"Asteriks i Obeliks: Osiedle Bogów", najnowszy pełnometrażowy film o przygodach komiksowych herosów, nie tylko daje radę, ale i pokazuje, że mężni Galowie sprawdzają się w 3D.
Jak ładnie wyliczyła pani, która zapraszała na seans na rodzinnym pokazie prasowym, to już trzecie inne podejście do kinowych ekranizacji słynnego francuskiego komiksu. I faktycznie. Najpierw były animowane filmy współtworzone przez oryginalnych twórców – ze sporym wkładem samego Rene Goscinnego. Tu mistrzostwem było "Dwanaście prac Asteriska", które nawet nie mają swego albumowego pierwowzoru. Po śmierci scenarzysty było już tylko gorzej. Niewiele pomógł film kinowy z 1999 roku. Twórcy
"Asteriks i Obeliks kontra Cezar" nie dali rady. Nie potrafili oddać rewelacyjnego klimatu i humoru oryginału – film, chociaż osiągnął sukces kasowy, sprawiał wrażenie straconej szansy. I całe szczęście, że za drugim razem się udało – o trzy lata młodsza "Misja Kleopatra" była świetna. Dokładnie tak, jakby Goscinny wrócił i dopisał sporo współczesnych żartów. Od tego czasu jest nieźle. Dwa podejścia - animowane i aktorskie - do ekranizacji „Asteriksów” przeplatają się i przynoszą co kilka lat dużo radości młodszym i trochę starszym.
[video-browser playlist="657590" suggest=""]
I oto podejście trzecie – animacja 3D
"Asteriks i Obeliks: Osiedle Bogów". Niby niewielka różnica, a jednak. I sprawdziło się. Obłości Obeliksa i jego menhirów świetnie wypadły w wersji przestrzennej, a przy tym znowu ktoś bardzo fajnie pogmerał przy scenariuszu. Album "Osiedle Bogów" sam w sobie jest niezłą perełką, ale nie ma fabuły na pełnometrażowy film. Więc ktoś dopisał. I to tak, że wszystko idealnie pasuje, a przy tym jest ciekawą oraz bardzo współczesną satyrą na walkę tradycji z postępem, cywilizacji i kultury nadchodzącej z zewnątrz z miejscowymi wartościami. Brzmi to dość poważnie, ale pokazane jest w sposób arcyzabawny. Twórcy wyszli z założenia, że przecież wszyscy znają Asteriksa i całą gromadkę postaci drugoplanowych w tej serii komiksowej - od sprzedawcy ryb po barda, od staruszka po żonę szefa - i każdej z nich dali po przynajmniej małej solóweczce. Bo przecież we Francji, głównym rynku na ten film, Asteriks i cała ta hałastra są równie rozpoznawalni jak w Stanach Superman czy postacie z Ulicy Sezamkowej. Od dekad nikt nie robi postaci Juliusza Cezara równie złej prasy niż kolejne opowieści o dzielnych Galach. Wszyscy więc wiedzą, o kogo tu chodzi, i teraz można zabawić się słabostkami tych postaci, charakterystycznymi gestami czy trwającymi od dekad konfliktami. I wyszło świetnie.
Czytaj również: Konkurs: Wygraj gadżety z filmu „Asteriks i Obeliks: Osiedle bogów”
Trzeba jeszcze wspomnieć o polskiej wersji. Nowi w tytułowych rolach Wojciech Mecwaldowski i Arkadiusz Jakubik świetnie weszli w postacie, a z tych w rolach drugoplanowych trzeba wymienić wspaniałego (jak zwykle) Piotra Fronczewskiego jako Cezara i Czesława Mozila jako Kakofoniksa. Dla tego ostatniego to rola życia – tak trafiona w punkt, że chyba już lepiej nigdy nie będzie. Nawet epizod z pójściem do toalety w
"Polskim gównie" jest niczym w porównaniu z tym, co Mozil wyprawia w
"Osiedlu Bogów". Idźcie i posłuchajcie. I obejrzyjcie w 3D.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h