Kampania jest po prostu świetna, ośmielę się stwierdzić, że wręcz najlepsza w historii Call of Duty. I choć nie każdy się z powyższym zapewne zgodzi, to raczej nikt nie będzie spierał się, że jest również najbrutalniejsza, najmroczniejsza i najpoważniejsza. Do tego, choć gra dzieje się w alternatywnej rzeczywistości, to liczba nawiązań do realnych konfliktów i sytuacji na świecie jest bita na głowę chyba tylko przez dwie ostatnie części Medal of Honor. Mamy tu atak bronią chemiczną, bardzo przypominający masakrę Kurdów przez Pierwszą Wojną w Zatoce, bądź obecną sytuację w Syrii, Wedrzemy się do kompleksu, w którym przebywa przywódca organizacji terrorystycznej, której nazwa dziwnie przypomina AL-Kaidę, a podczas samej misji czułem się, jakbym oglądał scenę polowania na Osamę Bin Ladena z Wroga Numer Jeden. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Dostało się po uszach nawet Brytyjczykom za ich opieszałość w stosunku do sytuacji na ulicach Londynu, a także Amerykanom za Benghazi. I to w niespecjalnie nawet subtelny sposób. Więcej o fabule nie ma co opowiadać, gdyż tylko i wyłącznie zepsułoby się zabawę i odkrywanie przeróżnych smaczków i nawiązań, skupmy się więc na postaciach.

Fabuła

9 /10

Powraca wielbiony przez fanów kapitan Price. Jednak nie w sposób, na jaki niektórzy zapewne liczyli. Choć wciąż jest postacią wyjątkowo honorową i pełną swoistej rycerskości, to jednak nie spodziewajcie się tu księcia w lśniącej zbroi. Zamiast tego Wasz wybawca wjedzie na pełnej, z dymiącym karabinem zamiast miecza, a koloru munduru nie da się już poznać spod warstwy krwi. Nowy Price nie dość, że jest jeszcze twardszy od swojego poprzednika, choć mogłoby się to wydawać niemożliwe, to jeszcze pozbawiony jest wszelkich hamulców i skrupułów, jakich można by się spodziewać po tej postaci. Podkreśla to między innymi wymiana zdań między nim a Gazem, kiedy to sierżant zarzuca kapitanowi przekroczenie linii, na co ten odpowiada – linia jest tam, gdzie my ją narysujemy. Dla mnie osobiście jest to znacznie lepsza, bardziej naturalna, ciekawsza i dopasowana do nowego mroku serii wersja tej postaci. Duża tu też zasługa portretującego go, zarówno w roli aktora głosowego, jak i modela, Barry’ego Sloane’a, znanego jako Joe „Bear” Graves, dowódca jednego z oddziałów US Navy SEALs w serialu Six. To jednak nie koniec powrotów, jedną z postaci, którymi przyjdzie nam grać, jest sierżant Kyle Garrick i choć zrozumiałe, że z początku fanom serii nic to kompletnie nie mówi, to w pewnym momencie nasz dzielny policjant, a później operator SAS, dostaje pseudonim… Gaz. Podobnie jak w przypadku Price’a nie jest to dokładnie ta sama postać, zaś jego rola jest tutaj zdecydowanie większa. Podczas kampanii spotkamy również, choć mocno epizodycznie, sierżanta Griggsa, Nikolaia, Kamarova, a wiele innych postaci i wydarzeń zostaje choć napomkniętych. Gdyby nie pewne różnice oraz fakt, ze od początku twórcy zapowiadali, że będzie to miękki reboot, można by spokojnie traktować opowiedzianą tu historię jako prequel do Call of Duty 4. Wprowadzono też nowych bohaterów, zarówno pierwszo-, jak i drugoplanowych. Każdą z nich wpleciono bardzo dobrze w tę nową opowieść i sprawiono, że ich losem przejmiemy się równie mocno jak naszych starych znajomych. Moją największą sympatię zyskała Farah, przywódczyni ruchu oporu, a to wszystko za sprawą jej charyzmy, połączonej z przeszłością, która nie jest daleka od tego, co dzieje się tuż obok nas. Jednak nie samą historią człowiek żyje, a dla dużego grona odbiorców Call of Duty to przede wszystkim multiplayer. I tutaj należy powiedzieć jasno – gra jest w tym aspekcie mocno polaryzująca. Ilość zmian, jakie nastąpiły, obraca rozgrywkę o niemal 180 stopni. Jasne, już przy WWII mieliśmy powrót do schematu „butów na glebie”, a gra mocno zwolniła, jednak Modern Warfare wprowadza to na zupełnie nowy poziom. Począwszy od modyfikacji broni, przez tworzenie klas, a na konstrukcji map skończywszy.

Tryb wieloosobowy

9 /10

Rozgrywka jest tu dużo bardziej taktyczna, powolniejsza, bo choć czas potrzebny na zabicie przeciwnika jest, jak na tę serię rekordowo krótki, to tempo ruchu, a przede wszystkim przechodzenia z biegu w celowanie, zostało znacznie spowolnione, co w połączeniu z nowymi mechanikami jak podwójny sprint i możliwość opierania się o elementy otoczenia znacznie wspomaga celność i często zmniejsza naszą sylwetkę, zmuszają do uważnego planowania zupełnie nowych taktyk, niespotykanych do tej pory w serii. Zrezygnowano też, w większości przypadków, z charakterystycznej dla serii konstrukcji map, opartej na trzech głównych liniach, łączących się miejscami ze sobą, zaś niektóre mapy, zwłaszcza te w trybie wolny naziemnej, zyskały niespotykaną do tej pory w serii wertykalność.   Tryby, a konkretnie ich zróżnicowane, to kolejna zaleta. Powracają takie klasyki jak Dominacja, Deathmatch czy Zabójstwo potwierdzone, ale też dodano ogromną Wojnę Naziemną, w której uświadczymy znacznie większe mapy, dłuższe mecze a także pojazdy, czy też tryb potyczek nocnych, z wykorzystaniem noktowizora. Kolejna zmiana to modyfikacja broni - już nie potrzeba żadnych dodatkowych perków, by móc dodać kolejne elementy, ot po prostu mamy 5 slotów na ulepszenia, w które możemy wsadzić różne długości lufy, urządzenia wylotowe, celowniki, kolby, magazynki i wiele innych, Każda broń posiada kilkadziesiąt modyfikacji do odblokowania, oferując nam niespotykaną do tej pory w serii liczbę kombinacji i możliwość dostosowania wyposażenia pod siebie.
fot. Activision
+2 więcej
Pozostaje jeszcze kwestia oprawy audiowizualnej i tu nic dodać, nic ująć, całość prezentuje się po prostu pięknie, niesamowicie płynnie, bez żadnego zająknięcia czy spadku FPS, czasem jedynie tekstury w przerywnikach muszą się doczytać. Co zaś tyczy się muzyki, jest klimatyczna, świetnie dobrana do tego, co aktualnie dzieje się na monitorze i wprawia w niesamowity nastrój.

oprawa audiowizualna

9 /10

Podsumowując, Call of Duty: Modern Warfare to jedna z najlepszych, a dla mnie osobiście najlepsza, odsłona tej serii nie dotycząca II Wojny Światowej. Naprawdę nie mogę znaleźć chyba dostatecznie dużo słów pochwały zarówno za historię jak i znaczące zmiany w trybie multiplayer. Mam nadzieję, że spotkam się z Wami na polu walki i jestem pewny, że będziecie się równie dobrze bawić jak ja. A teraz sprawdzić sprzęt i ustawić się przy drzwiach. Gaz, Ty prowadzisz, pamiętajcie – raz w mostek, raz w głowę, oszczędzać amunicję. Wchodzimy na 3…2…1… Bravo Six, going dark

Ocena końcowa

9/10


Fabuła

9/10

Tryb wieloosobowy

9/10

oprawa audiowizualna

9/10
Plusy +Fabuła; +Powrót znajomych twarzy... +...i całe grono nowych; +Brutalność, mrok, realizm; +Zmiany na lepsze. Minusy -Nierówna jakość map; -Kampania mogłaby być dłuższa.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj