Blood Rage – recenzja gry planszowej
Data premiery w Polsce: 24 maja 2023Przejmij dowództwo nad klanem wikingów, najeżdżaj krainy, niszcz przeciwników i zdobywaj nieśmiertelną chwalę w Walhalli. To wszystko możesz zrobić w grze planszowej pt. Blood Rage.
Przejmij dowództwo nad klanem wikingów, najeżdżaj krainy, niszcz przeciwników i zdobywaj nieśmiertelną chwalę w Walhalli. To wszystko możesz zrobić w grze planszowej pt. Blood Rage.
Blood Rage to nieco starszy tytuł (pierwotnie wydany w 2015 roku) projektanta Erica M. Langa, znanego chociażby z zaprojektowania Marvel United, Bloodborne czy Cthulhu: Death May Die. Gra właśnie doczekała się reedycji w Polsce za sprawą wydawnictwa Portal Games.
W Blood Rage wcielamy się w przywódcę jednego z czterech klanów wikingów, którzy ruszają na wyprawy do świata znanego z nordyckich legend, by plądrować, toczyć bitwy i trafić wreszcie do Walhalli jako spełnieni wojownicy. Gra jest podzielona na trzy ery – w każdej będziemy dysponować potężniejszymi możliwościami, a zbliżający się Ragnarok sprawi, że bój między klanami będzie jeszcze bardziej bezlitosny i krwawy.
Zasady Blood Rage nie są przesadnie skomplikowane i już pierwsza rozgrywka powinna przynieść sporo emocji. Do dyspozycji gracze mają dosłownie parę akcji i rodzajów jednostek (trzy podstawowe rodzaje plus ewentualnie istoty i potwory z nordyckich sag czy legend). Za ich pomocą mogą łupić krainy czy dokonywać przemarszów na nowe terytoria, by przygotować się do kolejnej walki. Żeby nie było tak łatwo – naszym działaniom przeszkadzać będą inni gracze, również próbujący zdobyć przewagę nad danym obszarem, co z czasem przynosi wymierne korzyści i wzmacnia siłę klanu w następnych erach. Są tu więc elementy area control – to znaczy, że musimy optymalnie rozmieszczać siły, by finalnie zapanować nad danym terytorium. Można oczywiście próbować zmylić przeciwnika, poświęcać jednostki w imię przyszłych korzyści czy ruszać do ataku z nadzieją, że przeciwnicy nie podniosą rękawicy.
Oprócz wspomnianych elementów, mamy jeszcze do dyspozycji karty, które z jednej strony dają nam bonusy do walki, a z drugiej pozwalają ulepszać jednostki i cały klan, zdobywać dodatkowe punkty poprzez realizację dodatkowych celów, a nawet przywoływać potwory, które będą wspierać naszych wikingów.
Liczba elementów jest stosunkowo niewielka – to nie jest ten rodzaj gry, której samo rozłożenie zajmuje pół godziny. W zamian otrzymujemy zgrabne i proste zasady w połączeniu z ograniczoną liczbą możliwych do wykonania akcji, ale… niech to nikogo nie zmyli. Działania innych graczy wprowadzają tyle zmiennych, że trzeba co chwilę reagować na nowe okoliczności, a nawet zupełnie zmieniać swoje plany.
Nordycka otoczka widoczna jest w każdym aspekcie gry. Świetnie wyglądająca plansza, klimatyczne figurki, nazwy kart – to wszystko sprawia, że można poczuć się jak nordycki wojownik. Nie przeszkadza nawet, że fabuła i założenia gry są dość pretekstowe.
Minusy? Są przynajmniej dwa. Po pierwsze – gra wydaje się nie do końca dobrze wyskalowana. Rozgrywka na dwie osoby jest (szczególnie na początku) trochę mało dynamiczna. Starcia z przeciwnikiem i wchodzenie mu w drogę zajmuje parę ruchów. Przy grze na czterech graczy sytuacja jest odmienna: tu trzeba dobrze planować każdy swój ruch, sytuacja na planszy zmienia się szybko i konieczna jest duża elastyczność w planowaniu.
Druga kwestia to wykonanie, które nieco odstaje od aktualnych standardów. Planszetki wykonane są tylko z nieco grubszego papieru, karty są trochę za małe (choć to już jest związane z miejscem na nie na planszetkach), ale chyba największą bolączką jest sposób przechowywania figurek. Wikingowie i potwory wyglądają bardzo dobrze, ale przechowuje się ich w wypraskach z bardzo cienkiego plastiku, które są wsadzone w dodatkowe pudełka. Efekt jest taki, że figurki wypadają przy byle ruchu pudełkiem i potrafią się uszkodzić. Stąd też przy przenoszeniu gry zalecana jest spora ostrożność.
Blood Rage to dobra pozycja dla tych wszystkich, którzy preferują gry stawiające na bezpośrednią rywalizację z przeciwnikami i elastyczne reagowanie na wydarzenia na planszy, nawet jeśli środki są nieco ograniczone. Partia nie zajmuje wcale tak dużo czasu – około godziny. A jeśli ktoś zapragnie większego urozmaicenia, to na rynku są dodatki rozszerzające rozgrywkę.
A więc: za Odyna i do boju!
Poznaj recenzenta
Tymoteusz WronkaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat