W najnowszym odcinku Arrow Slade postanawia dołączyć do ekipy Szakali, najemników, których przywódcą jest Joe, jego syn. Jednak w trakcie działań były wróg Olivera orientuje się, że jego potomek nie jest już tym samym człowiekiem. Przeszedł na niego obłęd, który sam kiedyś ogarnął Slade'a. Razem z Oliverem postanawia powstrzymać Joego. W tym czasie Team Arrow pracuje nad sprawą nowego gangstera w mieście, noszącego pseudonim Dragon. W trakcie okazuje się, że ma on wiele wspólnego z Johnem i jego tajemnicą, którą skrzętnie ukrywał przed zespołem. Zdecydowanie lepszym wątkiem w nowym epizodzie był ten związany ze Sladem Wilsonem i jego synem. Twórcy bardzo dobrze zaprezentowali tę toksyczną relację łączącą obydwie postacie. Nieźle zostało ukazane to specyficzne starcie charakterów, gdzie dostaliśmy coś na zasadzie mentorskiej więzi pomiędzy nauczycielem a uczniem. Jednak w tym wypadku mistrz nie chce, aby podopieczny powielał jego błędy i te wewnętrzne rozterki Slade'a są bardzo silnym punktem historii zaprezentowanej na ekranie. Najlepszym przykładem niech będzie tutaj scena, w której Oliver zostaje schwytany i Deathstroke ma przeprowadzić na nim egzekucję. Psychologiczna walka Slade'a z samym sobą jest wręcz namacalna w tej sekwencji, gdzie anty-bohater jest rozdarty pomiędzy ojcowską miłością a powinnością wobec przyjaciela. Dodatkowo sceny retrospekcji, z których dowiadujemy się co doprowadziło do przemiany Wilsona w złoczyńcę znanego z 2. sezonu sprawiły, że lepiej zostały nakreślone motywacje Slade'a. Nadano im głębię, która prowadzi do tego, że zaczynamy rozumieć ból sterujący jego działaniami. Za ten wątek spory plus. Natomiast jeśli chodzi o drugi element to nie wypada on już tak dobrze jak ten związany z poczynaniami Olivera i Deathstroke'a. Przede wszystkim motywacje kierujące Johnem kompletnie nie przekonują. Diggle nadal słabo prezentuje się jako nowy Green Arrow i mimo, że twórcy próbują przedstawić go jako twardziela, któremu nic nie straszne, w najnowszym odcinku widzimy go jako zupełnie bezsilnego, niezdolnego do zajęcia się najprostszymi kwestiami. Dodatkowo jego przemowa o tym, że w pewnym momencie chciał wbiec w ogień i wyciągnąć tyle lekarstwa ile się da była zupełnie przesadzona i ocierała się o autoparodię. Kiepsko wypadło także ukazanie relacji pomiędzy poszczególnymi członkami Team Arrow, co szwankuje już od kilku epizodów. Bohaterowie albo zbierają się na zbyt emanujące patosem rady albo po prostu oszukują swoich kompanów, co przekłada się na słabą interakcję w grupie i zły odbiór całej historii. Szkoda. Czarne charaktery, które zostały nam zaprezentowane w tym odcinku także możemy spokojnie rozłożyć na dwóch biegunach. Syn Slade'a Wilsona, Joe wypada o wiele bardziej przekonująco niż Dragon. Stało się tak, ponieważ twórcy ukazali nam całe psychologiczne zaplecze, które wpłynęło na przyszłość tej postaci. Bardzo dobrze prezentowała się na ekranie walka Joego z legendą ojca, chęć jej przebicia, kierowana dziwną mieszaniną szacunku i nienawiści do swojego taty. Niestety Dragon z kolei był standardowym antagonistą jakich już wielu widzieliśmy w tej produkcji. Po prostu kolejny kryminalista w mieście ze swoją bandą pomagierów, który chce zapanować nad przestępczym podziemiem. Żadnej głębi, dodatkowo na ekranie pojawił się tylko trzy razy i to na bardzo krótko. Słabszy wątek odcinka oczywiście zaprezentował nam także bardzo zły czarny charakter. Nowy odcinek Arrow, gdyby nie kiepski wątek reprezentowany przez drużynę Johna można by uznać za bardzo udany. Jednak epizod trzyma nierówny poziom i w pewnych momentach widzowie otrzymują naprawdę złe rozwiązania fabularne. Mam nadzieję, że twórcy w końcu poprawią te błędy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj