Morderstwo na polu golfowym było trzecią powieścią w dorobku twórczym Agathy Christie i zarazem drugą sprawą Herkulesa Poirot. Pierwsze śledztwo słynnego detektywa w formie komiksowej już poznaliśmy – była to wydana w ubiegłym roku Tajemnicza historia w Styles. W obu tych wczesnych powieściach narratorem jest weteran pierwszej wojny światowej, Hastings, który towarzyszy Herkulesowi podczas jego pracy. To żaden asystent, po prostu przyjaciel, towarzysz i obserwator dedukcyjnych wyczynów detektywa, nie za bardzo nadążający za jego tokiem rozumowania. Bywa, że w Morderstwie na polu golfowym Hastingsa bardziej zajmuje młoda i atrakcyjna przedstawicielka płci pięknej niż pytanie, kto stoi za tytułowym morderstwem. Punkt wyjścia dla tej historii jest bardzo ciekawy – Poirot otrzymuje list od zdesperowanego bogacza, Paula Renaulda, który uważa, że przez to, iż jest w posiadaniu pewnego wielkiego sekretu, ktoś nieustannie czyha na jego życie. Desperat nie tyle prosi, ile wręcz żąda, by detektyw pojawił się w jego posiadłości w Calais, w zamian oferując zapłatę dowolnej wysokości. Oferta jest na tyle interesująca, że Poirot z Hastingsem niezwłocznie wyruszają do Francji, by na miejscu dowiedzieć się, że Renauld padł już ofiarą morderstwa, oczywiście na tytułowym polu golfowym. Miejscowe władze proszą detektywa o pomoc w rozwiązaniu sprawy. Nie wszystko idzie jednak jak po maśle, ponieważ tutejszy śledczy, Giraud, wziął sobie za punkt honoru rozwiązanie sprawy przed Poirot, a co więcej, wyraźnie angielskiego detektywa lekceważy. Jak skończy się ta rywalizacja, możemy się domyślać, choć jej przebieg w toku śledztwa może nas niejeden raz zaskoczyć.
Źródło: Egmont
Morderstwo na polu golfowym to przede wszystkim wielka ściana tekstu upchana w komiksowe dymki, która tylko potęguje zagmatwaną intrygę Agathy Christie. Co i rusz mylone są tu tropy i kiedy myślimy, że zagadka zostanie już rozwiązana wyciągany jest kolejny, fabularny królik scenariusza. Czuć, że nie była to prosta adaptacja, zapewne też z tego powodu, że w pierwszych powieściach Christie nie doświadczamy jeszcze błyskotliwej, kryminalnej konstrukcji i komiksowi twórcy naprawdę musieli się natrudzić, żeby nie uciekł czytelnikowi żaden ważny wątek. W komiksowych adaptacjach, jak Morderstwo w Orient Expressie oraz I nie było już nikogo narracja płynęła bez przeszkód, tutaj przyciężką konstrukcję fabuły scenarzysta i rysownik albumu ratują humorystycznym wydźwiękiem, robiąc z Hastingsa nieco nieudolnego podrywacza, na którego ładna kobieta potrafi bez problemu wpłynąć. W lżejszym odbiorze tej historii pomaga również swobodna, podążająca w stronę karykatury kreska tworząca charakterystyczne twarze bohaterów oraz sama okładka komiksu, na której komisarz Giraud obserwuje przez lupę Poirota.
Prym w tej historii wiodą przede wszystkim kobiece postacie, jak można się domyślać, zamieszane w różnym stopniu w sprawę morderstwa. Na ich tle Jack, syn Renaulda, który jest oczywistym podejrzanym, wypada dość blado. Na szczególną sympatię zasługuje postać nazywana przez Hastingsa Kopciuszkiem, która z początku wydawała się nie mieć istotnego znaczenia w fabule, co później ulega zmianie. Ciekawym pomysłem było uczynienie z niej przez Christie akrobatką, co miało kluczowe znaczenie w finałowych scenach komiksu. I choć całość nie robi jeszcze takiego wrażenia jak te najsłynniejsze powieści, które wyszły spod ręki mistrzyni kryminału, to właśnie w takich detalach jak profesja Kopciuszka widać stopniowe próby budowania logicznie uzasadnionej fabularnej struktury i jej  podstawowych elementów w tym wymagającym gatunku. Choćby dla konstatacji, w jakim tempie rozwijała się ta umiejętność u Agathy Christie warto przeczytać, także w wersji komiksowej, Morderstwo na polu golfowym.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj