Nowe odcinki Co robimy w ukryciu oferują nam kolejną dawkę szalonego, czarnego humoru i trzymają bardzo dobry poziom. Oceniam.
Nasze wampiry muszą wykonać misję zleconą im przez Barona Afanasa, polegającą na zawładnięciu całym Nowy Światem. Pomysł na realizację planu podrzuca krwiopijcom Colin i zabiera ich na spotkanie Rady Miasta. Nandor i Laszlo mają plan, jak zapanować nad tym organem władz lokalnych, natomiast Nadja postanawia stworzyć nowego wampira. Innym razem nasi krwiopijcy muszą zmierzyć się z bandą wilkołaków, z którymi weszli w konflikt, łamiąc tym samym warunki rozejmu między wampirami a bestiami. W tym czasie w biurze Colina pojawia się nowa pracownica, Evie. Okazuje się ona być emocjonalnym wampirem.
Po raz kolejny twórcy świetnie ogrywają w charakterystyczny dla siebie, pełen czarnego humoru sposób wampirzą legendę z wszelkimi jej stereotypami. Scenarzyści kreują znakomity pastisz mrocznych opowieści o krwiopijcach, tworząc z nich bohaterów bliższych lekkiej, zabawnej stronie popkultury niż tych, charakterystycznych dla produkcji grozy. I to wychodzi im świetnie, szczególnie gdy wrzucają główne postacie w serialu w coraz to dziwniejsze sytuacje, w których mogą skorzystać ze swoich mocy i umiejętności. Doskonałym tego przykładem są Nandor i Laszlo, których plany na zawładnięcie Radą Miasta spowodowały szeroki uśmiech na mojej twarzy i serdeczne, przyjemne rozbawienie. Sytuacje, w której nasi bohaterowie pozują na wytrawne, przebiegłe czarne charaktery są naprawdę doskonale zainscenizowane i przezabawne. Szczególnie spodobała mi się scena, w której Nandor próbował się połączyć telepatycznie z jednym z członków Rady Miasta, ale niestety ciągle coś mu przeszkadzało. Prosta realizacyjnie scena, ale skupiająca sporą dawkę niegłupiego humoru i przede wszystkim zapadająca w pamięć.
Na uwagę zasługuje również mało wyeksploatowany w tych odcinkach wątek przemiany Jenny w wampirzycę. To interesujący element fabuły, posiadający spory potencjał na rozwój w kolejnych odcinkach. Beanie Feldstein, wcielająca się w łaknącą krwi nowicjuszkę już nie raz sprawdzała się w komediowych rolach i liczę, że tutaj twórcy dadzą jej więcej pola do popisu w następnych epizodach. Szczególnie ciekawi mnie rozwój jej relacji z Nadją, która oparta jest na dziwnym pożądaniu przedstawionym oczywiście w charakterystycznym dla twórców krzywym zwierciadle oraz na interesującym, mentorskim sznycie. Scenarzyści bardzo dobrze bawią się tą relacją. Tak samo jak aktorki, które wcielają się w Jennę i Nadję. Może to być naprawdę niezły wątek poboczny, na co liczę.
Moimi zdecydowanymi faworytami w tych epizodach są jednak dwa wątki, ten z pojedynkiem wampirów i wilkołaków oraz Colin spotykający Evie. W pierwszym z nich twórcy nie bali się wyśmiać, oczywiście bardzo inteligentnie, konfliktu dwóch najbardziej znanych gatunków potworów z klasycznych horrorów. Twórcy zaoferowali nam całą masę prześmiesznych gagów, w których nasi bohaterowie i ich przeciwnicy zostali przerysowani do granic możliwości, jednak zgrabnie balansowali na tej linii, oferując kawał dobrej rozrywki. Zdecydowanie moją ulubioną sceną z tego wątku jest sekwencja pojedynku, w którym Nandor wykorzystuje gumową kość do pokonania przedstawiciela wilkołaków. Świetny moment serialu, który rozbawił mnie do łez.
Natomiast wykorzystanie przez twórców umiejętności Colina i Evie, czyli emocjonalnego i energetycznego wampira sprawiło, że otrzymaliśmy prawdziwy koktajl wybuchowy nieskrępowanego niczym humoru. Vanessa Bayer, jako żywiąca się żalem ludzi Evie była naprawdę znakomita. Aktorka świetnie czuła się w roli stonowanej, tajemniczej, ale również pełnej mrocznej energii i przebiegłej wampirzycy. A już w duecie z Markiem Prokschem grającym Colina sprawdziła się doskonale. Obydwoje tworzą ciekawy, ekranowy duet, którego każde pojawienie się na ekranie wzbudza ciekawość i szczery uśmiech. Najlepszym potwierdzeniem moich słów są w tym wypadku dwie, świetne sceny z udziałem postaci. Jedna to ich pojedynek na argumenty, gdzie prosty koncept został wykorzystany z maksimum skuteczności. Druga to ta przedstawiająca rozstanie Colina i Evie, gdzie cała sytuacja została przedstawiona z odpowiednią dawką humoru, z dużym luzem, bez popadania w jakąś wysiloną emocjonalność. Mam nadzieję, że postać Bayer pojawi się jeszcze w tym serialu.
Nowe odcinki serialu
Co robimy w ukryciu trzymają bardzo dobry poziom premiery, gwarantując ciekawe, wciągające wątki, świetnie występy aktorskie i dawkę nieskrępowanego, szalonego humoru.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h