"Chappie" chyba najprościej nazwać baśnią science fiction dla dorosłych. Trudno nie dostrzec w tytułowym bohaterze pewnych podobieństw do... Pinokia, a reżyser czerpie inspirację z różnych dziedzin popkultury i tworzy bardzo specyficzną mieszankę. Ciekawe jest w tym to, że "Chappie" to nie jest pusty film akcji w klimatach SF, bo tutaj tak naprawdę widowiskowych scen nie ma zbyt wiele. Cała narracja opiera się na historii robota i jego poznawaniu świata. Innymi słowy Blomkampowi udaje się sprawnie zrobić film o bohaterze, który nie jest człowiekiem. Poznajemy tego robota, zaczynamy nawiązywać z nim nić emocjonalną, a gdy walczy o przeżycie, to udziela się widzowi podczas seansu. Być może problemem "Chappie" są oczekiwania, bo zwiastuny zapowiadały efektowne i pełne akcji kino science fiction. Tak naprawdę scen widowiskowych jest niewiele - ot, trochę na początku i na końcu. Całość opiera się na robocie, jego interakcjach z innymi ludźmi i poznawaniu świata. I ogląda się to dobrze, a co najważniejsze - wzbudza emocje. Historia opowiedziana jest w dość brutalnym tonie, bo gdy trzeba, reżyser nie waha się użyć przemocy. Działa to nawet nieźle, ponieważ nadaje wagi całej opowieści. [video-browser playlist="755634" suggest=""] Mam jednak kłopot z tym filmem z uwagi na Die Antwoord, którzy są zarazem plusem i minusem. Muzykom na pewno należą się brawa, bo pokazali się z dobrej strony, tworząc postacie wyraziste, ciekawe i wzbudzające emocje. Trudno powiedzieć, ile w tym gry, ile wskazówek reżysera, a ile wieloletniego doświadczenia w kreowaniu takich postaci. No i to właśnie jest minus, bo można odnieść wrażenie, że  "Chappie" to film mający być hołdem lub reklamówką Die Antwoord - zbyt dużo tutaj momentów podkreślających ich fajność, a w tle co chwilę towarzyszy nam ich muzyka. To trochę przytłacza i odciąga uwagę od esencji tej opowieści. "Chappie" to kino specyficzne, rzekłbym, że niemal wymagające, wzbudzające emocje i w pewnych momentach być może nawet zmuszające do myślenia. Najlepiej podejść do tego filmu z otwartym umysłem, bo za pierwszym seansem miałem bardzo mieszane odczucia, gdyż spodziewałem się czegoś z większą dawką akcji, ale bez oczekiwań przy drugim oglądaniu już dostrzegałem i doceniałem zalety wizji reżysera. Wydanie Blu-ray oferuje masę materiałów dodatkowych, które fantastycznie rozwijają to, co znamy już z samego filmu, i rzucają światło na wiele detali. Interesujące jest alternatywne zakończenie, które wydaje się ciekawsze od tego kinowego. Szczególnie dobrze prezentują się dodatki "Chappie: Profesor z ulicy" oraz "Broń i roboty" - oba filmy odpowiadają na masę pytań, jakie pojawić się mogą podczas seansu, i zaspokajają w pełni ciekawość. Dobrze też wypada materiał o efektach specjalnych, w którym poznajemy wszelkie ciekawostki na temat Chappiego oraz paru kluczowych scen. Dobrze jest zobaczyć kilka scen, w którym widzimy, jak Sharlto Copley gra jeszcze przed nałożeniem efektów - widać tutaj, jak dobrą pracę wykonuje aktor. Chappie to Copley w 100%, a wygląd robota to jedynie kostium. Ciekawy jest też reportaż o realizacji filmu, który dopowiada sporo do tego, co mogliśmy oglądać w wyżej wymienionych materiałach. Trochę jednak rozczarowuje "Robotyka", gdyż temat jest potraktowany zbyt powierzchownie i mało ciekawie. Spodziewałem się czegoś, co porządnie rozwinie temat wizji i inspiracji. Nadrabia jednak fajny materiał o plenerach, który pokazuje tytaniczną pracę ekipy. To jeden z tych materiałów zza kulis, które budzą wrażenie. "Chappie" to film stworzony dla Blu-ray, bo można docenić jego wizualne zalety dzięki fantastycznej jakości obrazu, a jak na tak rozbudowaną produkcję przystało, mamy masę naprawdę wartych uwagi materiałów dodatkowych.
źródło: materiały prasowe
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj