Po raz kolejny odcinki Co robimy w ukryciu stają się kopalnią popkulturowych odniesień. Jednak twórcy nie umieszczają ich w serialu tylko po to, aby puścić oko w kierunku fanów, ale zmyślnie budowane są wokół nich elementy fabuły. Dobrym przykładem jest parodia sceny meczu nawiązująca do filmu Zmierzch, gdzie bohaterowie w przegięty dla siebie sposób zamieniają spotkanie z wilkołakami w festiwal skeczów. To wszystko tworzy efekt, który sprawia, że na twarzy pojawia się szeroki uśmiech. Innym przykładem jest easter egg związany z kultowym już serialem Teoria wielkiego podrywu, w którym zwykłe cameo w postaci automatu do gier ewoluuje w temat powstania wszechświata, który dołuje Nandora. Wampir zastanawiający się nad sensem istnienia w tej wersji to przezabawna rzecz, którą chce się po prostu oglądać. Bardzo podobał mi się wątek związany z pozbawieniem mocy naszych wampirów. Dało to spore pole do popisu dla scenarzystów na naprawdę zabawne sceny z udziałem głównych bohaterów. Świetnie wypadają te, gdy Laszlo i Nadja szukają sposobu, aby zdobyć pieniądze, czy wspomniana kwestia Nandora i poznania przez niego teorii powstania świata. Paradoksalnie bezsilność wampirów stała się siłą odcinka w kasynie, ponieważ potrafiono znaleźć nową sferę dla rozwoju głównych postaci, pokazania ich zupełnie innej strony, przy tym nie tracąc na ich charakterze i przebojowości. Nawet zaryzykuje stwierdzenie, że w niektórych sytuacjach byli zabawniejsi niż zwykle. Wynika to z tego, że scenarzyści potrafią śmiać się ze słabości swoich bohaterów, punktując je w charakterystyczny dla siebie sposób, wykorzystując między innymi czarny humor czy w pokręcony sposób włączać wampiry w ludzkie problemy jak uzależnienie od hazardu w scenie Nandora przy automatach. Wyszło to naprawdę dobrze.
fot. FX
Poza wymienionymi już kwestiami odcinki były pełne świetnych, kreatywnych pomysłów. Bardzo dobrze wypadł wątek z pojazdem Laszlo, który razem z Colinem chcieli wyciągnąć z budynku Rady Wampirów. Przede wszystkim po raz pierwszy tak naprawdę można było zobaczyć na ekranie działających ramię w ramię wspomnianych bohaterów, z czego wyszedł bardzo dziwny, ale przy tym przykuwający uwagę koktajl. Wątek wyprowadzania, a następnie rozkręcania auta przez wampiry bardzo przypominał mi motyw z kultowego serialu animowanego Sąsiedzi, w którym bohaterowie potrafili z prostej roboty dla majsterkowicza zrobić katastrofę. I tak właśnie było w nowych odcinkach Co robimy w ukryciu. Twórcy wrzucili wiele slapstickowych momentów, które działały. Do tego dodajmy naprawdę znakomitą postać drugoplanową, jaką jest Przewodniczka. Jest znakomitym comic reliefem, który wprowadza jeszcze więcej humoru do produkcji, co widać choćby w scenie, gdzie wyzywa Laszlo i Colina za zniszczenie cennych artefaktów. Innym ciekawym występem gościnnym jest znana z serialu Rodzina Soprano Aida Turturro, która wcieliła się w postać Gail. Aktorka po prostu bawiła się swoją rolą dziewczyny Nandora, która jest Wilkołakiem. Tym samym znakomicie wpasowała się w specyficzną parodię Zmierzchu, ale również wprowadziła kolejny element związany z rywalizacją wilkołaków i wampirów, która wcześniej przynosiła sporo dobrego produkcji. Nowe odcinki Co robimy w ukryciu potwierdzają bardzo dobry poziom sezonu, dają sporo rozrywki i przede wszystkim bawią swoim specyficznym humorem.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj