Trudno powiedzieć, czy oceniając Fables Vol. 22: Farewell powinienem brać pod uwagę tylko ten jeden tom, czy spojrzeć na Baśnie jako całość. W teorii chyba to pierwsze, w praktyce jednak naprawdę o to trudno, bo raz, że z tyłu głowy wciąż mam poprzednie dwadzieścia jeden tomów, a dwa, że Pożegnanie to w zasadzie nie żadna historia, ale właśnie sekwencja pożegnań z kolejnymi bohaterami, zawiązywanie luźnych wątków; ten konkretny komiks jest więc tylko zwieńczeniem tego, co było, sam w sobie nie da nam wiele. Baśnie jako seria miała natomiast swoje wzloty i upadki, z linią podziału przebiegającą dokładnie między dwunastym a trzynastym tomem. Bo do Fables. Volume 12. The Dark Ages włącznie poziom był bardzo wysoki, a opowieść o walce baśniowców z Adwersarzem była zajmująca, złożona, porywająca, poruszająca i zaskakująca – tomy takie jak Marsz drewnianych żołnierzyków czy Dobry książę to jedne z najlepszych komiksów naszych czasów. Jednakże od niesławnego Fables: The Great Fables Crossover było już raczej tylko gorzej – Bill Willingham nie udało się tchnąć w serię drugiego życia i po tym, jak zamknięta została opowieść o Adwersarzu, fabuła już tylko kluczyła i zapędzała się w ślepe uliczki, z nielicznymi wyjątkami, takimi jak tom Fables, Vol. 18: Cubs in Toyland przywodzącymi jakością dawne, dobre czasy.
Źródło: Świat Komiksu
Dlatego Pożegnanie to finał raczej wyczekiwany, a nawet spóźniony, bo z perspektywy czasu Willingham chyba powinien był wziąć sobie do serca słowa polskiego klasyka piosenki i wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym. Tymczasem Baśnie od tomu czternastego w górę to już tylko marne próby uchwycenia magii poprzednich części. Próby nieudane, bo zabrakło tu planu i konsekwencji, co zresztą w dwudziestym drugim tomie doskonale widać: widzimy, że donikąd prowadził wątek odrodzenia się armii drewnianych żołnierzyków, widzimy, że donikąd prowadził watek przemiany Bigby’ego, a przede wszystkim wielkiego starcia Śnieżki z Różą. Słowa, jakie cisną się na usta, to „marnowanie naszego czasu” i „wiele nieprzemyślanych decyzji fabularnych”. Chyba odpowiednią analogią będzie tu finał serialu Lost.
Niemniej tomy od pierwszego do dwunastego to lektura obowiązkowa dla fanów i fanek komiksów. Trzeba tylko zatrzymać się w tym miejscu i zignorować wszystko, co było potem.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj