We wcześniejszym albumie (Batman #02: Jestem samobójcą) protagonista cyklu podjął się niebezpiecznej misji, związanej z odbiciem trzecioligowego przestępcy, zwanego Psychopiratem z mocarnych łap Bane’a. Tylko ów nikczemnik mógł przywrócić poznanej w debiutanckim tomie serii (Batman #01: Jestem Gotham) kontrowersyjnej bohaterce, Gotham Girl, pełną poczytalność. Ażeby tego dokonać Batman sprzymierzył się z kilkoma zagorzałymi przeciwnikami, choćby Catwoman, Brzuchomówcą, Bronze Tigerem i Punchem. Scenariusz Kinga obfitował w wiele niedorzecznych scen (werbunek przypadkowej grupy zakapiorów), słabych rozwiązań i wolt fabularnych, a sylwetki i motywacje poszczególnych postaci zostały wyjątkowo źle zarysowane. Nieprzekonująco wypadał wygląd Bane’a, jego zacięty pojedynek z Mrocznym Rycerzem, rozmowy pomiędzy danymi bohaterami oraz dodatkowa nowela (Dachy), koncentrująca się na bliższej relacji Batmana z Kobietą Kot. Recenzowany komiks prezentuje się równie niemrawo jak poprzednia opowieść Toma Kinga. Bruce Wayne jest świadom zagrożenia ze strony nadciągającego do Gotham City Bane’a. Z tego też powodu nakazuje swym sojusznikom (kłaniają się: Damian Wayne, Jason Todd, Dick Grayson oraz Duke Thomas) opuszczenie miasta. Niekwestionowany heros wprowadza do Azylu Arkham otępiałą Gotham Girl oraz towarzyszącego jej wiernego lokaja, Alfreda gdzie przebywa Psychopirat. W tym samym czasie ludzie Bane’a brutalnie atakują sprzymierzeńców Człowieka Nietoperza – Celinę Kyle oraz komisarza Gordona. Wydarzenia te są jedynie preludium do kolejnej dynamicznej bitwy pomiędzy Mrocznym Rycerzem a Bane’m. Walka przenosi się do zatęchłych murów Arkham Asylum, gdzie (niespodziewanie) sprzymierzeńcami Batmana w konfrontacji z zabójczym monstrum zostają znani adwersarze, choćby Two Face, Zsasz, Solomon Grundy, Mr Freeze czy Strach na Wróble. Całość sprowadza się do pozbawionej głębszego sensu, mało interesującej i bezwartościowej bijatyki, kojarzonej z grami komputerowymi formatu Mortal Combat. Starcie dwóch ikonicznych bohaterów komiksowych przerywane jest reminiscencjami z młodych lat Bruce’a i Bane’a, w których scenarzysta (z wyjątkowo nieudanym efektem) próbuje porównać motywację przeciwników i okoliczności, jakie doprowadziły do ukształtowania ducha obu wojowników. Wiele kontrowersji wywoła u czytelników ostatnia scena głównej historii, w której dochodzi do romantycznego spotkania Batmana z Catwoman.
Źródło: Świat Komiksu
Rzeczony komiks dopełniają dwie nowele: Dobry piesek oraz Odważni i spróchniali. W pierwszej spośród nich Batman przyjmuje pod swój dach wściekłego psa Ace’a – świetnie wypada trudny proces udomowienia i uspokojenia morderczej natury czteronożnego zwierzęcia. Najlepsze wrażenie w trzecim tomie cyklu sprawia ostatnia z historii, w której wspólne śledztwo prowadzą Człowiek Nietoperz oraz Swamp Thing. Rewelacyjnie wygląda relacja pomiędzy dwójką niedobranych bohaterów, okrucieństwo Potwora z Bagien w walce z wrogiem oraz wątki humorystyczne – sprzątanie domostwa przez Alfreda podczas wizyty kreatury.
Głównym atutem albumu Batman #03: Jestem Bane jest jego oprawa graficzna. Tytułową historię zilustrował doświadczony amerykański rysownik, David Finch (The New Avengers, Wieczne Zło). Trzeba przyznać, że to jeden z najlepszych artystów tworzących obecnie komiksy superbohaterskie. Finch w pełen maestrii sposób zilustrował Mrocznego Rycerza oraz klasycznego Bane’a, którzy są właściwie umięśnieni, a sceny walk pomiędzy nimi są niezwykle widowiskowe, dynamiczne i dobrze skomponowane. Rewelacyjnie wypada przede wszystkim scena ataku tytułowego psychopaty na Azyl Arkham i jego szybkie rozprawienie się z wachlarzem tamtejszych pensjonariuszy. Jedynym mankamentem jest kreacja jednego ze sprzymierzeńców Bane’a, niejakiego Birda. Niebywale klimatyczne są także plansze narysowane przez Mitcha Geradsa w noweli Odważni i spróchniali – szczególne brawa za postać Potwora z Bagien oraz budzący grozę wątek pozbawienie życia jego przeciwnika. Ostatecznie, ilustracje Fincha nie są w stanie uratować recenzowanego Tom King komiksu przed niską oceną. Jeśli chcecie przeczytać interesującą opowieść z Bane'em to radzę powrócić do ważnego eventu z lat dziewięćdziesiątych, czyli Knightfall. Seria niestety nie przekonuje.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj