Kiedy Zima - córka Królewny Śnieżki i Bigby’ego Wilka - została koronowana na nowy Wiatr Północny, jej siostra Teresa Wilk dostała w prezencie jedynie beznadziejny zabawkowy statek. Tereska nie była zachwycona podarunkiem, ale zmieniła zdanie, gdy w środku nocy zabawka zaczęła do niej szeptać i namawiać do ucieczki z domu. Bigby Wilk skupił się na przygotowaniach Zimy do nowej roli, a Królewna Śnieżka opiekowała się resztą rodzeństwa, więc magiczna przygoda wydała się Teresce niezłym sposobem na spędzenie nudnego popołudnia. Wyprawa skończyła się na opuszczonych terenach Krainy Zabawek, którą zamieszkują popsute zabawki. Drewniane, metalowe, plastikowe i pluszowe - wszystkie wyczekują królowej, która naprawi ich ciała, a całej krainie przywróci świetność. Niestety, to bardzo trudne zadanie. Tymczasem rodzina, z bratem Darienem na czele, rozpoczyna rozpaczliwe poszukiwania Tereski. Co się stanie z dziewczynką, gdy już odkryje straszliwą prawdę o Krainie Zabawek? I jaką cenę trzeba będzie zapłacić za jej życie... i duszę?
Premiera (Świat)
9 sierpnia 2012Premiera (Polska)
17 sierpnia 2016Polskie tłumaczenie
Krzysztof UliszewskiLiczba stron
192Autor:
Mark Buckingham, Bill Willingham (1) więcejKraj produkcji:
PolskaGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Egmont
Najnowsza recenzja redakcji
Trochę można narzekać, że po rozprawieniu się z Adwersarzem Bill Willingham nie był w stanie/nie chciał już skierować Baśni na jeden określony tor, zamiast tego klucząc, rozbijając fabułę na mniejsze historie, a takiego Pana Mrocznego w sumie traktując po macoszemu i szybko skreślając. Można narzekać, że nowy wątek dzieci Śnieżki i Bigby’ego rozwija się powoli i na chwilę obecną jest średnio interesujący. Można, i się narzekało – bo choćby poprzedni tom, Fables Vol. 17: Inherit the Wind, był jednym ze słabszych w całym cyklu.
Tym większym zaskoczeniem są jednak Fables, Vol. 18: Cubs in Toyland, 18. odsłona serii, a zarazem jedna z lepszych fabuł w jej historii. Znowu skupiamy się na pociechach Śnieżki, tym razem jednak dwójka z nich wychodzi na pierwszy plan i przeżywa własną przygodę. Oczywiście, to Baśnie, więc słowo „przygoda” należy czytać jako „koszmar”, a „przeżywa” jako „krwi poleje się dużo, niektórzy zginą”; bo w tym tomie wraca tak uwielbiany przez czytelników mroczny klimat, wraca mieszanie baśniowości i bajkowości z makabrą – Willingham znowu przypomina nam, że pisze dla dorosłych, co objawia się jednak nie tylko przemocą, ale też atmosferą i przekazem opowieści. Tu nie żyje się długo i szczęśliwie.
Wspaniały jest już sam pomysł na Krainę Zabawek, czyli świat, do którego trafiają zepsute zabawki. Pustkowie, po którym kuśtykają na połamanych drewnianych nóżkach, pełne oderwanych plastikowych kończyn i walającego się wszędzie, niczym wnętrzności, pluszu. A pomysł Willinghama na to, dlaczego te zabawki tam trafiają – nic nie zdradzę, ale przyznam, że w momencie ujawnienia tajemnicy Krainy Zabawek przeszedł mnie dreszcz. Jeżeli chodzi o kreację tego niezwykłego świata, twórca Baśni wzniósł się na swoje wyżyny. Przy okazji też w warstwie fabularnej potrafi zaskoczyć, nieco zszokować i pokazuje, że odwagi ma nie mniej, niż George R.R. Martin.
I za to Baśnie się kocha – za dorosłe podejście do nie-dorosłych postaci i historii, za wejście pod powierzchnię bajek i historyjek dla dzieci i odnalezienie drugiego dna, prawdziwego znaczenia tych opowieści (w tym tomie – opowieści o powinności króla i królowej). Gdy Bill Willingham jest formie, a wspiera go graficznie jak zawsze świetny Mark Buckingham, efekt bywa piorunujący.
Choć w Maluchach... wyzwanie Buckinghamowi rzucił Gene Ha, który zilustrował zamykającą ten album historię Gra w przeznaczenie, opisującą pewne wydarzenia z przeszłości Bigby'ego - momentami nawet mroczne, nieco bardziej malarskie rysunki Ha wydawały się lepiej pasować do klimatu Baśni, niż ilustracje głównego artysty cyklu.
Przed nami jeszcze cztery tomy serii.