Michael Weatherly powraca jako Bull w 2. sezonie serialu. I choć ma to swoje momenty i zalety, nadal trąci przeciętnością.
Nowy sezon
Bull rozpoczyna się intrygująco od monologu o skandalach. Ciekawe, w miarę mądre i mające potencjał na dobry odcinek. Zwłaszcza gdy jesteśmy chwilę później raczeni sprawnym upozorowaniem morderstwa w obronie własnej, czyli sprawą, jaką będzie zajmować się bohater. Szkoda, że twórcy sami nie zdają sobie sprawy, jak oparcie na takich banalnych rozwiązaniach psuje jakość ich serialu.
Nie przeczę, że ten serial ma w sobie przyjemny wymiar rozrywkowy. To jeden z takich seriali, które kiedy włączymy byle jaki odcinek, łapiemy wszystko i czerpiemy satysfakcję z seansu. Podobnie jak to swego czasu działały
Kryminalne zagadki, tak właśnie sprawdza się
Bull. Premiera nowej serii pokazuje po raz kolejny, że jest to rozrywka prosta, mało wymagająca, ale z odpowiednią dawką humoru oraz sprawnym angażowaniem widza w historię. A to naprawdę działa, więc brawa dla twórców, bo taka rozrywka też ma swoich odbiorców i może się podobać.
Mam problem ze sprawą odcinka, która jest umiejętnie rozwijana aż do samego finału. Jest interesująco, poszczególne zwroty akcji mają sens i budują jakieś emocje. Gdy jednak dochodzimy do kulminacji i wszystko kończy się tym, że panna wpada przez to, że zastrzeliła męża, mając rękawiczkę, trudno nie kryć zaskoczenia absurdem. W tym miejscu scenariusz zostaje położony na łopatki przez niedopracowanie twórców. Bull i spółka mają raport, z którego wynika, że na broni nie ma odcisków palców. I my mamy uwierzyć, że nikomu w policji to nie wydawało się dziwne? I nikt nie zainteresował się czymś tak bardzo podejrzanym? Takie rozwiązanie wątku budzi wręcz niesmak.
Michael Weatherly wciąż sprawdza się w głównej roli. Ma swoje momenty lepsze i gorsze, kiedy napędza fabułę lub buduje dobre interakcje z innymi postaciami. Jednocześnie mam z nim problem. Bull to nie jest zbyt ciekawa postać. Nie ma w sobie nic oryginalnego ani wyjątkowego, a Weatherly pomimo starań, nie buduje tutaj bohatera wyjątkowego. To właśnie jest trochę problem tego serialu, bo podobnie jak w
Kryminalnych zagadkach, mamy w głównych bohaterach mieszankę stereotypów mających sugerować, że są ludźmi. Jednak gdy widz ogląda różne seriale i widział mnóstwo podobnych postaci, powinien dostrzec, że to wszystko jest jakieś miałkie i bezosobowe.
Nie zrozumcie mnie źle.
Bull to nie jest zły serial. Spełnia on swoją rolę wyśmienicie, dając poziom rozrywki, jaki można oczekiwać. Jest zabawnie, lekko i przyjemnie. Oby jednak dopracowano i przemyślano wątki kryminalne, by miały więcej sensu i nadal będzie nieźle.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h