Co robimy w ukryciu: sezon 1, odcinki 2-3 - recenzja
Data premiery w Polsce: 22 listopada 2024Nowe odcinki Co robimy w ukryciu oferują nam kolejną dawkę szalonego, czarnego humoru i trzymają bardzo dobry poziom. Oceniam.
Nowe odcinki Co robimy w ukryciu oferują nam kolejną dawkę szalonego, czarnego humoru i trzymają bardzo dobry poziom. Oceniam.
Nasze wampiry muszą wykonać misję zleconą im przez Barona Afanasa, polegającą na zawładnięciu całym Nowy Światem. Pomysł na realizację planu podrzuca krwiopijcom Colin i zabiera ich na spotkanie Rady Miasta. Nandor i Laszlo mają plan, jak zapanować nad tym organem władz lokalnych, natomiast Nadja postanawia stworzyć nowego wampira. Innym razem nasi krwiopijcy muszą zmierzyć się z bandą wilkołaków, z którymi weszli w konflikt, łamiąc tym samym warunki rozejmu między wampirami a bestiami. W tym czasie w biurze Colina pojawia się nowa pracownica, Evie. Okazuje się ona być emocjonalnym wampirem.
Po raz kolejny twórcy świetnie ogrywają w charakterystyczny dla siebie, pełen czarnego humoru sposób wampirzą legendę z wszelkimi jej stereotypami. Scenarzyści kreują znakomity pastisz mrocznych opowieści o krwiopijcach, tworząc z nich bohaterów bliższych lekkiej, zabawnej stronie popkultury niż tych, charakterystycznych dla produkcji grozy. I to wychodzi im świetnie, szczególnie gdy wrzucają główne postacie w serialu w coraz to dziwniejsze sytuacje, w których mogą skorzystać ze swoich mocy i umiejętności. Doskonałym tego przykładem są Nandor i Laszlo, których plany na zawładnięcie Radą Miasta spowodowały szeroki uśmiech na mojej twarzy i serdeczne, przyjemne rozbawienie. Sytuacje, w której nasi bohaterowie pozują na wytrawne, przebiegłe czarne charaktery są naprawdę doskonale zainscenizowane i przezabawne. Szczególnie spodobała mi się scena, w której Nandor próbował się połączyć telepatycznie z jednym z członków Rady Miasta, ale niestety ciągle coś mu przeszkadzało. Prosta realizacyjnie scena, ale skupiająca sporą dawkę niegłupiego humoru i przede wszystkim zapadająca w pamięć.
Na uwagę zasługuje również mało wyeksploatowany w tych odcinkach wątek przemiany Jenny w wampirzycę. To interesujący element fabuły, posiadający spory potencjał na rozwój w kolejnych odcinkach. Beanie Feldstein, wcielająca się w łaknącą krwi nowicjuszkę już nie raz sprawdzała się w komediowych rolach i liczę, że tutaj twórcy dadzą jej więcej pola do popisu w następnych epizodach. Szczególnie ciekawi mnie rozwój jej relacji z Nadją, która oparta jest na dziwnym pożądaniu przedstawionym oczywiście w charakterystycznym dla twórców krzywym zwierciadle oraz na interesującym, mentorskim sznycie. Scenarzyści bardzo dobrze bawią się tą relacją. Tak samo jak aktorki, które wcielają się w Jennę i Nadję. Może to być naprawdę niezły wątek poboczny, na co liczę.
Moimi zdecydowanymi faworytami w tych epizodach są jednak dwa wątki, ten z pojedynkiem wampirów i wilkołaków oraz Colin spotykający Evie. W pierwszym z nich twórcy nie bali się wyśmiać, oczywiście bardzo inteligentnie, konfliktu dwóch najbardziej znanych gatunków potworów z klasycznych horrorów. Twórcy zaoferowali nam całą masę prześmiesznych gagów, w których nasi bohaterowie i ich przeciwnicy zostali przerysowani do granic możliwości, jednak zgrabnie balansowali na tej linii, oferując kawał dobrej rozrywki. Zdecydowanie moją ulubioną sceną z tego wątku jest sekwencja pojedynku, w którym Nandor wykorzystuje gumową kość do pokonania przedstawiciela wilkołaków. Świetny moment serialu, który rozbawił mnie do łez.
Natomiast wykorzystanie przez twórców umiejętności Colina i Evie, czyli emocjonalnego i energetycznego wampira sprawiło, że otrzymaliśmy prawdziwy koktajl wybuchowy nieskrępowanego niczym humoru. Vanessa Bayer, jako żywiąca się żalem ludzi Evie była naprawdę znakomita. Aktorka świetnie czuła się w roli stonowanej, tajemniczej, ale również pełnej mrocznej energii i przebiegłej wampirzycy. A już w duecie z Markiem Prokschem grającym Colina sprawdziła się doskonale. Obydwoje tworzą ciekawy, ekranowy duet, którego każde pojawienie się na ekranie wzbudza ciekawość i szczery uśmiech. Najlepszym potwierdzeniem moich słów są w tym wypadku dwie, świetne sceny z udziałem postaci. Jedna to ich pojedynek na argumenty, gdzie prosty koncept został wykorzystany z maksimum skuteczności. Druga to ta przedstawiająca rozstanie Colina i Evie, gdzie cała sytuacja została przedstawiona z odpowiednią dawką humoru, z dużym luzem, bez popadania w jakąś wysiloną emocjonalność. Mam nadzieję, że postać Bayer pojawi się jeszcze w tym serialu.
Nowe odcinki serialu Co robimy w ukryciu trzymają bardzo dobry poziom premiery, gwarantując ciekawe, wciągające wątki, świetnie występy aktorskie i dawkę nieskrępowanego, szalonego humoru.
Źródło: zdjęcie główne: screen z YouTube
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat