W odcinku "On the Road Again" można było znaleźć wszystko, za co lubi się Hart of Dixie, czyli bezpretensjonalny humor sytuacyjny, ciepłe relacje między bohaterami i przyjemność płynącą z oglądania. Twórcom należą się gratulacje za nieszablonowe rozwiązanie problemów miłosnych Zoe Hart, która nie wpadła w ramiona żadnego z prawdopodobnych partnerów i być może czeka na nią ktoś zupełnie inny.

Zwyczajową dawkę humoru zapewniły wydarzenia oscylujące przede wszystkich wokół Lemon i Wade'a, którzy jako zupełnie różni ludzie, a przy tym partnerzy w interesach, mają przed sobą sporo nowych wyzwań, co prowadzi często do zabawnych sytuacji. Przy okazji pogłębiają się relacje pomiędzy tą dwójką, co może w przyszłości może zaowocować świetnie napisaną przyjaźnią damsko-męską, a może nawet czymś więcej?

[image-browser playlist="591535" suggest=""]
©2013 CW

Miejmy nadzieję, że po wakacyjnej przerwie  zmieni się coś w kreacji George'a Tuckera, który jak do tej pory jest zdecydowanie najnudniejszą i najsłabiej rozpisaną postacią w serialu. Twórcy jakby nie mieli pomysłu na jego wątek. Oby za sprawą wyjazdu w trasę koncertową z Lily Anne bohater ten nabrał charakteru.

Za przykład postaci, której tego charakteru nie brakuje można podać Bricka Breelanda - jednego z najmocniejszych punktów serialu od początku jego emisji. Wielkie brawa należą się Timowi Mathesonowi, który kreuje swojego bohatera fantastycznie, sprawiając, że Brick jest naturalny, skomplikowany i bardzo prawdziwy.

[image-browser playlist="591536" suggest=""]
©2013 CW

W finałowym odcinku, jak i w całym drugim sezonie, mieliśmy do czynienia ze średnim tłem obyczajowym, które było wielką zaletą na samym początku istnienia serialu. Brakuje wątków trochę bardziej konkretnych i mniej nudnych, jak chociażby kłótnia Lavona z burmistrzem sąsiedniego Fillmore. W pierwszym sezonie serial doskonale się bronił tłem obyczajowym, które było świetną podstawą do obserwowania losów poszczególnych bohaterów. Dobrze by było, gdyby twórcom udało się do tego powrócić.

Trzeba przyznać, że Hart of Dixie nie ma wybitnie skomplikowanej fabuły, czy wielowątkowej akcji, ale jest serialem ciepłym, zabawnym i wyjątkowo przyjemnie się go ogląda po ciężkim dniu. W przeciwieństwie do innych produkcji tego typu nie jest przekombinowany ani naszpikowany melodramatycznymi rozwiązaniami i chętnie powrócę do niego jesienią.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj