Akcja Rosy i Jake'a pod przykrywką przez pewien czas jest czysto komediowa. Wręcz wszystko odbywa się w zgodzie ze schematami. Ich próby wyciągnięcia informacji czy wkupienia się w łaski złej szefowej są w zasadzie typowe. Dobre gagi mamy tak naprawdę w scenie przygotowań do wieczornego spotkania i samej imprezy. Ciekawie dopiero robi się, gdy razem jadą napaść na bank. Fakt, że chwilę później Jake i Rosa zostają wrobieni, jest dobrym zwrotem akcji .Coś takiego wydaje się w jakimś stopniu oczywiste, ale mimo wszystko nie do końca przewidywalne w tej konwencji serialowej. A to plus. W dużej mierze oba odcinki to próba udowodnienia niewinności Jake'a i Rosy. Twórcy biorą na warsztat schematy gatunkowe zahaczające o seriale prawnicze. W tym miejscu dobrze sprawdza się Rosa, która w kilku scenach udaje kogoś innego niż jest, a to niezwykle bawi. Szczególnie Rosa w roli słodkiej blondynki. Po drugiej stronie bieguna jest Jake i słaby gag z "przyznawaniem się" do przestępstwa na korytarzu w obliczu sędziego. Dwa razy użyty i za każdym razem zbyteczny. Kto by pomyślał, że w komedii można zbudować tak dobre napięcie? Wielki finał w sali sądowej ze świadkiem mającym uratować Jake'a i Rosę, oraz z hakerami dającymi pierwszą odpowiedź, skąd wzięły się pieniądze, to popis twórców, którzy dobrze wprowadzili kolejny zwrot akcji. Nie było szans przewidzieć, że świadek ten również pracuje dla czarnego charakteru i tak naprawdę do końca pogrąży Jake'a i Rosę. To buduje nowy wątek fabularny na 4 sezon, który bardzo przypomina sytuację Jake'a i Holta, którzy zostali wysłani do programu ochrony świadków. Sęk w tym, że takie większe rozbudowane wątki dobrze działają w tym serialu i poza warstwą humorystyczną, są po prostu ciekawe. I chociaż na początku kolejnego sezonu wszystko wróci do normy, mamy historię, która ma szansę dobrze bawić. Wątki poboczne nawet niezłe. W zasadzie to są takie pojedyncze gagi. Kwestia ciężarnej Giny zapowiadała się od dawna, skoro aktorka kilka miesięcy temu ogłosiła, że spodziewa się dziecka. Poza tym w ostatnich odcinkach już było widać po niej. Sam gag z ojcem dziecka zaledwie przeciętny, ale wydźwięk wątku pozytywny. Nie podoba mi się natomiast Boyle i gag z włosami. Przekombinowane i nieszczególnie zabawne. A już nieporozumieniem jest powrót Adriana. Wprowadzenie tej postaci we wcześniejszych odcinkach nie sprawdziło się, a tutaj to jedynie potwierdzają. Każdy gag z nim związany jest wałkowaniem ciągle tego samego. A to kompletnie nie śmieszy, a wręcz irytuje. Dobrze twórcy radzą sobie też w scenach z emocjami. To jak Holt namawia Rosę, by nie uciekała, naprawdę działa. Dobry finał Brooklyn Nine-Nine, który świetnie rozwija historię i bawi. Są niedociągnięcia, jednak nie mają one wpływu na zabawny całokształt. Tego typu historie dobrze się sprawdzają i mam nadzieję, że w kolejnym sezonie wykorzystają potencjał.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj