Arrow wciąż nie ma sobie równych wśród seriali DC Comics emitowanych w telewizji. Produkcja stacji CW prezentuje się przyzwoicie, szczególnie na tle bardzo młodzieżowego i cukierkowego The Flash oraz sztywnego i pozbawionego emocji Gotham. Można było przypuszczać, że prędzej czy później do serialu powróci wątek siostry głównego bohatera – Thei. Co porabiała panna Queen podczas półrocznej nieobecności i kim się stała pod czujnym okiem swojego ojca, Malcolma Merlyna? Czy odcinek "Corto Maltese" to początek narodzin nowej (super)bohaterki, która w scenariuszu wypełni lukę po Sarze? Wygląda na to, że Laurel Lance ma poważną konkurentkę.

Tym razem twórcy Arrow zrezygnowali z retrospekcji związanych z Oliverem i skupili się na Thei. Pokazali początki jej nauki u Malcolma, który zrobił z niej kogoś znacznie silniejszego i odważnego. Retrospekcje te nie wniosły zbyt wiele, ale pokazały, że relacja pomiędzy ojcem i córką miała niełatwe początki. Trudno wyrokować, jakie plany wobec Thei ma Malcolm, a wiele wskazuje na to, że prędzej czy później zawita do Starling City, podążając za swoją córką. Próby przekonywania bohaterki do powrotu zarówno przez Olivera, jak i Roya były zrealizowane dosyć słabo. Pierwsze podejście brata nie poskutkowało, podobnie jak spotkanie z byłym chłopakiem. Oliver postanowił więc uderzyć w czułe miejsce, zdradzając jeden ze swoich sekretów, dzięki któremu Thea zmieniła zdanie. Jej pozostanie w Corto Maltese dla fabuły serialu nie miałoby kompletnego sensu, dlatego ostateczna decyzja nie zaskoczyła.

Głównym problemem w tym tygodniu okazał się scenariusz. Cały odcinek był tak naprawdę zlepkiem kilku wątków, które zupełnie do siebie nie pasowały. Chcąc na siłę zaprezentować sceny akcji, producenci "dokleili" wątek ARGUS i agenta, którego miał odszukać Diggle. Niech za przykład posłuży sytuacja, w której Oliver przekonuje swoją siostrę do powrotu do Starling City, a kilka sekund później, już w kolejnej scenie, uzbrojony w łuk (stworzony z elementów dekoracyjnych pokoju hotelowego) rozprawia się z przeciwnikami. Być może w przyszłości historia Mike’a Shawa będzie miała większe znaczenie, ale w przypadku "Corto Maltese" posłużyła za wprowadzenie do serialu obowiązkowych scen akcji i strzelania (nie tylko z łuku, ale też z pistoletu).

[video-browser playlist="630899" suggest=""]

Kompletnie rozczarowuje też historia Laurel, która zmierza w mocno przewidywalnym kierunku. Bohaterka chce iść w ślady swojej siostry i wymierzać sprawiedliwość tym, którzy na to zasługują. Zamaskowana i ubrana w skórzaną kurtkę, którą dostała od Sary, zbiera tęgie lanie i ląduje w szpitalu. Odrzucona przez Olivera postanawia na własny sposób odbyć szkolenie i nawiązać do heroicznej postawy zmarłej siostry. Pytanie tylko: po co? W komiksach to właśnie Laurel była Czarnym Kanarkiem, ale chyba nikt z widzów nie wyobraża sobie, by panna Lance zyskała w oczach widzów, rozprawiając się z przeciwnikami u boku tytułowego bohatera. Mało tego – Oliver słusznie odrzucił idiotyczne pomysły swojej byłej dziewczyny, zdając sobie sprawę, że nie takie jest jej powołanie.

Kompletnie oderwane od serialowej rzeczywistości były też wstawki z Felicity rozpoczynającą pracę u Roya Palmera. Na szczęście tutaj jedna ze scen wniosła coś do całej historii i pokazała, że Palmer ma swoje ambitne plany i nie zawaha się ich rozwijać.

Czytaj również: Geoff Johns o telewizyjnym uniwersum DC Comics

3. epizod Arrow rozczarował. Chaos w opowiadaniu historii, przewidywalność i brak sensownego głównego wątku sprawił, że "Corto Maltese" był odcinkiem przejściowym, który z racji powrotu siostry głównego bohatera do Starling City musiał powstać. Oby w kolejnych tygodniach produkcja stacji CW zaprezentowała wyższą formę. Cliffhanger zdaje się to sugerować.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj