Już tylko jeden odcinek dzieli widzów czwartego sezonu "American Horror Story" od pożegnania się z Gabinetem Osobliwości Elsy Mars. Dwunasty z pewnością dopina ostatnie guziki wielu głównym wątkom, zbliżając fabułę serii niechybnie ku końcowi. Twórcy ponownie zamykają następny rozdział w swoim emploi, przez wzgląd na antologiczną formę serialu nie mogąc kontynuować historii cyrkowej trupy, o której już raczej wszystko zostało powiedziane. Można śmiało powiedzieć,  że w "Show Stoppers" scenarzyści realizują jeden ze swoich najlepszych pomysłów. Jawny dialog podjęty z dziełem klasycznego reżysera Toda Browninga sprawia, iż ten odcinek na długo pozostanie w pamięci odbiorców. Epizodyczna narracja odtwarza sceny zaprezentowane w obrazie z 1932 roku. Ponadto twórcy serialu wplatają do makabrycznego widowiska osobisty akcent. Stanley nie tylko doświadcza na własnej skórze (dosłownie!) zemsty dziwolągów, lecz równocześnie swoją nową aparycją oddaje hołd pierwszemu poległemu cudakowi panny Mars. Siła mściwej pokuty dotyka również Maggie. Mimo iż Murphy wraz z innymi współpomysłodawcami starali się poprowadzić postać młodej wróżbitki w „zadośćuczynkowym” kierunku, to bezwzględna kara nie omieszkała dosięgnąć również jej bohaterki. A szkoda, gdyż dobre odkupienie z osobowością ciekawej postaci jest zawsze w cenie.

[video-browser playlist="651974" suggest=""]

"Show Stoppers" nie opiera się jednak wyłącznie na pragnieniu zemsty. Jest to także odcinek poświęcony osobistemu rozgrzeszeniu. Szczególnie wizualizuje się to w wątku Jimmy’ego Darlinga. Młody chłopak dosłownie stracił wszystko – rodziców, potencjalną dziewczynę oraz możliwości zarobku. Tym samym w dosyć pozytywnym świetle prezentuje się finałowa scena, w której nie wyrzeka się swojego „daru”. Elsa Mars, która zdaje się na zawsze porzuciła swoją przybraną rodzinę, ucieka od zła, które wyrządziła. Mam nadzieję, że twórcom uda się pokazać (nawet skrótowo) jej drogę do sławy, której przebłysk mogliśmy podziwiać w "Orphans". Niestety ten epizod prawdopodobnie kończy również krótki, lecz pamiętliwy występ Neila Patricka Harrisa. Chester zapisze się jednak nie w roli schizofrenicznego maniaka, lecz jako kolejny bohater z niewykorzystanym potencjałem, którego poprzedza cały namiot podobnych postaci. Czytaj również: 5. sezon „American Horror Story” zupełnie inny od poprzednich "American Horror Story: Freak Show" powoli dobiega końca. Nie była to tak udana seria jak sam temat podjęty przez amerykańskich twórców, aczkolwiek ostateczną ocenę przyjdzie nam wydać po ostatniej scenie 13. odcinka. Można pokusić się jednak o iskierkę nadziei, iż Murphy i Falchuk szykują krwawy koniec dla tytułowych bohaterów poprzez postawienie na piedestale kierowniczym Dandy’ego Motta. Jego brak empatii do świata i ludzi oraz mordercze zapędy zwiastują ciekawe zakończenie średniego sezonu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj