Małgośka Szumowska przyjechała na 40. Festiwal Filmowy w Gdyni z filmem "Body/Ciało", który w polskich kinach zadebiutował pół rok temu. Reżyser zdobyła Złote Lwy, ale czy film w istocie zasługuje na tę nagrodę?
"
Body/Ciało" jest filmem poruszającym ważne i uniwersalne tematy. Szumowska jednak w odróżnieniu od swoich poprzednich filmów robi to tym razem w sposób o wiele lżejszy i prostszy, przez co wydźwięk poważnej opowieści jest bardziej pozytywny, a cała forma jest luźniejsza. Nie brak bowiem humoru (czasem specyficznego), który wprowadza odpowiednie rozluźnienie i pozwala widzowi lepiej skupić się na przesłaniu.
Główne wątki filmu są ze sobą ściśle powiązane. Z jednej strony mamy Olgę i jej problem bulimii, który objawił się po śmierci matki, a z drugiej ojca, który jest trochę zagubiony i nie wie, jak pomóc córce, która nie darzy go zbyt wielką sympatią. Takim sposobem Szumowska porusza uniwersalny problem choroby dziewczyny, który ma podłoże psychologiczne i pozwala pokazać, jak ta walka jest trudna i w zasadzie mniej więcej jak ona wygląda (np. sceny terapii). Kłopot w tym, że w zasadzie jest to potraktowane trochę zbyt ogólnie i mam wrażenie, że nie wykorzystano potencjału, ponieważ temat zostaje zaledwie liźnięty. Lepiej wygląda kwestia relacji Olgi i jej ojca. W tym właśnie są emocje, zwrócenie uwagi na brak komunikacji i to, jaki wpływ na jednostkę ma ludzka tragedia. To wszystko wygląda dobrze i odpowiednio działa na widza.
[video-browser playlist="749189" suggest=""]
Ogniwem łączącym te postacie jest Anna, świetnie grana przez Maję Ostaszewską. Specyficzna terapeutka i zarazem medium wprowadza do historii zupełnie inny element. Pojawiają się tutaj tematy spirytystyczne, a nawet sugestia obecności ducha w domu bohatera, ale koniec końców wychodzi na to, że jest to jedynie katalizator próby naprawienia relacji ojca z córką. Anna jest tak naprawdę postacią najluźniejszą w tej fabule, bowiem oferuje sporo humorystycznych scen potrafiących szczerze rozbawić.
Małgośka Szumowska znakomicie prowadzi aktorów w "
Body/Ciało", ponieważ cała główna trójka pokazuje się z najlepszej strony. Maja Ostaszewska jako dziwaczna Anna bawi, Janusz Gajos to zawsze klasa sama dla siebie, a debiutantka Justyna Suwała pozytywnie zaskakuje swoją grą. To wszystko daje efekt, który buduje emocje i pozwala się w jakiś sposób utożsamiać z bohaterami, a na pewno pomaga ich zrozumieć.
Mam jednak problem z "
Body/Ciało", bo choć poruszane kwestie bulimii, radzenia sobie z odejściem zmarłego czy relacji w rodzinie są ciekawe, istotne i nieźle pokazane, brak w tym czegoś mocnego. Cała fabuła jest zaledwie niezła - nie jest w stanie zmusić porządnie do myślenia, ponieważ wszelkie koncepty są potraktowane zbyt ogólnie, nie zawsze przekonująco i często bez odpowiednio silnego ładunku emocjonalnego. Brakuje tutaj tego, co miały niektóre wcześniejsze filmy Szumowskiej - porządnego kopa, który sprawi, że opowieść zapadnie w pamięć. Powstał jedynie niezły film poruszający ciekawe tematy, ale pozbawiony tego pierwiastka wybitności. Na Festiwalu w Gdyni obecne były lepsze tytuły.
zdjęcie główne: materiały prasowe / Kino Świat
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h