Retrospekcje zdominowały najnowszy odcinek Attack on Titan, co dało nową perspektywę na dramatyczne wydarzenia z pierwszych sezonów. Jednak przez zabójcze tempo epizodu niektóre sceny zostały pozbawione emocji. Oceniam.
Nowy odcinek
Attack on Titan skupił się na postaci Reinera, wokół którego kręciły się retrospekcje. Były one niezwykle interesujące, ponieważ dzięki nim poznaliśmy jego perspektywę na wszystkie wydarzenia. Dowiedzieliśmy się, jakie motywacje nim kierowały, aby zostać Opancerzonym Tytanem. Jego historia okazała się naprawdę smutna i przejmująca, bo jako chłopiec żył w ciągłym kłamstwie. Nie udało mu się zjednoczyć rodziny, a do tego otrzymał moc ze względu na działania Marcela, który chciał chronić brata. Jest to bardzo przygnębiające i też wiele wyjaśnia, dlaczego Reinera jest taki niestabilny psychicznie. Hajime Isayama, autor mangi, wywrócił do góry nogami postrzeganie tego bohatera, co jest świetne, ponieważ sprawił, że historia nabrała sensu.
Podobnie jak w mandze, w anime odcinek opierał się na wskazywaniu analogii między Reinerem a Erenem. Ich mordercze groźby brzmią tak samo. Podobnie wygląda też szaleństwo w ich oczach. Widzimy mury, za którymi są zamknięci, treningi i obóz dla ocalałych. Podobieństwo możemy też dostrzec w grupkach przyjaciół między wojownikami Reinera oraz Erenem, Mikasą i Arminem. Ale co najważniejsze te analogie wcale nie wydają się wymuszone czy na siłę wciśnięte do historii. Końcówka epizodu doskonale podsumowała wątek Brauna, w którym zobaczyliśmy Erena! Każdy z nich przeszedł swoje piekło, które w zasadzie się niewiele się od siebie różni, a nowe pokolenie znowu rozpoczyna kolejny cykl wojen i cierpień. Jaegera widzieliśmy już w poprzednim odcinku, ale teraz jego tożsamość została wyjawiona, co wzbudziło wielką radość. Chłopak stał się mężczyzną z długimi włosami i zarostem, co stanowi bardzo dobry kamuflaż do szpiegowania.
Obejrzeliśmy również wiele scen z misji Reinera, Annie i Bertholdta na Paradis, które pozwoliły uzupełnić historię z perspektywy wojowników. Szkoda tylko, że przeskakiwaliśmy między nimi w ekspresowym tempie, co w rezultacie spowodowało, że tych emocji nie było tak wiele, jak można było oczekiwać. Sceny Annie z Kennym oraz starcia Reinera z tą bohaterką powinny powodować wielką ekscytację. Podobnie rzecz się ma z pożarciem Marcela przez Ymir, co powinno mieć klimat i wciskać w fotel. Jednak wszystkie te sceny po prostu mignęły, aby szybko przejść do kolejnych. Jedynie próba samobójcza Reinera mogła spowodować chwilowe wstrzymanie oddechu, ponieważ mocno zaskakiwała. Ostatecznie też nie poświęcono jej wiele uwagi, co rozczarowuje. Fani mangi, również mogą nie być w pełni usatysfakcjonowani, ponieważ pominięto bardzo fajne odniesienia do
Gry o Tron.
Natomiast taki sposób działania twórców jest uzasadniony. Mają mnóstwo materiału, mówiąc potocznie, do upchania w zaledwie 16 odcinkach, co wymusza pośpiech. Widzowie mogą czuć się zniecierpliwieni, czekając na pojawienie się głównych bohaterów. Co prawda miło było zobaczyć Annie i Bertholdta, ale w animacji studia MAPPA nie prezentują się zbyt okazale. Szczególnie pod względem oczu, które nie błyszczą w tak charakterystyczny sposób. Na pocieszenie dostaliśmy Erena, przy którym postarano się pod względem kreski. Jednak w całym odcinku była ona nierówna. Gdy dochodziło do istotnych momentów, animacja wznosiła się na wyżyny i była dopracowana, ale tam, gdzie nie było to wymagane, można ją ocenić, jako znośną. Studio bardzo ograniczyło też sceny ataku Tytanów na Mur Marii, a to były świetne momenty „zza kulis”, które pojawiły się w mandze. Najwyraźniej nie mieli na to czasu i możliwości, aby pokazać te wydarzenia w sposób zapierający dech w piersiach, co jest sporym zawodem. Natomiast w zamian zobaczyliśmy doskonałą "prezentację" Tytanów, więc widzowie nie muszą się czuć stratni pod tym względem.
Tempo najnowszego odcinka
Attack on Titan było zabójcze, co nie pozwalało odpowiednio wczuć się w wydarzenia, które były naprawdę ciekawe i fascynujące. Retrospekcje okazały się wciągające i dzięki nim fabuła stała się bardziej kompletna, co pozwala lepiej zrozumieć bohaterów zza morza. Mimo wszystko to był bardzo dobry i niezwykle dynamiczny epizod, w którym nie było miejsca na nudę. Widok Erena napawa optymizmem, że w końcu rozpocznie się konkretniejsza akcja, a główni bohaterowie powrócą już na stałe do tej niezwykłej historii.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h