Wojna z Adwersarzem dobiegła końca, co wcale nie oznacza, że Baśniowcy, czyli postacie z bajek, baśni i legend, obecnie żyjące w naszym świecie, mają spokój – nawet nie zdążyli pozbierać się po ostatnich nieszczęściach, gdy Baśniogród został zniszczony przez siłę, z którą żaden z nich nie może się mierzyć. Musieli uciekać. Tak zakończył się poprzedni tom serii, Fables. Volume 12. The Dark Ages. Myli się jednak ten, kto sądzi, że w kolejnym albumie, Fables: The Great Fables Crossover, fabuła skupi się na konfrontacji ze wspomnianą siłą. Wprawdzie sprawca zniszczenia pojawi się na chwilę, będzie miał nawet jakiś mały wpływ na opowieść, ta jednak pójdzie w zupełnie innym kierunku. Jak wskazuje sam tytuł, „Baśnie” połączą się fabularnie z innymi komiksowymi seriami, dokładnie z „The Literals” i „Jack of Fables”. Nasi bohaterowie będą musieli stawić czoło zupełnie innemu zagrożeniu, jakim będą Literałowie, a dokładnie jeden z nich, Kevin Thorn – pisarz, który posiada moc zmieniania rzeczywistości, co chce zrobić, zaczynając od wymazania tej obecnej.
Źródło: Egmont
  To dziwna historia, po trosze komiczna, z wieloma scenami absurdalnymi. „Baśnie” gdzieś tam są; głęboko, ciekawie – jak zawsze – wypada Bigby Wilk, ale tak naprawdę skupiamy się na Jaśku i wspomnianym Thornie. Mało to interesujące. Zdarzają się dobre momenty, zwłaszcza gdy scenarzyści bawią się odniesieniami do literatury i komentują gatunkowe klisze, co potrafią robić naprawdę celnie, generalnie ma się jednak wrażenie fabuły ciągniętej bez większego pomysłu, na siłę wydłużającej wątek Thorona i jego zmagań.
Źródło: Egmont
  „Baśnie” to mieszanka humoru, grozy i wspaniałej wyobraźni Buckinghama, który ma talent do budowania zajmujących historii, wykorzystujących znane nam postacie, które tutaj zyskują głębię i nierzadko pokazywane są z nowej strony. To siła tej serii i przyczyna jej popularności. W Fables: The Great Fables Crossover tego jednak nie znajdziecie. Jestem pewien, że opowieść o walce z pisarzem-kreatorem światów może spodobać się czytelnikom, ta dziwaczność fabuły i humoru może do wielu osób przemówić, ale osobiście nie tego szukam w „Baśniach”. Stąd trzynasty tom serii „Baśnie” uważam za najsłabszy, za coś, co trzeba przeczytać i odłożyć na bok, ciesząc się, że trwało krótko, a w kolejnych albumach wróci już to, co znamy i lubimy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj