Ten odcinek pokazuje, że podstawą komediowej części serialu Ghosted ma być relacja głównych bohaterów. To jest bardzo mocno akcentowane podczas całej przygody i zarazem tutaj rodzi się pewien problem. Chodzi tutaj o zbyt mocne oparcie tej relacji na sztampowych cechach charakterystycznych obu bohaterów. Max zaczyna różne niezręczne rozmowy, które zamiast bawić, zaczynają dosłownie wywoływać niezręczność, a Leroy jest twardy i nieugięty. To powinno lepiej współgrać ze sobą, a przez to ich rozmowy powinny bawić. A na razie czuć, że to nie zgrywa się na odpowiednim poziomie, bo zbyt wiele tych momentów jest nietrafionych lub nieudanych. Nie brak jednak też plusów, bo ta relacja ma swoje zabawne momenty. Najlepiej wypada to podczas akcji, gdzie w ciemnym pomieszczeniu polują na zarażone dzieciaki. Wtedy ich dialogi potrafią dobrze się uzupełniać, a ich współpraca może się podobać. Są momenty zabawne, przerysowane (Max biegnący w zwolnionym tempie, by uratować Leroya) i dziwaczne. W tym miejscu serial pokazuje to, w jakim kierunku mogłoby się to rozwijać. Wsadzenie Halloween do 2. odcinku sezonu jest pomysłem ciekawym, bo pozwala zobaczyć nowych bohaterów w dniu, który najwyraźniej jest najbardziej pracowity dla tej agencji. Przede wszystkim pozwala to poznać ich szefową, która zajmuje się kierowaniem innymi zespołami. To też buduje wrażenie większego świata oraz rozbudowanej agencji, gdzie naprawdę wiele się dzieje. Ciekawie też wygląda relacja urodziwej agentki z Maxem, gdzie wspomniana niezręczność potrafi dobrze rozbawić.
Ghosted na razie jest serialem, który kształtuje swoją tożsamość. Czuć w drugim odcinku, który jest troszkę słabszy od pilota, że nie wszystkie pomysły jeszcze dobrze się zgrywają. Idzie to jednak w dobrym kierunku.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj