"Brooklyn 9-9" powoli wraca na odpowiednie tory, minimalizując nietrafione pomysły i przywracając to, za co ten serial tak bardzo jest lubiany.
Najlepszym wątkiem 4. odcinka "
Brooklyn Nine-Nine" jest wspólne śledztwo Holta i Peralty. Ich wcześniejsze przygody zawsze znakomicie bawiły i tym razem nie jest inaczej. Te dwie postacie różnią się od siebie pod każdym względem, a dzięki temu fajnie się uzupełniają, wychodząc sobie naprzeciw. Ta historia wbrew pozorom nie jest taka sama, jak ich inne wspólne śledztwa, bo otoczka działania w tajemnicy i wbrew rozkazom dodaje trochę innego kolorytu. Momentami jednak bawi przednio - i o to chodzi.
Zabawna była wstawka z Terrym obżartuchem. Taki wątek w przypadku tej postaci jest kuriozalny, absurdalny i przesadzony (bohater roztył się w oka mgnieniu), ale dzięki niezłej realizacji bawi. Tym razem udaje się przypomnieć fajną relację Terry'ego z Boyle'em, która nieraz bawiła odpowiednio. Tutaj ładnie się to zazębia i obie postacie dają z siebie to, czego po nich można oczekiwać.
[video-browser playlist="756179" suggest=""]
Na trzecim planie mieliśmy perypetie Santiago i Rosy, które w sposób bardzo szowinistyczny są traktowane przez Sępa. Niestety wątek ten jest taki, jak cały pomysł na rozbudowę roli Sępa - nieudany, nieśmieszny i niepotrzebny. Nic tutaj nie bawi, nawet wyczyny Sępa na scenie pod koniec. Jedyny plus to duet Santiago-Rosa - ich współpracę zawsze fajnie się ogląda.
Początek 3. sezonu "
Brooklyn Nine-Nine" jest nieudany i przesycony nietrafionym pomysłami. Najnowszy odcinek to krok w dobrą stronę, a koniec zwiastuje powrót do tego, czym ten serial bawi - Holt znów zostaje kapitanem. Oby razem z tym przyszły lepsze pomysły na rozwój i gagi.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h