Brooklyn 9-9: sezon 5, odcinek 4 – recenzja
Jak co roku przed Halloween serial Brooklyn 9-9 oferuje posterunkową rywalizację o pas najgenialniejszego człowieka. Te odcinki zawsze były świetne i zabawne. Nie inaczej jest teraz! Nawet twórcy ważną decyzją fabularną przebijają samych siebie.
Jak co roku przed Halloween serial Brooklyn 9-9 oferuje posterunkową rywalizację o pas najgenialniejszego człowieka. Te odcinki zawsze były świetne i zabawne. Nie inaczej jest teraz! Nawet twórcy ważną decyzją fabularną przebijają samych siebie.
Tym razem w wielkiej halloweenowej rywalizacji posterunku 9-9 biorą udział wszyscy bohaterowie. Jak w poprzednich sezonach rozgrywka toczyła się wokół Holta, Amy i Jake'a, tak teraz inni wkraczają do gry i przejmują inicjatywę. Dzięki temu nie czuć wrażenia monotonności czy jakiejkolwiek powtórki z rozrywki. Twórcy wykorzystują to, by zmienić trochę zasady i rozruszać towarzystwo. Wypada to przekomicznie głównie dlatego, że każdemu włącza się zmysł rywalizacji i przejmuje on władzę nad rozsądkiem. Czuć to przede wszystkim w nawet zabawnych scenach pomiędzy Amy i Jakiem, gdzie ta pierwsza mocno mu wrzuca.
Tak jak zawsze Brooklyn Nine-Nine raczy wieloma pomysłowymi zagrywkami. Sporo tutaj niezłych gagów wykorzystujących potencjał różnorodności obsady. Czy to kwestia z rozrywaniem koszul (Scully jak zawsze robi coś dziwacznego), czy z pieskami, czy choćby motyw z Holtem, który w zabawny sposób wydostaje pas spod ciężkiego serwera. Jest to czasem przerysowane, przegięte, ale wiele razy po prostu śmieszne. A to najważniejsza zaleta tego serialu.
Ciekawie wypadają też momenty większej intrygi, gdzie bohaterowie oszukiwali siebie wzajemnie, by osiągnąć sukces w rywalizacji. Kwestia rzekomego powrotu Giny wypada ciekawie i zabawnie, podobnie jak fałszywy Boyle z piramidą finansową. Nawet kwestia nawiązania do serialu The Handmaid's Tale jest wprowadzona dość sprawnie i z dozą dobrego humoru. Szczególnie, gdy widzimy, jak Jake wykorzystał to, by dorwać sejf z pasem.
Do pewnego momentu to typowy Brooklyn Nine-Nine ze zwariowanymi przygodami bohaterów i dużą doża dobrego humoru. Gdy jednak dochodzimy do kulminacji, mamy dowód na to, jak ten serial dojrzewa w tym sezonie. Widzieliśmy już w poprzednim odcinku dojrzałe i mądre zachowanie Jake'a w kwestii swojej kariery. A teraz, gdy niespodziewanie zaskakuje Amy oświadczynami, jest to kropka nad i. Jake zmienił się przez te sezony i stał się postacią wyrazistszą i ciekawszą. Wyszedł ze schematu głupkowatego i przerysowanego policjanta, pokazując coś więcej. Scena oświadczyn jest niewiarygodnie ważna fabularnie, ale zarazem utrzymana w stylu tego serialu. Z pewnymi głupotkami, które rozbawiają. A całość ma oczywiście potencjał na wiele dobrych odcinków w przyszłości.
Brooklyn Nine-Nine trzyma w 5. sezonie lepszy poziom niż w poprzednim. Dużo przemyślanych gagów opartych na różnorodności i potencjale obsady oraz ważne fabularne decyzje. Oby tak dalej.
Źródło: zdjęcie główne: JORDIN ALTHAUS/FOX
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat