"Burton i Taylor" ("Burton & Taylor") to kolejny po zrealizowanym przez amerykańską stację Lifetime "Liz i Dick" film opowiadający historię tych dwóch gwiazd kina. O ile jednak negatywnie przyjęty przez widzów i krytyków amerykański obraz (z Lindsay Lohan oraz Grantem Bowlerem w rolach głównych) skupia się na tabloidowej wersji związku aktorów, o tyle w "Burtonie i Taylor" chodzi bardziej o pokazanie dwóch ludzi, którzy spędzili razem wiele lat. Richard Burton i Elizabeth Taylor są tylko pretekstem do opowiedzenia bardziej uniwersalnej historii. Laxton (reżyser głównie filmów telewizyjnych oraz seriali) oraz scenarzysta William Ivory zdecydowali się pokazać końcowy etap znajomości Burtona i Taylor - czasy, gdy para była już po dwukrotnym rozwodzie. Poznanie się na planie "Kleopatry" i ich burzliwe losy są jedynie delikatnie wspominane. Akcja filmu rozpoczyna się od konferencji prasowej, na której aktorzy ogłaszają wspólną pracę nad sztuką teatralną. Gra w "Private Lives" autorstwa Noëla Cowarda była pomysłem Taylor, która chciała odnowić znajomość z Burtonem. [video-browser playlist="638470" suggest=""] W główne role wcielili się Helena Bonham Carter oraz Dominic West (znany widzom z "Czasu prawdy" oraz nowego serialu "The Affair"). Ich kreacje są największym plusem tej produkcji. Taylor w interpretacji Bonham Carter jest niejednoznaczna: z jednej strony irytuje swoim gwiazdorstwem oraz przewrażliwieniem na punkcie samej siebie, z drugiej wzbudza współczucie zagubieniem i tęsknotą za przeszłością, zyskuje ludzką twarz. Podobnie można spojrzeć na postać Burtona - w wersji Westa jest człowiekiem, który bardzo chce być postrzegany przez pryzmat swojego talentu, nie zaś jedynie jako "mąż Elizabeth Taylor", a właśnie tak został zaszufladkowany przez prasę tabloidową. Bonham Carter i West stworzyli bardzo wiarygodne kreacje. Czy odpowiadają rzeczywistości? Tego nie dowiemy się nigdy, ponieważ nie znaliśmy tak naprawdę Burtona i Taylor. Ich obraz został wykreowany przez media i o tym również opowiada ten film: nie o gwiazdach ekranu, a o ludziach, którzy wiele ze sobą przeżyli i kochają się, jednak nie wiedzą, co z tą miłością powinni począć. "Burton i Taylor" to produkcja przeznaczona do emisji w telewizji, co widać na pierwszy rzut oka: historia jest tak skonstruowana, aby zmieścić się w 90 minutach, przestrzeń została zamknięta w niewielu lokalizacjach, zaś role drugoplanowe ograniczono do minimum. Nie znaczy to jednak, że obraz Laxtona na tym traci, ponieważ pozwoliło to wytworzyć kameralną atmosferę, która mocno kontrastuje z metaforyczną wielkością samych gwiazd oraz ich wspólnej historii. Charakteryzatorzy nie starali się za bardzo upodobnić aktorów do Taylor i Burtona, ponieważ nie o podobieństwo tak naprawdę tu chodzi - jak już wspominałam, nacisk został położony na coś zupełnie innego. Czytaj również: Nowy zwiastun aktorskiego filmu „Kopciuszek” Po seansie "Burtona i Taylor" zostaje wiele pytań, z którymi musi zmierzyć się widz. Film Laxtona porusza kilka ciekawych pomniejszych problemów, jak przykładowo pytanie, czy do teatru przychodzi się po to, by obcować ze sztuką, czy aby podziwiać znane z kina gwiazdy. To jest plus tej produkcji: nawet jeżeli historia znajomości Richarda Burtona oraz Elizabeth Taylor kompletnie nas nie interesuje, seans filmu BBC jest w stanie zwrócić naszą uwagę na pewne problemy, bez epatowania tabloidowością i atmosferą wszechobecnej plotki.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj