W Cieniach, piątym kryminale z komisarzem Mortką, Wojciech Chmielarz zamyka wszystkie najważniejsze wątki cyklu. I robi to w imponującym stylu, dając czytelnikom najlepszą powieść od czasów zasłużenie nagrodzonego Wielkim Kalibrem Przejęcia.
Po znakomitym Przejęcienieco rozczarowało mnie Osiedle marzeń, w którym autor upakował tyle wątków, że starczyłoby na wielosezonowy serial, a dodatkowo uczynił podkomisarza Kochana geniuszem śledczym, każąc mu hurtowo rozwiązywać niewyjaśnione sprawy sprzed lat. Jednak lektura Cieniekaże spojrzeć na pewne niedostatki poprzedniego tomu zupełnie inaczej. Jak na zło konieczne, niezbędny prolog do właściwej opowieści o starciu w zasadzie wszystkich bohaterów z konsekwencjami decyzji podejmowanych na przestrzeni całego cyklu.
W Milanówku znalezione zostają zwłoki dwóch kobiet, zastrzelonych ze służbowej policyjnej broni, która – jak się okazuje po sprawdzeniu numeru seryjnego – należy do Kochana. Sytuacji nie poprawia fakt, że denatki to żona i córka Wilka, jednego z Trójki z Neptuna, którego zwłoki podkomisarz, nieoczekiwanie dla wszystkich, odnalazł w poprzedniej części. Tymczasem główny zainteresowany zapada się pod ziemię, co należy zinterpretować jako przyznanie się do winy. Jednak Jakub Mortka, sprowadzony na miejsce zdarzenia przez swojego szefa, nie wierzy w winę dawnego partnera. Raczej w to, że zabójcy Trójki z Neptuna postanowili wyeliminować niewygodnego policjanta, który po sześciu latach zaburzył ich przekonanie o bezkarności. Wysłany na przymusowy urlop, Mortka postanawia zgłębić okoliczności zniknięcia Trójki z Neptuna, w przekonaniu, że znalezienie sprawców dawnych zabójstw będzie równoznaczne ze zidentyfikowaniem zabójców z Milanówka. I oczyszczeniem niesłusznie podejrzewanego kolegi.
Tymczasem Sucha, w przerwach od wykonywania obowiązków służbowych, stara się zidentyfikować bohaterów filmu Zuzanny Łatkowskiej, który przypadkowo zabrała z miejsca zbrodni. W miarę pozyskiwania kolejnych informacji dochodzi do przekonania, że potrzebuje mocniejszych dowodów niż sam film. Inaczej sprawcy, ustosunkowani i bogaci, unikną odpowiedzialności za nagrane czyny. W obu sprawach jak echo powraca nazwisko Borzestowskiego, wszechmocnego gangstera, który po aresztowaniu jednego z jego najbliższych współpracowników, zainteresowanego statusem świadka koronnego, znalazł się w sytuacji nie do pozazdroszczenia.
Wojciech Chmielarz daje zatem tym razem czytelnikom fabułę tak bogatą w wydarzenia, że wystarczyłaby, aby obdzielić przynajmniej dwie powieści. Ale choć precyzyjnie kontroluje rozwój akcji w każdym z licznych wątków, aż do wyjątkowo efektownej kulminacji, znalazł się już na tym etapie pisarskiego rozwoju, na którym to nie zagadka tożsamości sprawcy interesuje go najbardziej. Cienie to najczarniejszy noir, opowieść o tym, dlaczego system nie działa. I chodzi tu nie tylko o wymiar sprawiedliwości, reprezentowany przez policję i prokuraturę. Także o władzę ustawodawczą, chodzącą na pasku sprawnych lobbystów, takich jak Łazarowicz. O rynek pracy, ceniący nie kompetencje jednostki, ale jej umocowanie w systemie lokalnych wpływów. Niesprawiedliwy tak samo na prowincji, gdzie miejsca pracy dzielą wójt i pleban, jak w Warszawie, gdzie, jeśli nie znasz właściwych ludzi, musisz zadowolić się byle jaką fuchą. A przyczyną niedostatków systemu, zdaje się mówić autor, jest rzecz niemożliwa do wyeliminowania – słabość czynnika ludzkiego. Żona, uważająca czułego męża za mięczaka, decyduje się zdradzić go z bardziej zdecydowanym mężczyzną i kończy jako niewolnica zachcianek kochanka. Mąż ulega wdziękom podsuniętej mu kobiety, a potem musi brnąć w coraz głębsze bagno, by ukryć swoją zdradę przed żoną. Prawy policjant kiwa głową, w dorozumiany sposób autoryzując zabójstwo kobiety, o której wie, że popełniła zbrodnię, lecz nie może jej aresztować z braku dowodów. I każda z tych osób do końca życia ciągnie za sobą cień, który łatwo może stać się hakiem i zostać wykorzystany do szantażu.
Dla Mortki działanie poza systemem, obchodzenie oficjalnych mechanizmów i procedur, stanowi swego rodzaju przełom. Tym samym bohater wyrzeka się ostatniej rzeczy, której zawsze był pewien. O ile bowiem w życiu prywatnym często działał spontanicznie, co miewało nieciekawe konsekwencje, o tyle w pracy zawsze wiedział, jak należy postąpić. Dla Suchej przejście do szarej strefy jest to o wiele łatwiejsze, gdyż aspirantka nie dźwiga zbyt ciężkiego bagażu skrupułów. Musi natomiast w pewnym momencie przyznać, że sama sobie nie poradzi, i poprosić o pomoc. A to już dla kobiety, dla której niezależność i samowystarczalność to jądro tożsamości, wielki kłopot. Borzestowskiego zdradza nie tylko bliski współpracownik, ale nawet jego własne ciało. Na ból kręgosłupa przestały już pomagać wszelkie dostępne leki, ale gangster nie chce poddać się operacji, dopóki jest w stanie chodzić. Widmo wózka inwalidzkiego, który byłby synonimem zależności i słabości, przeraża go bardziej niż najgorszy ból. Wojciech Chmielarz stawia każdego z bohaterów daleko poza obszarem jego strefy komfortu, zapraszając także czytelników, by wyszli z własnych i zastanowili się, jakie są ich prywatne cienie. Wstąpcie w Cienie, zdecydowanie warto skorzystać z tego zaproszenia.