Kolejny odcinek Under the Dome charakteryzuje się tym, że wciąż nie dostajemy żadnych wskazówek ani informacji na temat pochodzenia oraz funkcji kopuły. Twórcy wciąż są na etapie wprowadzania nas w kolejne relacje społeczne pomiędzy mieszkańcami Chester’s Mill. Bohaterowie nawzajem kluczą między swoimi wątpliwościami podsianymi niepewnością i obawami, dzięki czemu atmosfera pomiędzy pewnymi "parami", które zdały się wytworzyć przez ostatnie trzy odcinki, nieco się zagęszcza. Tak więc Julia Shumway dalej drąży temat powiązania jej męża z tajemniczym Barbie, zaś Angela McCain z całych sił stara się uwieść Juniora, aby czym prędzej wydostać się ze schronu. Oba wątki wydają się rozwiązać w dość przewidywalny sposób, przez co widz może poczuć lekki niedosyt. Daje się wyczuć, iż twórcy nie do końca radzą sobie z budowaniem napięcia oraz głębi emocjonalnej odpowiedniej dramatowi. Wszystko wydaje się być schematyczne i dość przewidywalne, przez co odcinek jest pełen zwrotów akcji… które nie są zwrotami akcji, a jedynie je udają.

Ciekawe wydaje się być rozwinięcie wątku dwóch lesbijek opiekujących się nastoletnią córką. Choć pierwsze, dość tendencyjne sceny z ich udziałem w barze mogą nie zwiastować nic porywającego ani oryginalnego, to jednak dalszy wątek, rozwinięty na gruncie szpitala, wydaje się być już nieco bardziej interesujący.

Wszystkie wydarzenia pomiędzy bohaterami mają za zadanie wzbogacić motyw epidemii, która w tajemniczy sposób atakuje niemal wszystkich mieszkańców. Co ciekawe, kończy się ona równie szybko, co zaczęła, a wydaje się służyć jako tło do zaprezentowania jednej sceny pomiędzy dwójką bohaterów, która miała za zadanie po prostu wyjść naturalnie. Niestety nic poza tym, ponieważ fabuła dzięki temu nie posuwa się do przodu. Przez prawie czterdzieści pięć minut twórcy wydają się kłaść podwaliny pod dalszy rozwój bohaterów, którzy wprawcie są całkiem ciekawi (choć trochę przerysowani), jednak nie na tyle, aby wypełnić nim niemal cały kolejny odcinek. Obawiam się, że taka formuła serialu może nie wystarczyć, aby zbyt długo utrzymać widzów przed ekranami. Możliwe, że nawet nazwisko Stephena Kinga, które świadczy o pewnej jakości związanej z pierwowzorem, nic tutaj nie pomoże.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj