W grze Arizona Sunshine 2 wcielamy się w bohatera, który stara się prowadzić względnie spokojne życie gdzieś na odludziu. Zadania nie ułatwiają mu "Fredy" – tak w tym uniwersum nazywa on żywe trupy. Pewne wydarzenie sprawia, że zamieszkiwana przez protagonistę miejscówka przestaje być bezpiecznym schronieniem. Na niebie pojawia się jednak zwiastun nadziei w postaci śmigłowca. I choć maszyna później się rozbija, to jeden z jej pasażerów przeżywa katastrofę i staje się wiernym towarzyszem bohatera. To sympatyczny psiak – owczarek niemiecki o imieniu Buddy, będący jednocześnie jednym z najjaśniejszych punktów nowego dzieła studia Vertigo Games.  Wątek samotnika, który po latach odosobnienia zyskuje kompana, nie jest niczym nowym w popkulturze, choć tutaj zrealizowano to w całkiem zgrabny sposób. Działa to bardzo dobrze, ale z jednym wyjątkiem – gorzej wypada tryb kooperacji, który nie został do takiej fabuły przystosowany. Historia przebiega tak samo i nadal prezentowana jest tak, jakbyśmy grali solo, przez co obecność drugiego gracza może nieco zaburzać immersję.  Podczas zabawy przyjdzie nam zwiedzić zróżnicowane lokacje – zarówno typowe, liniowe korytarze, jak i odrobinę większe obszary, w których będziemy mogli poszukać przydatnych przedmiotów. Jednocześnie możemy mieć przy sobie trzy bronie, dzięki czemu odpowiednio zareagujemy na pojawiających się przed nami przeciwników, bo "headshot" nie w każdej sytuacji będzie skutecznym wyjściem z opresji. Pomocą służy nam również Buddy, który jest w stanie rozszarpywać słabszych przeciwników, a tych mocniejszych może przygwoździć do ziemi, co umożliwi nam oddanie celnego strzału. Arizona Sunshine 2 to produkcja przygotowana od podstaw wyłącznie z myślą o wirtualnej rzeczywistości. Pierwsze minuty spędzone z tym tytułem sugerują, że możemy liczyć na sporą liczbę interaktywnych elementów, ale to tylko złudzenie. Przebywając w wirtualnej przyczepie protagonisty, możemy podnosić przedmioty i obserwować, jak rozbijają się rzucane przez nas szklane butelki. Odniosłem jednak wrażenie, że ten wstęp był dla twórców okazją do stworzenia swego rodzaju "pokazówki", bo w dalszych etapach próżno oczekiwać tak wielu elementów, z którymi można wejść w interakcję. Bliżej temu do tytułów z początków rozpowszechniania się tej technologii niż tych nieco nowszych, jak Half-Life: Alyx czy Boneworks i Bonelab
fot. Vertigo Games
Na szczęście już zombie, jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, reagują bardzo "żywo" na nasze ataki. Dzięki temu walka jest efektowna i nie nudzi się mimo dość prostego i dobrze znanego arsenału broni palnej i tej do walki wręcz (choć są tu pewne wyjątki w postaci nieco bardziej unikalnych "zabawek"). System destrukcji nadgniłych ciał nieumarłych oponentów nie jest może tak rozbudowany i zaskakujący, jak w świetnym pod tym względem Dead Island 2, ale jak na warunki i możliwości VR działa przyzwoicie. Odcięte kończyny możemy podnieść i wykorzystać do okładania pozostałych "Fredów" co jest całkiem zabawne – oczywiście w mroczny, makabryczny sposób. Taka zresztą jest cała gra Arizona Sunshine 2 – lekka i przyjemna jak obecne w tytule promienie słońca. Próżno szukać w niej grozy czy momentów, które jakoś szczególnie trzymałyby w napięciu. No, może z wyjątkiem fragmentów, w których zbliża się do nas grupka zombie, a my mamy problem z przeładowaniem trzymanej w dłoniach broni. To jednak tylko po części wynika z dość złożonej mechaniki przeładowywania (w przypadku każdej broni wygląda to inaczej), a po części z typowej dla wirtualnej rzeczywistości toporności i problemów z właściwym odczytywaniem ruchów gracza.  Kampania fabularna, jak na warunki pierwszoosobowych strzelanek i tytułów VR, jest dość długa i rozbudowana, a na jej ukończenie trzeba poświęcić około 10 godzin. Do tego zadbano też o pewne dodatki w postaci trybu hordy oraz opcjonalnej kooperacji. Pod względem dostępnej zawartości trudno na cokolwiek narzekać. Niestety gorzej wygląda ogólne dopracowanie gry. Wśród błędów znalazły się zarówno te zabawne, jak i te nieco irytujące oraz poważniejsze – np. wyrzucanie z gry co jakiś czas. Nie działo się to może zbyt często, ale potrafiło poważnie napsuć krwi.  Nieco rozczarowała mnie też oprawa graficzna. Otoczenie, modele zombie i znajdujące się w okolicy obiekty nie powalają, jeśli chodzi o liczbę detali. To jednak może wynikać (przynajmniej po części) z faktu, że testowałem AS2 na Meta Quest 2, a więc obecnie chyba najbardziej budżetowej opcji, jeśli chodzi o rozgrywkę w wirtualnej rzeczywistości. 
fot. Vertigo Games
W oficjalnym opisie gra Arizona Sunshine 2 jest nazywana "next-genową kontynuacją". I choć tej "next-genowości" raczej tutaj nie widać, to nadal jest to tytuł wart uwagi. Kampania jest przyzwoita i zabawna, a walka z "Fredami" jest w równym stopniu krwawa i brutalna, jak i satysfakcjonująca. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że twórcy wyeliminują najbardziej uporczywe błędy, bo to właśnie one najbardziej przeszkadzają.  Plusy: + pies towarzysz świetnie sprawdza się w VR; + humor; + przyjemna rozgrywka. Minusy: - błędy; - przeciętna oprawa.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj