W większości przypadków piloty seriali rządzą się swoimi prawami: mają przedstawiać najważniejszych bohaterów, zarysowywać główną oś fabuły i to w zasadzie wszystko. Rzadko kiedy są one wybitne - i podobnie jest z Berlin Station. Historia agenta CIA próbującego złapać kreta, który ujawnia ważne i przy tym brudne tajemnice amerykańskiej agencji, to temat może mało wyszukany, ale jakże nośny i aktualny, zwłaszcza patrząc przez pryzmat wydarzeń politycznych na arenie międzynarodowej w ostatnich latach. Jednakże odcinek pilotażowy pokazuje, że jest to potencjalnie tylko przysłowiowy wierzchołek góry lodowej, a wspomniany zarys fabuły to jedynie wstęp do zakrojonej na ogromną skalę wielowarstwowej gry na najwyższych szczeblach władzy. Ponadto format 10 odcinków (przynajmniej w pierwszym sezonie) w zasadzie gwarantuje brak zapychaczy, które są cechą charakterystyczną dłuższych serii. Oznacza to skupienie się w pełni na głównym wątku, co najczęściej tylko podnosi poziom całego serialu. Oby tak było też w tym przypadku. Produkcje szpiegowskie z zasady muszą mieć charakterystyczne, wyraziste i dobrze nakreślone postacie. Po pierwszym odcinku można stwierdzić, że w Berlin Station właśnie takie są. Agenci CIA na pierwszy rzut oka wydają się bardzo podobni, ale garnitury to chyba ich jedyny wspólny mianownik. Każdy z przedstawionych bohaterów ma swoje mniejsze lub większe tajemnice, typowe dla siebie cechy czy problemy, które z pewnością będą odsłaniane w kolejnych odcinkach. Co więcej, duży plus należy się za dobór obsady, ponieważ aktorzy naprawdę wczuwają się w swoje role i każda postać wydaje się zagrana dokładnie tak, jak jest napisana w scenariuszu. Niewątpliwe jest to zasługa kilku znanych nazwisk, z Richardem Armitage'em na czele. Z każdym następnym odcinkiem może być tylko lepiej w tym aspekcie, co powinno niewątpliwie zachęcać do dalszego oglądania. Pilot Berlin Station ogląda się bardzo płynnie. Każda scena jest odpowiednio wyważona, ma dobre tempo i widz nie odnosi wrażenia, że niektóre z nich są niepotrzebne czy nie pasują do dynamiki odcinka, mimo że jest w nim bardzo mało scen akcji. Tutaj należy wspomnieć o kwestii mogącej się nie spodobać tym, którzy oczekiwali typowej produkcji szpiegowskiej w stylu filmów 0 Bondzie. Wydaje się, że Berlin Station będzie prawdopodobnie bardziej skupiony na dialogach, suspensie i zwrotach akcji (jak np. cliffhanger tego odcinka) niż na szalonych, często wręcz absurdalnych pościgach itp. Przynajmniej na to wskazuje pilot, ale czy tak właśnie będzie, pokaże dalsza część fabuły. Pomimo braku klasycznych scen akcji pilot Berlin Station wcale nie jest nudny i sprawnie się go ogląda. Konstrukcja fabuły i postacie zostały dobrze zarysowane, a cała historia ma spory potencjał. Nie da się określić po jednym odcinku, czy serial będzie nadzwyczajnie oryginalny i wciągający, ale może stanowić dobrą rozrywkę. Fani produkcji szpiegowskich i  political fiction powinni dać mu szansę.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj