Arrow jesienią być może nie imponował tak wysokim poziomem jak w analogicznym okresie rok temu, ale kolejne odcinki produkcji CW oglądało się przyzwoicie. Sporo pomógł też crossover z The Flash i zwiększenie uniwersum, które teraz funkcjonuje w dwóch miastach – Starling City i Central City. Oglądając jesienny finał Arrow, cieszyłem się, że w końcu scenarzyści postanowili ujawnić, kto zabił Sarę Lance oraz kto stoi za całym morderstwem. Obawiałem się, że historia ta może być przeciągana aż do końca 3. sezonu, ale na szczęście producenci zrobili duży krok do przodu.
Kiedy latem tego roku ogłoszono, że John Barrowman dołącza do stałej obsady Arrow, liczyłem, że jego postać odegra ważniejszą rolę w historii. Dziś już wiemy, że Malcolm Merlyn odegrał rolę kluczową, mimo że aktor nie pojawiał się zbyt często na ekranie. Zabójstwo Sary, wykorzystanie do tego niecnego czynu swojej córki, Thei, oraz realizacja własnych celów polegająca na wymazaniu grzechów, za które ściga go Liga Zabójców - Merlyn jak zwykle wszystko świetnie przemyślał i swój cel zrealizował perfekcyjnie, starając się wyeliminować ze swojego życia Olivera Queena.
Zatrzymajmy się na chwilę przy tożsamości osoby, która zabiła Sarę Lance. Nie przeczę – scenarzyści zaskoczyli widzów, ujawniając, że to Thea Queen strzelała z łuku. Problem w tym, że wyjaśnienie morderstwa (Thea była rzekomo pod wpływem votury – roślinki, która sprawia, że człowiek jest podatny na sugestie i wszystko, co zrobił, szybko zapomina) nie do końca mnie przekonuje. Za to pomysł z wzięciem winy na siebie i kolejnym bohaterskim poświęceniem Olivera idealnie wpasowuje się w charakter serialu. Szkoda jedynie, że kolejny raz (przykład Moiry) scenarzyści opierają historię na oklepanych motywach, w których Oliver musi ratować swoich bliskich.
[video-browser playlist="632688" suggest=""]
Już przy okazji poprzednich odcinków miałem spore zastrzeżenia do postaci Ra's al Ghula (Matt Nable). Owszem, aktor ma charyzmę i niezły głos wzbudzający szacunek, ale nie do końca pasuje do roli. Szczególnie w momencie pojedynku z Oliverem, gdy panowie zdjęli koszulki, było wyraźnie widać, kto ma lepsze "warunki" do pokonania przeciwnika. Sama walka pomiędzy Queenem i Głową Demona wypadła przyzwoicie, ale momentami miałem wrażenie, że Oliver nagle stracił wszystkie swoje wybitne umiejętności, którymi popisuje się, mając założony na sobie zielony kostium.
Arrow już wiele razy udowadniał, że bohaterowie potrafią "oszukiwać" śmierć. W 1. sezonie zrobił to Malcolm Merlyn i dlatego też obecnie znów uprzykrza życie Olivera. Wielokrotnie widzieliśmy w akcji rozmaite ziółka, którymi Queen leczył siebie i swoich podopiecznych. Pytanie, jak główny bohater przeżyje upadek z kilkudziesięciu metrów oraz przebicie brzucha mieczem. Odpowiedź – przynajmniej dla mnie – jest bardzo prosta. Oliver zginął. Ale to nie oznacza jego końca. Nieprzypadkowo bowiem Ra’s Al Ghul zawdzięcza swoją siłę i nieśmiertelność Jamie Łazarza – specjalnej łaźni, która jest w stanie ożywić martwą osobę.
Być może śmierć Olivera była kluczowa dla całej historii. W trailerze 10. odcinka słyszymy głos Malcolma Merlyna, mówiący, że Oliver Queen nie żyje. Być może Liga Zabójców zna prawdę o śmierci Sary. Być może wie, że to Malcolm stoi za tym wszystkim. Śmierć, a następnie przywrócenie Olivera do życia ma osłabić czujność Malcolma i sprawić, że ten ostatecznie zostanie schwytany i osądzony przez Ligę. Jedno jest pewne – na pewno nie wydarzy się to zbyt szybko, a Oliver przez kilka odcinków będzie dochodził do siebie. Nie ma więc lepszego momentu, by do akcji wprowadzić Raya Palmera, czyli ATOMa, który przecież – jak sam zapowiada – chce chronić mieszkańców Star City. Z kolei dodatkową motywację do pracy będzie miała też Laurel Lance, która być może z powodu śmierci Olivera jeszcze szybciej przeistoczy się w Black Canary.
Zobacz również: "Arrow" i "The Flash" - zwiastuny kolejnych odcinków
Jest w tym wszystkim jakiś pomysł. Poprzedni akapit to moje czyste spekulacje, ale nie zdziwię się, jeśli choć po części się sprawdzą. Jednego nie można odmówić twórcom Arrow – 3. seria jest zupełnie inna niż 1. i 2. sezon. Zapowiedzi o "nowym otwarciu" nie były przypadkowe, a cliffhanger kończący "The Climb" tylko to potwierdza.