tak jak stało się to w przypadku Brooks.

Losy pozostałych bohaterów nie uległy diametralnej zmianie. Stażyści uczą się do egzaminów; Cristina i Hunt starają się ruszyć do przodu ze swoim życiem (motyw ze spotykaniem się z innymi ludźmi może w przyszłości pójść w ciekawym kierunku); Alex coraz bardziej uświadamia sobie, że Jo to ta jedyna; April, w oczekiwaniu na wyniki egzaminu, robi maślane oczy do Jacksona, który zaznaczył wyraźną granicę i mężnie trwa w postanowieniu, aby jej nie przekraczać. Tak trzymać!

[video-browser playlist="634802" suggest=""]

Twórcy postanowili też ocieplić wizerunek Murphy, więc tym razem jej kwestie opierały się w większości na gagach sytuacyjnych. Miało być zabawnie, a wyszło dosyć żałośnie. Pozostaje jeszcze sprawa jednego ze zniszczonych przez burzę skrzydeł szpitala. Aby załatać dziurę w dachu, trzeba najpierw naprawić dziurę budżetową szpitala. Problemy emocjonalne bohaterów jak zwykle odbijają się negatywnie na dobru instytucji. Czy tylko ja odnoszę takie wrażenie, czy Hunt naprawdę jest jedyną osobą kompetentną do podejmowania decyzji administracyjnych? Raczkujący wciąż zarząd nie dostrzega realnego zagrożenia finansowego, jakie wisi nad Sloan Grey Memorial Hospital.

Hunt ostatecznie osiąga swój cel i scala rozproszony zarząd szpitala w celu ratowania zniszczonego przez burzę budynku. Więzi między bohaterami też zdają się być trwalsze pod koniec odcinka niż na początku. Tyle już razy doświadczyli oni istotnych w ich życiu strat, iż stali się swego rodzaju ekspertami w tzw. "ruszaniu do przodu". W ostatecznym rozrachunku poradzą sobie prawdopodobnie z każdym scenariuszem, jaki szykuje dla nich los w osobie Shondy Rhimes.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj