Jak co roku przed Halloween serial Brooklyn 9-9 oferuje posterunkową rywalizację o pas najgenialniejszego człowieka. Te odcinki zawsze były świetne i zabawne. Nie inaczej jest teraz! Nawet twórcy ważną decyzją fabularną przebijają samych siebie.
Tym razem w wielkiej halloweenowej rywalizacji posterunku 9-9 biorą udział wszyscy bohaterowie. Jak w poprzednich sezonach rozgrywka toczyła się wokół Holta, Amy i Jake'a, tak teraz inni wkraczają do gry i przejmują inicjatywę. Dzięki temu nie czuć wrażenia monotonności czy jakiejkolwiek powtórki z rozrywki. Twórcy wykorzystują to, by zmienić trochę zasady i rozruszać towarzystwo. Wypada to przekomicznie głównie dlatego, że każdemu włącza się zmysł rywalizacji i przejmuje on władzę nad rozsądkiem. Czuć to przede wszystkim w nawet zabawnych scenach pomiędzy Amy i Jakiem, gdzie ta pierwsza mocno mu wrzuca.
Tak jak zawsze
Brooklyn Nine-Nine raczy wieloma pomysłowymi zagrywkami. Sporo tutaj niezłych gagów wykorzystujących potencjał różnorodności obsady. Czy to kwestia z rozrywaniem koszul (Scully jak zawsze robi coś dziwacznego), czy z pieskami, czy choćby motyw z Holtem, który w zabawny sposób wydostaje pas spod ciężkiego serwera. Jest to czasem przerysowane, przegięte, ale wiele razy po prostu śmieszne. A to najważniejsza zaleta tego serialu.
Ciekawie wypadają też momenty większej intrygi, gdzie bohaterowie oszukiwali siebie wzajemnie, by osiągnąć sukces w rywalizacji. Kwestia rzekomego powrotu Giny wypada ciekawie i zabawnie, podobnie jak fałszywy Boyle z piramidą finansową. Nawet kwestia nawiązania do serialu
The Handmaid's Tale jest wprowadzona dość sprawnie i z dozą dobrego humoru. Szczególnie, gdy widzimy, jak Jake wykorzystał to, by dorwać sejf z pasem.
Do pewnego momentu to typowy
Brooklyn Nine-Nine ze zwariowanymi przygodami bohaterów i dużą doża dobrego humoru. Gdy jednak dochodzimy do kulminacji, mamy dowód na to, jak ten serial dojrzewa w tym sezonie. Widzieliśmy już w poprzednim odcinku dojrzałe i mądre zachowanie Jake'a w kwestii swojej kariery. A teraz, gdy niespodziewanie zaskakuje Amy oświadczynami, jest to kropka nad i. Jake zmienił się przez te sezony i stał się postacią wyrazistszą i ciekawszą. Wyszedł ze schematu głupkowatego i przerysowanego policjanta, pokazując coś więcej. Scena oświadczyn jest niewiarygodnie ważna fabularnie, ale zarazem utrzymana w stylu tego serialu. Z pewnymi głupotkami, które rozbawiają. A całość ma oczywiście potencjał na wiele dobrych odcinków w przyszłości.
Brooklyn Nine-Nine trzyma w 5. sezonie lepszy poziom niż w poprzednim. Dużo przemyślanych gagów opartych na różnorodności i potencjale obsady oraz ważne fabularne decyzje. Oby tak dalej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h