Najjaśniejszy punkt całego epizodu stanowi gra aktorska Josha Hollowaya. Był to chyba najlepszy albo jeden z najlepszych jego występów do tej pory w serialu. Idealnie odzwierciedlił emocje targające Willem dosłownie w każdej scenie, wszystkie sekwencje zagrał po prostu w punkt. Ogólnie poziom aktorski w odcinku był dość wysoki, za co oczywiście brawa należą się również scenarzystom, którzy przygotowali bardzo dobry materiał. Pomimo tego, że przesłuchanie Alana należało do niezwykle emocjonalnych, to niestety nie wniosło niczego nowego na temat Klików czy ich przeciwników. Co więcej, wątek dotyczący niepojmania Willa i Broussarda oraz pozwalania im na swobodne przemieszczanie się po Seattle wciąż pozostaje nierozwiązany. Oby twórcy mieli na to jakieś sensowne uzasadnienie, bo obecnie absolutnie nic nie wyjaśnia tego faktu, ani nie ma również żadnych wskazówek na wytłumaczenie takiego stanu rzeczy. Postać Kynesa zdaje się coraz bardziej niejednoznaczna, co akurat jest zdecydowanie interesujące. Jego motywy pozostają nadal niejasne. Z jednej strony może być po prostu zwykłym kolaborantem, który wymyślił efektywny sposób na funkcjonowanie kolonii i pragnie pozycji pupila obecnych Gospodarzy Ziemi oraz wszystkich korzyści z tym związanych, ale z drugiej możliwe, że w rzeczywistości jest wizjonerem planującym przeciwstawić się zarówno Klikom, jak i ich przeciwnikom. Tego typu przebiegłość pasowałaby do Kynesa, genialnego autora tajemniczego algorytmu behawioralnego, kategoryzującego ludzi. Aura niejednoznaczności wokół tej postaci wciąż utrzymuje się, chociaż pomysł, aby był on w stanie ukraść w jakikolwiek sposób technologię Klików, wydaje się obecnie kompletnie nieprawdopodobny. Z kolei opcja, w której Kynes jest po prostu ulubieńcem Gospodarzy, również nie ma ładu i składu. Jeśli jego metody prowadzenia kolonii są najskuteczniejsze, to należałoby je wdrożyć wszędzie i nie robić z nich żadnej zagadki, a już na pewno nie wyjątku. Faworyzowanie Kynesa zwyczajnie nie ma sensu. Klikom powinno zależeć na maksymalnej efektywności, więc ograniczenie się tylko i wyłącznie do jednego miejsca byłoby nielogiczne. Tak czy inaczej Kynes wprowadził sporo zamieszania do fabuły i ciekawe, jakie są jego prawdziwe intencje i rola w całej opowieści. Od początku osadzenia akcji w Seattle, tempo prowadzenia historii stało się nieco wolniejsze, szczególnie w porównaniu do pierwszych odcinków trzeciego sezonu. Wątki główne zeszły trochę na drugi plan, robiąc miejsce dla bohaterów i ich problemów. Tak też było i w tym odcinku, choć wydaje się, że od teraz rodzina Bowmanów ponownie się zjednoczy i zacznie stawiać opór Klikom i ludzkim okupantom. Raczej otwartą kwestią pozostaje, kto z kim i przeciwko komu połączy siły. Aktualnie najważniejszym wrogiem bohaterów jest najwyraźniej Kynes, ale mogą być to jedynie pozory, zwłaszcza że nierealne i absurdalne wydaje się, aby kilka osób mogło przeciwstawić się całej kolonii i jej błyskotliwemu zarządcy, który dysponuje dodatkowo technologią Klików. Niewątpliwie fabuła w Colony nadal ciekawi i zaskakuje, a poziom serialu, po chwilowej obniżce formy, znowu wyraźnie idzie w górę z każdym kolejnym odcinkiem, a ten epizod stanowi tego potwierdzenie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj