Siłą Ciemności jest atrakcyjna narracja, choć nie od początku jest to zauważalne. Wstęp niesie ze sobą kilka nieczytelnych i zagadkowych wydarzeń, które mogą wywołać mętlik w głowie czytającego. Poznajemy zhańbionego rycerza, który podejmuje się zlecenia uratowania księżniczki rzekomo więzionej w ruinach zamku. Licząc na odkupienie win z przeszłości, wyrusza na wyprawę. Wkrótce okazuje się, że został wmanewrowany w sprawę, która go przerasta. Między nim a młodą dziewczyną rodzi się uczucie zagrożone przez tytułową ciemność. Rycerz, księżniczka w opałach, czarownice, potwory i źli możnowładcy – sztampa z pierwszych stron ustępuje miejsca czemuś znacznie głębszemu, niż pierwotnie mogło się wydawać. Autor Hubert Boulard (autor zmarł niestety w 2020 roku) wykorzystuje konwencję fantasy, żeby opowiedzieć o ludzkich emocjach i ciemności kryjącej się w ich duszach. Jasny podział na dobro i zło w tym komiksie nie istnieje. Miłość i namiętność przeradzają się w zawiść, a finalnie wnienawiść. Między bohaterstwem a bezwzględnością jest cienka granica. Dzika żądza jest w stanie zniszczyć wszystko to, co powstało dzięki światłości. Historia Huberta, mimo że ulepiona ze standardów fantastyki, zanurza się coraz głębiej w ludzką duszę, gdzie odnajduje dużo zła, ale również promyk nadziei. Po przeczytaniu całości nie ma wątpliwości, że komiks ma humanistyczne przesłanie. Defetystyczne oraz smutne, ale też chwytające za serce i poruszające.
Egmont
Czym byłaby mądra opowieść bez atrakcyjnej fabuły i błyskotliwej akcji? Zapewne moralitetem, którego lektura niekoniecznie wywoływałaby w nas wiele emocji. Na szczęście Ciemność idzie inną drogą. Narracyjna maestria autora pozwala historii płynąć poprzez dynamiczne zwroty wydarzeń, trzymające w napięciu konfrontacje i niespodziewane rozwiązania. Punkt wyjścia celowo jest zawoalowany. Hubert miarowo i sukcesywnie obiera fabularną cebulę z kolejnych warstw, docierając w odpowiednim momencie do sedna. Dzięki obszernym retrospekcjom i szczerym rozmowom między rycerzem Arzhurem i księżniczką Isleną poznajemy wszystkie sekrety barwnego świata. Dwójka głównych bohaterów niechętnie dzieli się tym, co ma w sercu. Z czasem dowiadujemy się jednak o nich wszystkiego. Wraz z wyjawieniem ostatnich tajemnic fabuła uzyskuje dopełnienie. Ciemność nie robiłaby tak wielkiego wrażenia, gdyby nie wyjątkowa szata graficzna. Stylistyka idealnie pasuje do baśniowej konwencji. Pierwszorzędne wrażenie robi kolorystyka, której autorem jest sam Hubert. Artysta, wraz z rysownikiem Vincentem Mallie, stworzył niezwykły kolaż bajkowej estetyki z mrokiem. Wielobarwny i przepełniony magią świat jest sukcesywnie pochłaniany przez ciemność. Powstaje interesujący kontrast ciepłej kolorystyki z półmrokiem, w którym toczą się najbardziej dramatyczne wydarzenia. Momentami mamy wrażenie, że przeglądamy album z ilustracjami skierowanymi do dzieci, gdzie twarze postaci mają w sobie coś kreskówkowego i przyjaznego. Innym razem trafiamy na mroczne wizje, w których próżno szukać optymistycznych akcentów. Powyższe zestawienie nie jest oczywiste, ale robi naprawdę dobre wrażenie.
Ciemność to perła gatunku fantasy zarówno ze względu na wizualia, jak i opowieść. Mrok jest w tym komiksie piękny i pociągający, a fabuła, mimo że umiejscowiona w innej rzeczywistości, skupia się na rzeczach charakterystycznych również dla naszego świata. Wiemy przecież aż za dobrze, czym jest żądza władzy i do czego jest w stanie doprowadzić ludzi.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj