Odcinek "King of the Damned" zaskoczył wielu. Śmierć Abaddon – chociaż spodziewana przez dużą część widowni, była szybka i lekko rozczarowująca dla tych, którzy czekali na bardziej widowiskową walkę. Była jednak doskonałą ilustracją mocy Pierwszego Ostrza i zmian zachodzących w Deanie pod wpływem Piętna Kaina. Castiel został "świetlanym przywódcą" sporej grupy aniołów i wydawało się, że w tej roli będziemy go oglądać do końca sezonu. Jednak twórcy tym razem szybko prą do przodu i kończą ten watek, zanim się na dobre rozpoczął, przy okazji demonstrując wszem i wobec umiłowanie "ludzkości" przez Castiela. Decyzja podjęta przez anioła jest sensowna i pasuje do charakterystyki jego postaci, jednak trochę szkoda "anielskiej armii" bo miała spory potencjał dramatyczny.

Motyw walki o niebo jest w całym sezonie dziewiątym prowadzony dość dziwnie. Owe szumnie zapowiadane na początku wojny anielskie w zasadzie rozlazły się w szwach. Jak diabeł z pudełka wyskakiwał co jakiś czas kolejny lider, by potem szybciutko zostać zasztyletowanym, zdekapitowanym albo spalonym przez konkurenta. W "Stairway to Heaven" do piachu idzie następny anielski przywódca i ostatecznie zostaje już tylko dwóch adwersarzy – Metatron i Castiel.

Odcinek ma dobre tempo i ciekawą intrygę. Podkreślono bardzo mocno rolę Metatrona. Historia wydaje się rozwijać zgodnie z jego zamierzeniami i (jak na razie) to on jest jedynym wygranym. Epizod obfituje również w popkulturowe nawiązania, więc widzowie mają sporo zabawy, rozpoznając aluzje w nim zawarte.

[video-browser playlist="634148" suggest=""]

Interesujący jest motyw zamachowców-samobójców, analogiczne historie dzieją się przecież w realnym świecie. Od dawna wiadomo, że religia i charyzmatyczni przywódcy potrafią nieźle zamieszać w głowie mniej odpornym na sugestię jednostkom.

Dean brnie dalej w ciemność, a Sam zaczyna się tym martwić. Zmiana osobowości Deana nie jest może głęboka  raczej pod wpływem Znaku na powierzchnię wychodzi ta strona jego natury, która zawsze była w nim głęboko ukryta. Czy Dean Winchester popada w szaleństwo, czy powoli przechodzi na ciemną stronę mocy? Ostatnia scena odcinka może wskazywać na to pierwsze, ale jak się wydaje w tym względzie scenarzyści nie powiedzieli ostatniego słowa. No cóż, finał już niedługo.

Wadą odcinka jest sposób pokazywania Metatrona. Widzowie przyzwyczaili się, że to taki nieduży facecik z dziwnymi mocami i manią wielkości. Jest szalony, zdziwaczały i inteligentny. Nie ma potrzeby czynić go śmiesznym.

Sezon zbliża się do końca, ostatni fragment opowieści powinien wiele wyjaśnić i kończąc jedną historię, zacząć drugą, którą widzowie będą się pasjonować w sezonie dziesiątym. "Stairway to Heaven" jako odcinek łączący zdecydowanie może się podobać i zaostrza apetyt na finał.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj