Zdecydowanie najlepszym dotychczasowym epizodem drugiego sezonu serialu Bosch był Heart Attack, który zaoferował niespodziewane zmiany porządku, a tym samym potrafił porządnie zaskoczyć. Pozytywnym prognostykiem było już jego otwarcie i rozruszanie w końcu rodzinnego wątku Harry’ego Boscha. Wysłanie córki do pomocy na komisariacie to dobry zabieg na schowanie jej na drugim planie, szczególnie, że wydarzenia z poprzednich odcinków nie pozostawiły u niej żadnego emocjonalnego śladu. Lepiej wykorzystano także żonę - toczone rozmowy nie raziły sztucznością, a próba podejścia jej przez FBI była nie najgorszym pomysłem na popchnięcie akcji do przodu. Z wątkiem FBI wiązała się pierwsza ważna rewelacja odcinka. Ujawnienie, że Lucky to agent działający pod przykrywką było nieoczekiwane do tego stopnia, że wydawało się wręcz naciągane – nic w poprzednich epizodach tego nie sugerowało. Wytłumaczenie sprawy sfałszowaniem kartoteki i pozostająca tajemnica podłożonej broni odpowiednio skomplikowały jednak całość. Na plus wypadło więc mylenie tropów i męska, nieunikająca przekleństw konwersacja z jaką się to odbyło. Prawdziwie piorunującym wydarzeniem było jednak zastrzelenie George’a. To niespotykane dla obranej konwencji, żeby w połowie sezonu zabijać postać, która była ważnym bohaterem drugiego planu. Jego wątek był jednak od początku prowadzony z wyczuwalną dramaturgią i w takim samym tonie się zakończył. Udana była realizacja pokazująca reakcję policji i realistyczne sceny z miejsca zbrodni, a jednocześnie nie zgubiono w niej kameralnego skupienia na tragedii rodziny Irvingów. Rozłam między Irvem a żoną to nowa dynamika, która kruszy posągową postawę bohatera i zmusza go do bezpośredniego działania.
źródło: materiały prasowe
W toku fabularnych odkryć podrzucono nam także konkretny trop związany z kochanką Allena i ujawniono związek Veroniki z Nashem. Ten wydawać mógł się nieco wydumany, ale już w Exit Time szybko skonkludowano, że to nie romantyczne uczucie połączyło bohaterów, ale nikczemne manipulacje femme fatale – a to stanowi kolejne ciekawe zawirowanie na fabularnym froncie. W 7. epizodzie kontynuowano również kluczowy wątek śmierć Georgea. Bohatera pożegnano w scenach klasycznego amerykańskiego pogrzebu stróża prawa, które poprowadzono z wyczuciem i bez fałszu, a sam odcinek skupił się w głównej mierze na osobie Irva. Razem z Boschem stworzyli dynamiczny duet, znać było w końcu wyższą stawkę, a jej pokłosiem były także bezkompromisowe działania bohaterów i porwanie Arceneaux. Fakt, że kolegę zamordowanego syna komisarza udało się łatwo złamać był z pozoru schematyczny, ale już wcześniej pokazano, że on także podchodził do sprawy emocjonalnie, więc jego zachowanie można było ostatecznie zrozumieć. Łącznie z przekazaniem ostrzeżenia Nashowi stał się on także trybikiem, który napędził kilka fabularnych mechanizmów. Koniec jaki go spotkał sugeruje zaś, że Bosch skończył z rozstawianiem pionków na szachownicy kryminalnych intryg. Spięto prowadzone historie w jedną partię, a zaangażowani w nią gracze są już wzajemnie świadomi swoich pozycji. Teraz pozostaje im tylko przejście do ofensywy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj