All Rise to tak zwany procedural, czyli serial oparty na sprawach kryminalnych i osobistych, zamkniętych w pojedynczych odcinkach. Pilot nie pozostawia złudzeń - nie ma w tym większej historii czy nawet jakiejś ambicji, by opowiedzieć coś wykraczającego poza gatunkowe schematy. Mamy historię Loli, która była prokuratorem, a teraz zaczyna pierwszy dzień jako sędzia. Nowa rzeczywistość i zmiana relacji w miejscu pracy to pomysły z potencjałem, który nie jest wykorzystywany. Szybko okazuje się, że All Rise nie jest w stanie zaoferować nic ponad gatunkowy standard. Mamy więc sędzie o złotym sercu, która wbrew establishmentowi będzie walczyć o sprawiedliwość. Idealistyczne podejście do tworzenia tej postaci miałoby sens, gdyby została ona obudowana interesującą historią. Niestety dostajemy tak naprawdę sztampę o kimś, kto jest w samym pilocie zbyt idealnym człowiekiem, by można było w nią uwierzyć. Jeśli w pierwszym odcinku twórcy w taki sposób przedstawiają główną bohaterkę, trudno poczuć, że gdzieś w kolejnych będzie miał pole do rozwoju. Zwłaszcza że pozostałe postacie są równie zwyczajne, puste i zbyt często nieciekawe. Prokurator z ojcem gangsterem, kolejna idealistyczna prawnik z problemem z byłym oraz pracownicy sądu nie tworzą interesującej i wartej śledzenia grupy. Ot, wszyscy są tak zwyczajni, trochę nudni, mało porywający. Nie ma tu nikogo, kto w jakimś stopniu wychodziłby ponad gatunkowe klisze. A to problem, bo serial wiele przez to traci. All Rise nie jest serialem złym, bo tak naprawdę dostajemy przeciętniaka, który odznacza z listy określone gatunkowe tropy, nie dając nic atrakcyjnego. Ogląda się go dobrze, w miarę przyjemnie jako typową niezobowiązującą rozrywkę na nudny wieczór. To za mało. Po pilocie serial nie zasługuje na zbyt dużo uwagi, bo nie da się dostrzec potencjału na rozwój.
materiały prasowe
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj