Blood Rage to nieco starszy tytuł (pierwotnie wydany w 2015 roku) projektanta Erica M. Langa, znanego chociażby z zaprojektowania Marvel United, Bloodborne czy Cthulhu: Death May Die. Gra właśnie doczekała się reedycji w Polsce za sprawą wydawnictwa Portal Games. W Blood Rage wcielamy się w przywódcę jednego z czterech klanów wikingów, którzy ruszają na wyprawy do świata znanego z nordyckich legend, by plądrować, toczyć bitwy i trafić wreszcie do Walhalli jako spełnieni wojownicy. Gra jest podzielona na trzy ery – w każdej będziemy dysponować potężniejszymi możliwościami, a zbliżający się Ragnarok sprawi, że bój między klanami będzie jeszcze bardziej bezlitosny i krwawy. Zasady Blood Rage nie są przesadnie skomplikowane i już pierwsza rozgrywka powinna przynieść sporo emocji. Do dyspozycji gracze mają dosłownie parę akcji i rodzajów jednostek (trzy podstawowe rodzaje plus ewentualnie istoty i potwory z nordyckich sag czy legend). Za ich pomocą mogą łupić krainy czy dokonywać przemarszów na nowe terytoria, by przygotować się do kolejnej walki. Żeby nie było tak łatwo – naszym działaniom przeszkadzać będą inni gracze, również próbujący zdobyć przewagę nad danym obszarem, co z czasem przynosi wymierne korzyści i wzmacnia siłę klanu w następnych erach. Są tu więc elementy area control – to znaczy, że musimy optymalnie rozmieszczać siły, by finalnie zapanować nad danym terytorium. Można oczywiście próbować zmylić przeciwnika, poświęcać jednostki w imię przyszłych korzyści czy ruszać do ataku z nadzieją, że przeciwnicy nie podniosą rękawicy. Oprócz wspomnianych elementów, mamy jeszcze do dyspozycji karty, które z jednej strony dają nam bonusy do walki, a z drugiej pozwalają ulepszać jednostki i cały klan, zdobywać dodatkowe punkty poprzez realizację dodatkowych celów, a nawet przywoływać potwory, które będą wspierać naszych wikingów.
fot. Portal Games
+2 więcej
Liczba elementów jest stosunkowo niewielka – to nie jest ten rodzaj gry, której samo rozłożenie zajmuje pół godziny. W zamian otrzymujemy zgrabne i proste zasady w połączeniu z ograniczoną liczbą możliwych do wykonania akcji, ale… niech to nikogo nie zmyli. Działania innych graczy wprowadzają tyle zmiennych, że trzeba co chwilę reagować na nowe okoliczności, a nawet zupełnie zmieniać swoje plany. Nordycka otoczka widoczna jest w każdym aspekcie gry. Świetnie wyglądająca plansza, klimatyczne figurki, nazwy kart – to wszystko sprawia, że można poczuć się jak nordycki wojownik. Nie przeszkadza nawet, że fabuła i założenia gry są dość pretekstowe.
Minusy? Są przynajmniej dwa. Po pierwsze – gra wydaje się nie do końca dobrze wyskalowana. Rozgrywka na dwie osoby jest (szczególnie na początku) trochę mało dynamiczna. Starcia z przeciwnikiem i wchodzenie mu w drogę zajmuje parę ruchów. Przy grze na czterech graczy sytuacja jest odmienna: tu trzeba dobrze planować każdy swój ruch, sytuacja na planszy zmienia się szybko i konieczna jest duża elastyczność w planowaniu. Druga kwestia to wykonanie, które nieco odstaje od aktualnych standardów. Planszetki wykonane są tylko z nieco grubszego papieru, karty są trochę za małe (choć to już jest związane z miejscem na nie na planszetkach), ale chyba największą bolączką jest sposób przechowywania figurek. Wikingowie i potwory wyglądają bardzo dobrze, ale przechowuje się ich w wypraskach z bardzo cienkiego plastiku, które są wsadzone w dodatkowe pudełka. Efekt jest taki, że figurki wypadają przy byle ruchu pudełkiem i potrafią się uszkodzić. Stąd też przy przenoszeniu gry zalecana jest spora ostrożność. Blood Rage to dobra pozycja dla tych wszystkich, którzy preferują gry stawiające na bezpośrednią rywalizację z przeciwnikami i elastyczne reagowanie na wydarzenia na planszy, nawet jeśli środki są nieco ograniczone. Partia nie zajmuje wcale tak dużo czasu – około godziny. A jeśli ktoś zapragnie większego urozmaicenia, to na rynku są dodatki rozszerzające rozgrywkę. A więc: za Odyna i do boju!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj