Jeannie wyraźnie zmieniła się od czasu pierwszego sezonu, a w jej zachowaniu momentami widać duży wpływ szkoły Kaana. Postać staje się o wiele bardziej zła od Marty'ego, bo nawet on nie jest tak bezwzględny i dwulicowy jak Jeannie w stosunku do osób jej bliskich. Widzimy, jak znakomicie rozgrywa swoją grę, gdy do firmy powraca Rainmaker. Bohaterka jest świadoma, że jego obecność tutaj to dla niej koniec i nie ma najmniejszych szans na żaden rozwój. Znakomicie najpierw zapewnia sobie posłuch Marty'ego, asy w rękawie, a na koniec pozbywa się problemu Rainmakera. Scena z granatem to perfekcyjne podsumowanie działań Jeannie i jej ostatecznej przemiany w kogoś już nie tak słodkiego i sympatycznego.
Zachowanie bohaterki jest o tyle zaskakujące, że wyrolowała kogoś tak jakby dla niej bliskiego. Mimo wszystko z Martym łączyła ją bliskie relacje, a w pewnym momencie nawet go kochała. Świetnie pokazano wpływ jej działań na Kaana podczas jego spotkania z szefem firmy, która miała mu zapewnić pieniądze. To jednak końcowa scena na lotnisku idealnie oddaje ducha Kłamstw na sprzedaż - choć Jeannie wykiwała go całkowicie, trudno oprzeć się wrażeniu, że Marty jest z niej dumny. Tylko czy aby nie stworzył potwora, który sprawi mu jeszcze więcej kłopotów?
[video-browser playlist="634301" suggest=""]
Problemem Kłamstw na sprzedaż jest brak wyrazistych nowych postaci. Wszyscy bohaterowie, którzy dołączyli w tym sezonie, są nijacy i kompletnie niczego nie wnoszą do serialu. Nawet wykorzystanie jednej z nich przez Jeannie w roli człowieka od czarnej roboty nie usprawiedliwia twórców. Mogliby tutaj dodać coś wyjątkowego, świeżego, a poszli po linii najmniejszego oporu.
Clyde ma całkiem zabawy wątek - jego ciągłe "walki" z Monicą mogą bawić i są na tyle szalone, że dostarczają odpowiedniej dawki wrażeń. Miarka jednak się przebrała, Clyde traci cierpliwość i odchodzi w dobrym stylu. Wydaje się, że naturalnym następstwem jest jego próba dołączenia do Marty'ego lub Douga, tyle że Kaan raczej nie wybaczy mu zdrady tak łatwo. Z Dougiem związana jest jedna śmieszna scena - jego rozmowa z Jeannie. Na razie bohater ten stanowi zaledwie tło i nie ma nic specjalnego do roboty.
House of Lies serwują mocny odcinek z wybitnymi, zaskakującymi działaniami Jeannie, które szalenie dobrze się ogląda.