Wraz z egmontową epicką kolekcją Spider-Mana wkraczamy w dziewięćdziesiąty pierwszy rok. Komiksy w tomie Amazing Spider-Man Epic Collection: Powrót Złowieszczej Szóstki mają zwarty charakter, podobną dynamikę i bliźniaczą stylistykę. Kolejne strony przepełnione są akcją, humorem, jaskrawymi kolorami, permanentnym mordobiciem i bezlitośnie eksponowanymi wdziękami Mary Jane. Tak wówczas prezentował się mainstreamowy komiks superbohaterski, a Spider-Man był przecież najbardziej popularnym przedstawicielem tego graficzno-literackiego gatunku. Podczas lektury recenzowanego wydania czeka nas jednak pewna niespodzianka i to już na samym początku tomu. Powrót Złowieszczej szóstki rozpoczyna się wydanym w 1990 rozdziałem pod tytułem Duchy ziemi. Jest to opowieść o Pajączku, który wraz z Mary Jane przybywa do Szkocji, gdzie przychodzi mu zmierzyć się z diabolicznym członkiem Hellfire Club. Autorem komiksu jest Charles Vess. Odpowiada on w nim za scenariusz, kreskę i kolory, czyli praktycznie za wszystko. Pod względem fabularnym artysta stara nawiązać się do egzystencjalnego nurtu szukającego głębi w postaci Pajączka. Nie są to jednak Ostatnie łowy Kravena i już po kilku stronach przekonujemy się, że opowieść nie różni się zbytnio od klasycznych historyjek z cyklu Amazing Spider-Man. Tym, co stanowi o wyjątkowości Duchów ziemi, jest oprawa graficzna. Rysunki Vessa robią wrażenie, szczególnie wtedy, gdy autor portretuje szkockie pejzaże, pełne dzikiej i tajemniczej przyrody. Zdecydowanie jest na czym oko zawiesić. Zastosowana kreska wyróżnia się na tle warstwy wizualnej pozostałych rozdziałów. Porównując estetykę Duchów ziemi do reszty komiksów, można dojść do wniosku, że Pajączkowi przysłużyłoby się nieco mniej krzykliwe, a bardziej subtelne podejście do oprawy graficznej.
Egmont
Kolejne rozdziały to powrót do stylistyki znamiennej dla Marvela lat dziewięćdziesiątych. Erik Larsen i Mark Bagley dwoją się i troją, żeby przygody pajączka były jak najbardziej „Amazing”. Kreskówkowy styl doskonale koresponduje z niezbyt wymagającą fabułą. Po obyczajowych i dramatycznych wiwisekcjach nie ma tu śladu. Teraz liczy się już tylko superbohaterska walka – im bardziej niedorzeczna, tym lepsza. Wystarczy wspomnieć, że w rzeczonym komiksie Venom zabiera Spider-Mana na bezludną wyspę, aby ich konfrontacji nikt nie przeszkodził, a członkowie Złowieszczej szóstki przez kilkadziesiąt stron bezskutecznie próbują dopaść skaczącego sobie radośnie Pajączka. Na stronach komiksów pojawiają się tak kuriozalne postacie, jak członkinie zespołu Femme Fatales, a do akcji wkracza niepełnosprawny lekarz w przebraniu samotnego mściciela. Nazywa się on Cardiac (bo jakże inaczej miałby się nazywać medyk) i wraz ze Spider-Manem staje do walki z… Człowiekiem Bumerangiem.
Egmont
Na szczęście tu i ówdzie pojawia się nieco fabularnej finezji. Plan Doktora Octopusa, próbującego wykorzystać dla swoich celów problem uzależnienia od kokainy ma w sobie nieco przewrotności. Mogą się podobać wewnętrzne rozterki Sandmana, miotającego się pomiędzy tym, co dobre i tym, co złe. Życie osobiste Petera i Mary Jane również przechodzi wzloty i upadki, a swoją konkluzję wreszcie otrzymuje dziwaczny wątek zakochanego na zabój w MJ Jonathana Caesara (choć scenarzyści mogli się nieco bardziej postarać, finalizując tę historię). Bardzo dobrze wypadają też ostatnie rozdziały o Czarnym lisie – podstarzałym włamywaczu, który po raz kolejny wpada w wielkie kłopoty. Peter Parker zawsze miał słabość do tego złoczyńcy i zdarzało mu się przymykać oko na jego złodziejskie wyczyny. Tym razem twórcy docierają do przyczyn takiego stanu rzeczy, a nauczkę Lisowi daje sam Doktor Doom. Podróż przez klasykę Spider-Mana trwa w najlepsze. Nie ma co utyskiwać na niską jakość fabularną przygód Pajączka – w latach dziewięćdziesiątych Marvel wykreował estetykę, którą współcześnie tak zmyślnie bawią się niestroniący od postmodernizmu twórcy. Dodatkowo lektura Złowieszczej szóstki niektórych z nas przyprawi o nagły atak nostalgii. To właśnie komiksy zawarte w recenzowanym tomie (wiele z nich było wydanych w Polsce) zakorzeniły w naszych sercach miłość do superbohaterszczyzny.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj