Slogan promujący bieżący sezon serialu Agenci T.A.R.C.Z.Y. (Marvel’s Agents of S.H.I.E.L.D.) przepowiadał, że tej jesieni nadejdzie zemsta. Po 6 odcinkach można rzec: oto jest, zemsta w postaci Robbie’go Reyesa, zemsta z inicjacji Dobrego Samarytanina.
Rozwiązała się zagadka sprzed tygodnia, dotycząca tego co robili wówczas scenarzyści serialu
Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D.. Pracowali nad kolejnym epizodem.
The Good Samaritan stanowi wyższy poziom zaawansowania, odcinek przemyślany, dobrze rozpisany i obfity w pomysłowe rozwiązania. Potrafił przez 40 minut utrzymać równe, wartkie tempo akcji i dialogów, na które składały się choćby takie detale jak klasyczny zabieg „
walkie-talkie”, czyli rozmowa dyrektora Mace’a i Simmons prowadzona w ruchu i symulująca postęp fabuły. Także muzyka podtrzymywała napięcie, któremu sekundował zminimalizowany ostatnimi czasy humor. Znać, że choć nie zawsze się to udaje, to wraz z przeskokiem w ramówce serial zaczął brać się jeszcze bardziej serio.
Dzięki sprawnie pokierowanym retrospekcjom, tym razem nawet tragiczne duchy wypadły w porządku. Nie przeszkadzała podejrzana naukowość eksperymentów, ponieważ serial pędził naprzód, a bez znajomości komiksów ujawnienie prawdziwej natury Eli’a Morrowa mogło co nieco zaskoczyć. Następstwa jakie przynosi finalnie ten odcinek, także stanowią ogromny plus, bo udanie nęcą niecierpiącą zwłoki ciekawość. Jakie są moce Morrowa i czy stanie się on wariacją komiksowego Molecule Man’a? Gdzie jest Simmons i jakie jest jej zadanie? Co May zrobi z księgą Darkhold? W jakim wymiarze wylądowali Coulson, Reyes i Fitz? To pytania, nad którymi przyjdzie głowić się w trakcie nadchodzącej niestety kilkutygodniowej przerwy.
Póki co, i z korzyścią dla historii, Daisy oddała chwilowo pierwsze skrzypce Robbie’mu, a ten zagrał na nich melodię nerdgazmu. Pal sześć naiwność związaną z ukrywaniem bohaterów na pokładzie Zephyra - tym razem szło łyknąć każdą skazę, bo długo wyczekiwana geneza Ghost Ridera nie tylko nie zawiodła, ale wręcz przeskoczyła oczekiwania i stała się ozdobą serialu. Zmiana względem komiksowego pierwowzoru wypadła bez zarzutów, ponieważ sprawdziły się nasilające spekulacje o obecności w uniwersum Johnny’ego Blaze’a, oryginalnego nosiciela Ducha Zemsty, który zaliczył tu zaiste mocarny debiut.
Na brawa zasługuje wyczucie twórców i znalezienie odpowiedniej równowagi. Blaze cieszy klasycznym wyglądem, pojawiając się na ułamki sekund nie umniejsza jednak wagi przemiany Reyesa, a jednocześnie moment ten zupełnie wystarcza do zaszczepienia w świadomości widzów faktu jego istnienia. Sekwencja wspomnień z wypadku odznaczała się także kapitalną realizacją (piękna scena wypadającego z samochodu Robbie’go) i fantastyczną grą Gabriela Luny, który znów udanie nadał bohaterowi głębszego rysu. Przekonująco oddał już nie tylko jego gniew i misję, ale również żal i wyrzuty sumienia.
W końcu także bliżej zobaczyliśmy go w akcji, choć ów pokaz siły Ghost Ridera i starcie z Jeffrey’em Mace'em szybko zamieniło się w całkiem dosłowne mordobicie. Czasem bezproduktywnie, ale działo się cały czas, było dużo krzyków i dużo biegania. W owym rozgardiaszu związanym z powstrzymaniem planu Morrowa i Bauer wyróżniły się szczególnie te drobne i ciche intertekstualne akcenty - takie jak rozkosznie nerdowska rozmowa Coulsona i dyrektora o bohaterstwie Hana Solo względem Admirała Ackbara i porównanie T.A.R.C.Z.Y. do Imperium. Wpleciono także zabawne nawiązania do starych seriali, czy też grę słów związaną z nazwą linii zabawek. Hardkorowych fanów najbardziej rozradować powinno jednak bezpośrednie odniesienie do fabuły serialu
Marvel's Agent Carter, które stanowiło niejako legitymizację rozegranych tam wydarzeń i w końcu wyniosło je poza definicję błahej ciekawostki Kinowego Uniwersum Marvela.
Patrząc wstecz na dotychczasowe osiągnięcia 4. sezonu serialu
Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D. wynotować można, iż wystarczyło tylko kilka minut premiery, żeby zajarać się Ghost Riderem, ale zapał ostudziły nieco słabsze późniejsze epizody. Podwojenie głównego atutu, to jednak najlepsza iskra do ponownego wzniecenia geekowskiego entuzjazmu - zaoferowany odcinek nie był jeszcze w pełni taki, na który zasługujemy, ale zdecydowanie taki jakiego potrzebowaliśmy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h