Brooklyn 9-9: sezon 4, odcinek 21 i 22 (finał sezonu) – recenzja
Finał 4 sezonu Brooklyn 9-9 to pozytywna niespodzianka, jak twórcy poprowadzili fabułę, by wprowadzić świeżość w świat serialu.
Finał 4 sezonu Brooklyn 9-9 to pozytywna niespodzianka, jak twórcy poprowadzili fabułę, by wprowadzić świeżość w świat serialu.
Akcja Rosy i Jake'a pod przykrywką przez pewien czas jest czysto komediowa. Wręcz wszystko odbywa się w zgodzie ze schematami. Ich próby wyciągnięcia informacji czy wkupienia się w łaski złej szefowej są w zasadzie typowe. Dobre gagi mamy tak naprawdę w scenie przygotowań do wieczornego spotkania i samej imprezy. Ciekawie dopiero robi się, gdy razem jadą napaść na bank. Fakt, że chwilę później Jake i Rosa zostają wrobieni, jest dobrym zwrotem akcji .Coś takiego wydaje się w jakimś stopniu oczywiste, ale mimo wszystko nie do końca przewidywalne w tej konwencji serialowej. A to plus.
W dużej mierze oba odcinki to próba udowodnienia niewinności Jake'a i Rosy. Twórcy biorą na warsztat schematy gatunkowe zahaczające o seriale prawnicze. W tym miejscu dobrze sprawdza się Rosa, która w kilku scenach udaje kogoś innego niż jest, a to niezwykle bawi. Szczególnie Rosa w roli słodkiej blondynki. Po drugiej stronie bieguna jest Jake i słaby gag z "przyznawaniem się" do przestępstwa na korytarzu w obliczu sędziego. Dwa razy użyty i za każdym razem zbyteczny.
Kto by pomyślał, że w komedii można zbudować tak dobre napięcie? Wielki finał w sali sądowej ze świadkiem mającym uratować Jake'a i Rosę, oraz z hakerami dającymi pierwszą odpowiedź, skąd wzięły się pieniądze, to popis twórców, którzy dobrze wprowadzili kolejny zwrot akcji. Nie było szans przewidzieć, że świadek ten również pracuje dla czarnego charakteru i tak naprawdę do końca pogrąży Jake'a i Rosę. To buduje nowy wątek fabularny na 4 sezon, który bardzo przypomina sytuację Jake'a i Holta, którzy zostali wysłani do programu ochrony świadków. Sęk w tym, że takie większe rozbudowane wątki dobrze działają w tym serialu i poza warstwą humorystyczną, są po prostu ciekawe. I chociaż na początku kolejnego sezonu wszystko wróci do normy, mamy historię, która ma szansę dobrze bawić.
Wątki poboczne nawet niezłe. W zasadzie to są takie pojedyncze gagi. Kwestia ciężarnej Giny zapowiadała się od dawna, skoro aktorka kilka miesięcy temu ogłosiła, że spodziewa się dziecka. Poza tym w ostatnich odcinkach już było widać po niej. Sam gag z ojcem dziecka zaledwie przeciętny, ale wydźwięk wątku pozytywny. Nie podoba mi się natomiast Boyle i gag z włosami. Przekombinowane i nieszczególnie zabawne. A już nieporozumieniem jest powrót Adriana. Wprowadzenie tej postaci we wcześniejszych odcinkach nie sprawdziło się, a tutaj to jedynie potwierdzają. Każdy gag z nim związany jest wałkowaniem ciągle tego samego. A to kompletnie nie śmieszy, a wręcz irytuje. Dobrze twórcy radzą sobie też w scenach z emocjami. To jak Holt namawia Rosę, by nie uciekała, naprawdę działa.
Dobry finał Brooklyn Nine-Nine, który świetnie rozwija historię i bawi. Są niedociągnięcia, jednak nie mają one wpływu na zabawny całokształt. Tego typu historie dobrze się sprawdzają i mam nadzieję, że w kolejnym sezonie wykorzystają potencjał.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat